Jednym z gości 27. Festiwalu Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych Camerimage
jest w tym roku Peter Greenaway. Ten wybitny twórca i artysta odebrał w Toruniu
nagrodę dla reżysera o szczególnej wrażliwości wizualnej. Podczas gali otwarcia
Greenaway podzielił się z publicznością pewną ciekawostką.
Okazuje się, że pod koniec lat pięćdziesiątych Peter
Greenaway chciał w Polsce, w Łódzkiej Szkole Filmowej, studiować reżyserię
filmową.
W latach 50. złożyłem
aplikację do waszej słynnej szkoły w Łodzi. I zostałem odrzucony. Czy to dobrze
czy źle? Nie wiem, ale pomyślałem, że w Polsce, stojąc tutaj na scenie,
podzielę się z wami tą anegdotą – powiedział na gali w Toruniu, podczas
uroczystości doceniającej jego artystyczne osiągnięcia.
Przyznając nagrodę Greenawayowi, dyrektor festiwalu Marek
Żydowicz mówił, że zabiegał o przyjazd tego twórcy od 20 lat. Bo to jest największy malarz współczesnego
kina. Każdy, kto zajmuje się historią sztuki, kto maluje obraz, wie o czym
mówię. To jest kontynuator sztuki Vermeera, Rembrandta w kinie światowym – mówił Żydowicz.
Uważam, że kino wciąż
jest w zbyt dużym stopniu związane z tekstem, za mało z obrazem. Życzyłbym
sobie, żeby istniało kino czysto malarskie, choć wiem, że do tego nie dojdzie.
Tymczasem kino jest idealnym miejscem, gdzie można nauczyć się, jak obraz do
nas przemawia. Takim miejscem jest też festiwal poświęcony sztuce operatorskiej
– powiedział Greenaway odbierając nagrodę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz