Z festiwalu w Cannes napływają pierwsze opinie na temat filmu „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia”. Ku mojemu wielkiemu smutkowi, przeważają dość chłodne oceny finałowej odsłony przygód słynnego archeologa. „Legendy powinno się zostawiać w spokoju” – napisał po pokazie jeden z moich filmowych przyjaciół.
Dzieląc się na szybko swoją opinią, mój kolega dodał: „To nie jest zły film, ale powtarza wszystko co już kiedyś było, jakoś na chłodno mi się oglądało, ale technika czyni cuda - odmłodzenie Harrisona Forda to majstersztyk”.
O techniczną stronę nie trzeba się martwić, ekipa tej produkcja to najwyższa półka Hollywood. Gorzej, że filmowa opowieść nie porywa. Nikt jednak nie spodziewał się, że przeważać będzie tak dużo negatywnych opinii o filmie. W chwili publikacji tego newsa, na Rotten Tomatoes jest tylko 14 recenzji, a średnia pozytywnych ocen to 43%. To nie jest dobry wynik, dla tak oczekiwanego filmu i dla tak legendarnej postaci.
Chwalony jest „oldschoolowy” charakter filmu, jego zabawny i zwariowany styl, udana rola Harrisona Forda oraz praca reżyserska Jamesa Mangolda, który godnie zastąpił Stevena Spielberga. Jednak większość podkreśla, że film jest tylko bezpieczną kopią poprzednich odcinków przygód Indiany Jonesa. „Ostatecznie wydaje się, że jest to podróbka bezcennego skarbu: kształt i blask mogą być przez chwilę powierzchownie przekonujące, ale im dłużej patrzysz, tym bardziej nędzne wykonanie staje się bardziej rażące” (Daily Telegraph). „Nikt, kto ma mózg w głowie, nie porówna Dial of Destiny z trzema pierwszymi filmami” (Irish Times). „The Dial of Destiny” to podróżujący po świecie film przygodowy, tak bezpieczny, że nawet jego 80-letni bohater nigdy nie wydaje się być w poważnym niebezpieczeństwie” (IndieWire).
Ja oczywiście liczę jednak na więcej, a prawdą jest, że oceny są różne i będą się też zmieniać. Prawdą jest także to, że „Królestwo Kryształowej Czaszki” to nie był dobry film, ale myślałem, że twórcy wyciągną jakąś lekcję, naukę, cokolwiek… Pierwsze opinie niepokoją, ale ja ciągle wierzę w nową przygodę Indiany Jonesa.
Na pięć tygodni przed światową
premierą tak chłodne opinie, stawiają Disneya w kłopotliwej sytuacji. Jest to o
tyle zaskakujące, że wydawało się, że studio wie co ma i nie boi się tak
wcześnie pokazać swój film na otwartych pokazach. Tymczasem Cannes może
zaszkodzić filmowi na drodze do światowych kin. Disney więc ruszył ze zmasowaną
akcją promocyjną. W internecie pojawiło się kilka klipów, akcja w nich jest
dynamiczna, film wydaje się atrakcyjny. Czy krytycy z Cannes zaszkodzą filmowi?
Nie sądzę, bo już poprzedni odcinek pokazał, że jakość niewielkie ma znaczenie,
a „Królestwo Kryształowej Czaszki” przyniosło prawie miliard dolarów wpływów. 30
czerwca film wchodzi do kin. Niezmiennie idę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz