[BOX OFFICE] I jeszcze jedna znakomita wiadomość dotycząca sprzedaży filmów w kinach. W miniony weekend na dużych ekranach w USA zadebiutował islandzko-szwedzko-polski film zatytułowany „Lamb”. Na starcie produkcja ta odnotowała za oceanem rekord sprzedaży biletów na filmie z Islandii.
„Lamb” to film współfinansowany przez PISF, debiut fabularny islandzkiego reżysera Valdimara Jóhannssona, w lipcu nagrodzony w Cannes nagrodą za oryginalność. „Lamb” prezentowany był w Cannes w ramach sekcji Un Certain Regard.
Film jest koprodukcją islandzko-szwedzko-polską. Został wyprodukowany przez Hrönn Kristinsdóttir („Summer Children”, „Anioły wszechświata”) i Sarę Nassim z firmy Go to Sheep, Piodora Gustafssona („Granica”, „Żona”) i Erika Rydella z firmy Black Spark Production oraz Klaudię Śmieję-Rostworowską („Obywatel Jones”, „High Life”) i Jana Naszewskiego z Madants/NEM Corp., w koprodukcji z Film i Väst, Chimney Sweden i Chimney Poland oraz we współpracy z Rabbit Hole Productions i Helgim Jóhannssonem. Za montaż filmu odpowiada Agnieszka Glińska.
Nastrojowy, niepokojący dramat obyczajowy w zaskakujący sposób wplatający w codzienność elementy baśni i horroru. Intymny, minimalistyczny film imponuje obsadą, bo w głównej roli zagrała tu gwiazda, Noomi Rapace (Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, Prometeusz, Tożsamość zdrajcy). Debiut islandzkiego reżysera rozgrywa się na odizolowanej farmie, gdzie młode małżeństwo opiekuje się stadem owiec. Ich surowe, wypełnione pracą życie zmienia się gwałtownie, gdy pewnej nocy w zagrodzie przychodzi na świat niezwykła istota. María i Ingvar zabierają ją do domu, a ich decyzji o przejęciu opieki nad noworodkiem towarzyszy pełne gniewu i rozpaczy beczenie owczej matki. Rosnące napięcie potęguje pojawienie się w domu brata Ingvara: pogubionego muzyka, który ma zawsze puste kieszenie i przynosi ze sobą wyłącznie kłopoty. Reżyser Valdimar Jóhannsson (absolwent sarajewskiej Film.Factory) niespiesznie odkrywa przed nami kolejne karty. Swoją opowieść osnuwa wokół granicy pomiędzy ludzkim i tym, co nie-ludzkie, stawiając pytania o nasze złożone relacje z naturą.
***
Dobrze jest nie znać gatunku, w jakim toczy się ta opowieść. Sporo tu bowiem niespodzianek i ciekawych rozwiązań fabularnych i wizualnych. „Lamb” to jeden z najciekawszych filmów, jakie dane mi było obejrzeć w tym roku. Bardzo lubię taką grę gatunkiem.
W miniony weekend film zadebiutował w amerykańskich kinach i z 583 lokacji przyniósł wpływy sięgające 1 mln dolarów, co dało mu 7. miejsce w weekendowym box office. „Lamb” w USA promowany jest przez studio A24 jako „horror folk” i to dobry kierunek dla sprzedaży tej produkcji. Otwarcie tego artystycznego filmu w USA jest znakomite, jest to bowiem najlepszy start islandzkiego filmu w historii amerykańskich kin.
„Lamb” w polskich kinach można już spotkać na pokazach przedpremierowy i specjalnych. Oficjalny debiut filmu zapowiadany jest na 11 lutego 2022.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz