Wizyta Romana Polańskiego w Łodzi
budzi emocje. Przeciwko jego pojawieniu się w Szkole Filmowej w Łodzi zaprotestowało
kilkadziesiąt osób, a głos w sprawie zabrał Rektor Mariusz Grzegorzek. „Nie
czuję, że mam jakiekolwiek prawo do moralnej oceny życia Romana Polańskiego” –
napisał w swoim liście.
W związku z pojawiającymi się
wątpliwościami dotyczącymi organizacji spotkania z Romanem Polańskim w Szkole
Filmowej w Łodzi, przedstawiamy oświadczenie Rektora — prof. Mariusza
Grzegorzka.
Szanowni Państwo,
docierają do mnie (choć na razie
nieoficjalnie) sygnały o kontrowersjach
związanych z wizytą Romana Polańskiego w naszej Szkole. Przypominam, że Roman
Polański przybywa do Łodzi na zaproszenie festiwalu Cinergia.
Próbuję zrozumieć wątpliwości
związane z wizytą reżysera na Targowej, jednak nie do końca podzielam punkt
widzenia wielu oburzonych. Roman Polański jest wielkim artystą sztuki filmowej,
naszym najwybitniejszym absolwentem. Wielokrotnie dawał wyraz ogromnego
szacunku wobec naszej uczelni. Jego dorobek i podkreślane przez reżysera
konsekwentnie i wielokrotnie znaczenie Szkoły Filmowej w Łodzi w ukształtowaniu
jego artystycznej drogi stały się niejako kamieniem węgielnym naszej pozycji na
arenie międzynarodowej. Mamy wobec niego ogromny dług wdzięczności. Przypomnę
także, że nasza szkoła nadała Romanowi Polańskiemu tytuł doktora honoris causa
— najwyższy akademicki tytuł honorowy.
Przedstawione powyżej racje mogą
prawdopodobnie nie stanowić dla wielu, skupionych na innym aspekcie problemu,
wystarczających argumentów, dla mnie mają jednak ogromną moc oddziaływania. Te
moralne, stawiane na przeciwważnej szali, budzą niepokój, ale też dezorientację.
Ludzkie życie jest skomplikowanym, pulsującym zjawiskiem, które wymaga
uważności i szacunku. My artyści powinniśmy to rozumieć szczególnie. Nie do nas
należy wydawanie wyroków w sprawach tak niejednoznacznych i skomplikowanych jak
zarzuty ciążące na Romanie Polańskim. Wyrażanie oburzenia i zatrzaskiwanie
przed nim drzwi właśnie przez nas, społeczność jego Alma Mater — wydaje mi się
być aktem skrajnie niestosownym. Wolę zaprosić zainteresowaną część studentów i
pracowników (przypominam o zamkniętej formule spotkania) na rozmowę ze
wspaniałym, doświadczonym artystą i mądrym człowiekiem, chętnym do
merytorycznej rozmowy.
Drodzy studenci, wytyczamy własne
drogi, podejmujemy własne decyzje. W pewnym sensie przeraża mnie ta nagła
aktywność i epatowanie podnieconą, ciemną energią w obliczu atomizacji,
anemizacji i twórczego kryzysu, które przerabiamy na co dzień. Nie czuję, że
mam jakiekolwiek prawo do moralnej oceny życia Romana Polańskiego. Na jakiej
podstawie miałbym ją sobie wyrobić? Rozdygotanych doniesień medialnych,
stanowiska amerykańskiego organu sprawiedliwości, własnych intuicji? Wzajemny
szacunek i ograniczona wiara w racje kreowane przez media, w tym media
społecznościowe, to dla mnie priorytet. Namawiam Was do tego samego, kto nie
czuje się przekonany, może przecież nie przychodzić.
Z wyrazami szacunku,
Mariusz Grzegorzek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz