Najwybitniejszy kompozytor muzyki filmowej w historii kończy 8 lutego 90 lat. John Williams nie zamierza zwalniać w pracy. Przygotowuje muzykę do nowego filmu Spielberga, kolejny raz zmierzy się z Indianą Jonesem i szykuje płytę z muzykami z Filharmonii Berlińskiej. Williamsowi specjalny artykuł poświęca „Variety”.
Co tu dużo pisać: „Szczęki”, „Gwiezdne wojny”, „Poszukiwacze zaginionej arki”, „E.T.”, „Lista Schindlera”, „Szeregowiec Ryan”, „Skrzypek na dachu”, „Park Jurajski” „Harry Potter” i dziesiątki innych muzycznych wyzwań wyszło spod jego rąk. John Williams to muzyczno-filmowy geniusz. Niedawno można było oglądać zapis koncertu jego muzyki filmowe z Wiednia i dziś płyta z tego wydarzenia jest dostępna w sprzedaży. John Williams tryskał wtedy energią. Trochę zaniepokoiła mnie jego nieobecność po 2019 roku, ale związane to było także z Covidem i milczeniem ze strony Spielberga. Ostatnie muzyczne prace Williamsa powstały na potrzeby filmu „Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie”.
8 lutego John Williams kończy 90 lat, ale najsłynniejszy kompozytor muzyki filmowej nie zwalnia tempa. Pięciokrotny zdobywca Oscara, twórca wielu najbardziej znanych motywów filmowych wszech czasów kończy pracę nad dwoma nowymi ścieżkami dźwiękowymi do filmów oraz, jeśli COVID pozwoli, planuje dyrygować koncertami z co najmniej pięcioma orkiestrami, między kwietniem a listopadem.
Wkrótce ma się też pojawić płyta „John Williams: The Berlin Concert”, dwupłytowy zestaw wydany przez Deutsche Grammophon, a nagrany podczas koncertów kompozytora w dniach 14-16 października z Filharmonikami Berlińskimi. 93-minutowa kolekcja zawiera wiele znanych utworów Williamsa – „Gwiezdne wojny”, „Poszukiwacze zaginionej arki”, „Park Jurajski”, „Superman” – oraz kilka mniej znanych utworów, w tym jego motyw do „Solo: A Star Wars Story” oraz poruszającą, niefilmową „Elegia na wiolonczelę i orkiestrę”.
Berliński album można uznać za utwór towarzyszący zeszłorocznemu setowi „John Williams: Live in Vienna”, kolejny przykład amerykańskiego kompozytora dyrygującego jedną z najbardziej znanych europejskich orkiestr. Ten zawiera muzykę, której nie ma na berlińskim albumie, w tym kompozycje ze „Szczęk”, „Listy Schindlera”, „Czarownic z Eastwick” i „Hooka”. Williams powróci do Wiednia na koncerty urodzinowe 12 i 13 marca.
23 czerwca John Williams ponownie pojawi się w Kennedy Center w Waszyngtonie aby wziąć udział w koncercie galowym Narodowej Orkiestry Symfonicznej z okazji jego 90. urodzin. Wezmą w nich udział skrzypaczka Anne-Sophie Mutter, wiolonczelista Yo-Yo Ma i Steven Spielberg.
Od trzech lat nie słyszeliśmy nowej muzyki filmowej autorstwa Johna Williamsa, ale to się zmieni jesienią tego roku, kiedy premierę będzie miał nowy film Spielberga zatytułowany „Fabelmans”. Muzyka do tego filmu zostanie nagrana w przyszłym miesiącu w Los Angeles. Film, zainspirowany dzieciństwem Spielberga w Arizonie, trafi na ekrany kin 23 listopada.
„Fabelmans” będzie 29. filmową współpracą Williamsa i Spielberga, która zapoczątkowana została filmem „The Sugarland Express” w 1974 roku. 17 z 52 nominacji do Oscara (rekord wszech czasów) John Williams zdobył za pracę do filmów Spielberga. Na pięć Oscarów, trzy zdobył za muzykę do filmów tego reżysera („Szczęki”, „ET”, „Lista Schindlera”).
Williams pracuje także nad muzyką do piątego filmu z serii „Indiana Jones”, który ma wejść na ekrany w połowie 2023 roku. I nadal komponuje muzykę koncertową: w zeszłym roku z Anne-Sophie Mutter zadebiutował swoim drugim koncertem skrzypcowym.
Wpływ pracy Johna Williamsa na popularyzację muzyki filmowej jest bezapelacyjny. Jego dokonania są wybitne, a przecież w telewizji i kinie pracuje od 1958 roku.
Jak ujął to Spielberg, wręczając
Williamsowi nagrodę Amerykańskiego Instytutu Filmowego za całokształt
twórczości: „Bez Johna Williamsa rowery tak naprawdę nie latają, ani miotły w
meczach quidditcha, ani mężczyźni w czerwonych pelerynach. Nie ma Mocy.
Dinozaury nie chodzą po ziemi. Nie dziwimy się, nie płaczemy, nie wierzymy.
John, tchnąłeś wiarę w każdy film, który zrobiliśmy”. [źródło Variety]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz