[WIDEO] Jest już pierwszy zwiastun filmu „Ferrari” w reżyserii Michaela Manna, ale czy to będzie „wielki hit”? Ze zwiastuna nic nie wynika, w dodatku nie ma w nim prawie żadnych słów. Dziś startuje festiwal w Wenecji i tam okaże się, czy film Mannowi wyszedł.
„Ferrari” to filmowa biografia słynnego kierowcy rajdowego i założyciela motoryzacyjnego imperium. Na tę produkcję z niecierpliwością czekają nie tylko wielbiciele szybkich samochodów i fabularyzowanych opowieści. W obrazie gra przystojny Adam Driver, który przyznał, że rola Enzo Ferrariego, to jedno z jego największych marzeń i wyzwań aktorskich w jego dotychczasowej karierze. Jego rywala na torze gra popularny aktor Patrick Dempsey. W filmie występują też piękne i utalentowane aktorki Penelope Cruz (Laura Ferrari – żona Ferrariego) i Shailene Woodley (Liny Lardi – kochanka przedsiębiorcy).
Zdjęcia kręcone były głównie w Brescii we Włoszech, gdzie odbył się prawdziwy wyścig Mille Miglia. Akcja rozgrywa się w późnych latach 50. po 70-te. Realizacji obrazu podjął się wybitny reżyser i scenarzysta Michael Mann. Obraz będzie miał premierę na rozpoczynającym się dziś 80. Międzynarodowym Festiwalu w Wenecji. Premiera w Polsce 29 grudnia
Więcej o filmie:
Bohaterem biografii jest słynny Enzo Ferrari (Adam Driver), były kierowca rajdowy, który znajduje się w najtrudniejszym momencie swojego życia. Firma, którą od 10 lat buduje wraz z piękną żoną, Laurą (Penelope Cruz) stoi u progu bankructwa. Ale to nie koniec problemów!
Na szczęśliwym dotąd życiu rodzinnym tragicznym cieniem kładzie się śmierć syna. W tej sytuacji Enzo decyduje się postawić wszystko na jedną kartę i wziąć udział w jednym z najtrudniejszych wyścigów na świecie. Liczącym ponad 1500 kilometrów rajdzie przez całe Włochy, znanym jako Mille Miglia. Zwycięstwo to szansa na ocalenie firmy, a przegrana oznacza stratę wszystkiego.
„Ferrari” wyreżyserował Michael
Mann („Gorączka”, „Informator”, „Miami Vice”, „Ostatni Mohikanin”, „Zakładnik”,
„Wrogowie publiczni”). [informacja prasowa]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz