Pandemia odbiła się na oglądalności wręczenia Złotych Globów. Nietypowa telewizyjna transmisja gali wręczenia tych nagród zgromadziła w USA o 68 procent mniej widzów, niż przed rokiem.
To była nietypowa gala wręczenia tych nagród. Nominowani i laureaci przebywali w swoich domach i łączyli się z centrum Złotych Globów za pomocą swoich komputerów. Połączenia z nimi w większości nie zawodziły, ale niestety gwiazdy nie prezentowały się tak okazale, jak na żywo corocznie na gali.
Wyniki oglądalności Złotych Globów niektóre zachodnie media opisują jako „katastrofalne”. Wczesne dane udostępnione przez badającą oglądalność firmę Nielsen mówią o spadku zainteresowania wydarzeniem aż o 60 procent. Oznacza to, że Złote Globy oglądało w tym roku 6,9 mln widzów w grupie wiekowej 18-49 lat, a przed rokiem było to 14,8 mln osób. Jedynie Globy w 2008 roku miały gorszą oglądalność, ale to z powodu odwołania gali i wręczeniu nagród podczas konferencji prasowej (a i wtedy oglądalność sięgnęła 6,08 mln widzów).
Złotym Globom nie pomogły na pewno kontrowersje, które pojawiły się przed galą a dotyczyły braku czarnych osób w tej organizacji. Na oglądalność Globów wpływ miały też nominowane produkcje, bo zabrakło tutaj znaczących i nośnych tytułów z Hollywood, które w 2020 praktycznie nie działało. Średnio wypadły prowadzące galę Tina Fey i Amy Poehler, które prowadziły to wydarzenie z dwóch różnych miejsc.
W 2018 roku stacja NBC nabyła prawa do transmisji Złotych Globów i płaci corocznie Hollywoodzkiemu Stowarzyszeniu Prasy Zagranicznej 60 mln dolarów.
Tak słaby wynik oglądalności Globów może mieć też znaczenie dla Oscarów, który grozi podobny scenariusz dotyczący przeprowadzenia gali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz