W najbliższy wtorek Amerykańska
Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej ogłosi nominacje do Oscarów. To najważniejszy
dzień w całym filmowym sezonie nagród. Nie same nagrody, a szerokie nominacje
dają pełniejszy obraz sytuacji w kinie popularnym. Które z 10 filmów zdobędą
nominacje w najważniejszej kategorii? Mam swoich faworytów, ale nie będzie w Akademii zapewne zbyt wiele oryginalnych wyborów. Popuściłem więc nieco wyobraźni.
Kategoria Najlepszy Film jest najważniejsza i na niej się skupię w tym wpisie. Akademia wskaże w tym roku 10 najlepszych filmów z 2021 roku. To dobra zmiana, te 10 filmów otwiera bowiem drogę do nominacji produkcjom, które reprezentować mogą różne gatunki. Czy w kategorii Najlepszy Film pojawi się pełnometrażowa animacja, a może po raz pierwszy w historii film dokumentalny, a może film zagraniczny/nieanglojęzyczny/międzynarodowy? To byłaby spora sensacja, a ja lubię niespodzianki.
Niestety wszystko wskazuje na to,
że jeszcze w tym roku nie ma co liczyć na tak odważne decyzje Akademii, ale
wszystko idzie w dobrym kierunku. Nie takie bowiem niespodzianki miały tu miejsce, a pamiętny triumf "Parasite" najlepszym na to dowodem.
Wiadomo już oficjalnie, że w tym roku na nominacje głosowała rekordowa liczba członków Akademii i że głosy napłynęły z 82 krajów. To daje spore szanse filmom spoza głównego nurtu angielskojęzycznego, a może zmobilizowało środowiska dokumentalistów i animatorów? We wtorek wszystko się wyjaśni.
A tymczasem przegląd faworytów do Oscara w głównej kategorii. Największe szanse na nominacje mają:
„Belfast”
„CODA”
„Dune” / „Diuna”
„King Richard” / „King Richard. Zwycięska rodzina”
„Licorice Pizza”
„The Power of the Dog” / „Psie pazury”
„Tick, Tick ... Boom!”
„West Side Story”
I brak każdego z tych filmów będzie sporą niespodzianką. Z dwoma wyborami nie mogę się pogodzić. Nie należę do fanów „Licorice Pizza”, ale temat filmu i miejsce akcji jest tutaj najważniejsze, to Los Angeles i środowisko artystyczne początku lat siedemdziesiątych. Nie rozumiem też aż takiego zachwytu nad filmem „King Richard”, ale to przecież prawdziwa amerykańska historia, a takie legendy są w Hollywood bardzo pożądane. Zachwycają mnie „Belfast”, „CODA”, „Diuna” i to moje filmy roku z tego zestawu. „Psie pazury” zmierzają po głównego Oscara, a Jane Campion po pierwszą w historii podwójną nominację dla reżyserki. I oczywiście Steven Spielberg, który świetnie spisał się mierząc się z musicalem „West Side Story”. Bardzo to dobre kino, w tym gatunku sukces. Mam jednak innego faworyta wśród musicali i jest to „Tick, Tick… Boom!”, który zasługuje na wszystkie laury i jest to dla mnie największa niespodzianka wśród zeszłorocznych premier z kina głównego nurtu.
W drugiej grupie znajdują się cztery filmy, ale na liście kandydatów do Oscarów znajdują się tylko dwa filmy. Najwyższe notowania ma obecnie „Nie patrz w górę” i poniekąd będzie to dobra decyzja. Ta produkcja Netflixa świetnie bowiem komentuje absurdy współczesnego świata i zagrożenia, z którymi się mierzymy. Nie jest to jednak aż tak wybitny film, ale dostrzegalna jest ogromna presja na nominacje dla „Nie patrz w górę”.
Tutaj wyżej stawiam „Tragedię Makbeta”, odważną i radykalną filmową wersję dramatu Szekspira. Nie kibicuję filmowi „Being the Ricardos”, ale to świat rozrywki ukazany od wewnątrz przez samego Aarona Sorkina i w dodatku portret dwójki legendarnych amerykańskich artystów. Nie widziałem niestety „Drive My Car”, ale wierzę na słowo, że spośród wszystkich zagranicznych filmów, właśnie japońskie przedsięwzięcie zasługuje na docenienie. Cztery filmy i tylko dwa miejsca na liście 10 najlepszych.
„Don’t Look Up” / „Nie patrz w górę”
„The Tragedy of Macbeth” / „Tragedia Makbeta”
„Being the Ricardos”
„Drive My Car”
I jeszcze grupa filmów, które zasługują na nominacje, choć mało kto podaje je na swoich listach. Wymieniłbym kilku z faworytów, na piękne i budujące „C’mon C’mon” czy „Cyrano”. A jeśli ktoś widziałby jakiś dokument lub animację wśród najlepszych filmów roku, to dobrze mógłby odnaleźć się tutaj duński „Przeżyć” lub amerykański „Summer of Soul”.
„C’mon C’mon”
„Cyrano”
„Flee” / „Przeżyć”
„Summer of Soul”
Niektórzy wśród nominowanych widzą także „Dom Gucci”, ale byłaby to spora niesprawiedliwość, bo nie wyszedł ten film Scottowi. Brak „Ostatniego pojedynku” wydaje się tutaj niezrozumiały. Ja wolałbym na liście nominowanych zobaczyć „Zaułek koszmarów” Guillermo del Toro albo „Córkę” Maggie Gyllenhaall. Jestem też fanem „Spencer”.
„House of Gucci” / „Dom Gucci”
„The Lost Daughter” / „Córka”
„Nightmare Alley” / „Zaułek koszmarów”
„Spencer”
Nominacje do tegorocznego Oscara w kategorii Najlepszy Film tylko pozornie wydają się oczywiste i łatwe do przewidzenia. Ja wolę wypatrywać niespodzianek i małych sensacji. 8 lutego poznamy wybory Amerykańskiej Akademii Filmowej i 10 najlepszych filmów roku.
MOJA 10 NAJLEPSZYCH FILMÓW SPOŚRÓD OSCAROWYCH KANDYDATÓW:
„Belfast”
„C’mon C’mon”
„CODA”
„Cyrano”
„Dune” / „Diuna”
„The Eyes of Tammy Faye” / „Oczy Tammy Faye”
„The Lost Daughter” / „Córka”
„Nightmare Alley” / „Zaułek koszmarów”
„Tick, Tick ... Boom!”
„West Side Story”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz