I jeszcze smutny obowiązek. W wieku 71 lat zmarł William Hurt. Wszyscy już napisali o jego osiągnięciach, dodam od siebie, że był to aktor, który zawsze przykuwał moją uwagę. Kilka jego ról, to dziś klasyka kina. Te najważniejsze dla mnie to "Dzieci gorszego Boga" i "Telepasja”, ale Oscara otrzymał za „Pocałunek kobiety pająka”. Niewiele brakowało, a Hurt byłby gwiazdą polskiego filmu.
William Hurt urodził się 20 marca 1950 r. w Waszyngtonie. Jego ojciec pracował w Amerykańskiej Agencji Rozwoju Międzynarodowego, w związku z czym rodzina przeniosła się do Lahore, Mogadiszu i Chartumu. Jego rodzice rozwiedli się, a matka wyszła za mąż za Henry'ego Luce'a III, syna wydawcy Henry'ego Luce'a. Następnie uczęszczał na Uniwersytet Tufts, gdzie studiował teologię. Jednak bakcyl aktorstwa złapał go i wstąpił do wydziału aktorskiego Juilliard School, gdzie spędził cztery lata w otoczeniu takich przyszłych gwiazd jak Robin Williams i Christopher Reeve.
Debiutował w serialu „Kojak” w 1977 roku, a na rynek kinowy wkroczył w 1980 roku filmem Kena Russella „Odmienne stany świadomości”, by chwilę potem zagrać w filmie „Żar ciała”. Lata osiemdziesiąte należały do niego, bo wystąpił w tak ważnych filmach, jak m.in.: „Wielki chłód” wspomniane „Pocałunek kobiety pająka” (Oscar za rolę pierwszoplanową i pierwsza w historii Nagroda Akademii dla aktora grającego postać LGBT+), "Dzieci gorszego Boga" (nominacja do Oscara), "Telepasja” (nominacja do Oscara) oraz „Przypadkowy turysta”, realizowane praktycznie rok po roku od 1985 roku i czyniące z niego gwiazdę.
Potem były jeszcze „Kocham cię na zabój”, „Alicja” Woody’ego Allena, „Aż na koniec świata” Wima Wendersa, nieco dziś zapomniana „Dżuma”. W latach dziewięćdziesiątych i późniejszych nie schodził z ekranu, grając w głośnych produkcjach: „Dym”, „Jane Eyre”, „Kanapa w Nowym Jorku” Chantal Akerman, „Michael”, „Mroczne miasto”, „Grzeszna propozycja”, „A.I. Sztuczna inteligencja” Stevena Spielberga, „Osada”, „Historia przemocy” (ostatnia, czwarta nominacja do Oscara), „Syriana”, „Dobry agent”, „Wszystko za życie”, „Robin Hood” Ridleya Scotta i w kilku filmach Marvela w roli pułkownika Rossa. Ostatnio można było go zobaczyć w serialach „Trzy dni kondora” i „Goliath”. Ta lista pokazuje, z jak wieloma cenionymi reżyserami pracował.
Jakiś czas temu głośno pisano o tym, że William Hurt zagra w polskim filmie. Miała być to główna rola w „Ukrytej grze”, ale chwilę po rozpoczęciu zdjęć aktor wycofał się z propozycji, a jego rolę przejął Bill Pullman. Według oficjalnych informacji William Hurt uległ poważnej kontuzji poza planem zdjęciowym, przez co nie mógł zagrać w filmie.
Aktor zmarł z przyczyn
naturalnych na tydzień przed swoimi 72. urodzinami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz