Minister „sprawiedliwości” (bez nazwiska na blogu) zaatakował w okrutnych i przerażających słowach Agnieszkę Holland. Wybitna polska reżyserka dziś na festiwalu w Wenecji pokazuje premierowo swój najnowszy film, startującą w Konkursie Głównym „Zieloną granicę”. Nie mam wątpliwości, że wspomniany minister filmu nie widział. W obronie reżyserki stają jej przyjaciele, współpracownicy i wszyscy ci, którzy nie zgadzają się ze słowami ludzi, którym na pewno nie chodzi o dobro kraju, ale na pewno są przesiąknięci złem.
Sprawę bardzo dokładnie opisał Jędrzej Słodkowski w „Gazecie Wyborczej”. Ten tekst czytam z przerażeniem, bo w głowie nie mieści się, jak bardzo trzeba kogoś nienawidzić, aby w taki sposób prowadzić swoją polityczną grę wyborczą.
Dla tych, którzy nie mają dostępu do GW przytoczę tylko wpis ministra: „W III Rzeszy Niemcy produkowali propagandowe filmy pokazujące Polaków jako bandytów i morderców. Dziś mają od tego Agnieszkę Holland" - napisał na portalu X (dawny Twitter) minister sprawiedliwości, odsyłając do rozmowy z reżyserką w „Newsweeku".
Przerażające i okrutne, niesprawiedliwe i obraźliwe, a na pewno niegodne urzędnika państwowego. Tyle polityki w bezpośrednim komentarzu. Poproszona o komentarz Agnieszka Holland napisała: „To się nadaje na pozew, nie na komentarz”.
Za to Agnieszka Holland zawsze może liczyć na przyjaciół. Maja Ostaszewska, przyjaciółka reżyserki i aktorka grająca jedną z głównych ról w „Zielonej granicy”, napisała w mediach społecznościowych: Stoję murem za Agnieszka Holland i wyrażam głęboki sprzeciw wobec haniebnych słów jakie padają pod jej adresem. Cześć można było bagatelizować, ale teraz została przekroczona granica. Liczę na mocne wspólne stanowisko sprzeciwu środowiska filmowego Polskie Nagrody Filmowe ORŁY Gildia Reżyserów Polskich Tu chodzi o obraźliwy, plugawy atak zarówno na artystkę, ale także w ogóle o wolność słowa, wypowiedzi twórczej. Agnieszko dziękuję, ze jesteś. Podziwiam Twoją odwagę, mądrość, wrażliwość i poczucie obowiązku. Jesteś inspiracją i autorytetem. A nasz film głęboko ludzki, poraża w swojej uczciwości. Tego się boją. Ze prawda wychodzi na jaw. Jestem z Tobą.
Film widziała już też niepokorna i niezależna dziennikarka Karolina Korwin-Piotrowska: Trwa okrutny, bezprecedensowy atak polityków obozu władzy na pokazywany jutro premierowo na festiwalu w Wenecji nowy film Agnieszka Holland pt „Zielona granica”. Polecam Pańatwu tej film gorąco, gdy wejdzie do kin w Polsce (22 września), gdyż w odróżnieniu od większości wypowiadających się o nim osób, widziałam film „Zielona granica” i wiem, że w takim samym stopniu co o złu, „Zielona granica” opowiada o dobru. Jest też to film o tym, co mieści się pomiędzy złem a dobrem, bo reżyserka tak właśnie widzi swiat: w sposób szalenie złożony. NIE JEST TO FILM O ZŁYCH POLAKACH, nie dajmy sobie robić wody z mózgu ludziom, którzy ostatnio byli w kinie… no właśnie, kiedy? Chyba nigdy, sądząc po ich empatii i wrażliwości.
Większość osób krytykujących Agnieszkę Holland nie widziała „Zielonej granicy”, niedawne ataki były reakcją na zwiastun zaprezentowany w internecie. Faktem jest, że robi się bardzo nerwowo, a film nie miał jeszcze ogólnopolskiej premiery. Na nasze ekrany „Zielona granica” trafi 22 września, pod sam koniec festiwalu w Gdyni, na którym filmu nie będzie, bo go tam twórcy nie zgłosili (zgodnie z dostępnymi informacjami, film ten zostanie zgłoszony do konkursu w przyszłym roku).
Dziś na festiwalu w Wenecji odbędzie się światowa premiera „Zielonej granicy” i będzie można poznać liczne oceny nowego filmu Agnieszki Holland. Ja czekam przede wszystkim na te od zagranicznych mediów, które inaczej patrzą na nasze „bagienko”. Liczę jednak przede wszystkim na bardzo dobry film, na film ważny i odważny, na znaczący głos w dyskusji, której prawie w ogóle nie ma, o miejscu, które ktoś chce wymazać z publicznego przekazu i o ludziach, którzy walczą o życie bezbronnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz