Jestem dobrze nastawiony, co do przyszłości kina jako takiego. Może to trochę naiwne z mojej strony, ale patrzę na wyniki niektórych filmów granych obecnie i mam sporo pozytywnych przemyśleń na ten temat.
Branża ulega zmianie na naszych oczach, widz też inaczej będzie oglądał filmy, ale magia kina jest nie do zastąpienia, może być co najwyżej nieco przedefiniowana i technologicznie unowocześniona. Kryzysy kina w dekadach wcześniejszych zmieniły po prostu podejście do niego, wygenerowały nowe możliwości, zbudowały nową jakość. Na takie zmiany też należy się przygotować. Wierzę w kino, talent, myślenie wielkimi obrazami.
Jeśli chodzi o prognozy box office w 2022 roku, to poprzeczka nie jest postawiona bardzo wysoko więc obroty kinowe na świecie będą lepsze od tych z 2020 i 2021. Pod warunkiem, że kolejna mutacja Covid-19 nie zdewastuje ponownie rynku. Prognozy są optymistyczne, a cała decydująca gra o powrót widza zacznie się wiosną i potrwa przez resztę roku. Skoro nowy „Spider-Man” potrafił wygenerować ponad 1,7 miliarda dolarów wpływów, to znaczy że jest potrzeba oglądania tak nośnych tytułów i marek, że są takie pieniądze „do wzięcia”. Wielcy gracze to już wiedzą.
Odpowiedź na pytanie „jak jest dobrze?” (jeśli w ogóle, bo pandemia nie odpuszcza), da wczesno marcowa premiera „Batmana”, który może być największym przebojem czasów pandemii. O ile premiera nie zostanie przesunięta na później, bo i tutaj Hollywood potrafi zaskoczyć decyzjami, jak niedawno z „Mission: Impossible 7 i 8”. Tej paniki w Hollywood boję się najbardziej, lawiny zmian dat premier i przesuwania ich na później.
Wiosną na rynkach (bez Disney+) pojawi się nowa animacja Pixara zatytułowana „To nie wypanda” i kilka polskich komercyjnych propozycji. Kolejne znaczące premiery o komercyjnym potencjale to: „Fantastyczne zwierzęta: Tajemnica Dumbledore’a”, „Top Gun: Maverick”, „Jurassic World: Dominion”, animacje „Buzz Astral”, „Kot w butach” i „Minionki: Wejście Gru”, nowe „Doktor Strange”, „Thor” i „Czarna Pantera” od Marvela, „Black Adam” z Dwaynem Johnsonem w roli superbohatera i w końcu pod koniec roku „Avatar 2”. Wraz z tą ostatnia premierą kino może być już na dobrej drodze do odbudowy swojej pozycji sprzed pandemii.
Sporo się też wydarzy w polskim kinie, bo szczególnie na jesień planowane są premiery wielu ciekawych propozycji i kilku spektakularnych produkcji, w tym m.in. oczekiwany „Orzeł. Ostatni patrol”, „Johnny” czy „Niebezpieczni dżentelmeni”. Za polskie filmy trzymam kciuki najbardziej.
Nie boję się wejścia Disney+, HBO Max, hegemonii Netfliksa. Serwisy te będą robiły swoje i będą zapewne znaczącym graczem na rynku rozrywki, ale mam nadzieję, że głównie domowej. Trudno ocenić, na ile wyeliminują potrzebę chodzenia do kina. Wierzę, że taka w ludziach pozostanie.
2022 będzie rokiem przejściowym, 2023 będzie jeszcze rokiem odbudowy, 2024 rok może tak naprawdę dać dopiero realną szansą na powrót do sytuacji z 2019 roku, kiedy rynki kinowe generowały rekordowe osiągnięcia. Ciekawe, gdzie wtedy będziemy, jak wyglądało będzie kino, ten świat…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz