W wieku 54 lat zmarł Matthew Perry, aktor głównie komediowy, gwiazda serialu „Przyjaciele”. Od początku był w tej ekipie moim faworytem. Pokonał go świat, bo życie po serialu obeszło się z nim nie najlepiej. Nigdy nie udało mu się uwolnić od postaci Chandlera Binga i tak dziś też odchodzi.
Chandler Bing wyróżniał się w gronie Przyjaciół, choć każda z tych postaci to była indywidualność i trudno ich nie kochać. „Przyjaciele” to jeden z najlepszych seriali w historii, ale żaden z występujących w nim aktorów znaczącej kariery po serialowej nie zrobił. Trudno się uwolnić od tak dobrze napisanych i zagranych postaci, trudno walczyć z milionami fanów i udowadniać im, że chcemy więcej, żeby nie szufladkować. Matthew Perry próbował, ale nie udało mu się to najbardziej. Próby zerwania z wizerunkiem, udział w kilku co najmniej udanych produkcjach, nie pomogły. Ludzkość chciała go widzieć tylko w roli Chandlera, a ciągłe powtórki i rosnąca legenda serialu, sprawy nie ułatwiały. Chandler stał się produktem, a Matthew Perry ofiarą tego systemu gwiazd i budowania marki.
A przecież był urodzonym komikiem, który w serialu pokazał chyba najbardziej swoje komediowe atrybuty. Kiedy trzeba sarkastyczny, a innym razem ocierający się o absurd, czarny humor czy autoironię. Świetny był w tych momentach z Matthew LeBlankiem, kiedy ironizował, kiedy stał w „kontrze” do swojego nieco bardziej zwariowanego przyjaciela. Dobrze uzupełniał się z Courteney Cox, z którą stworzył w pewnym momencie duet i parę w serialu. No i te jego „wyskoki”, zaskoczone miny, takie fajne zdziwienie, ale przede wszystkim wprowadzanie do ekipy nieco normalności i potrzebnego takiej opowieści, dystansu.
Po serialu niestety sporo się zmieniło, a aktor nigdy nie uwolnił się od tej postaci. I w życiu prywatnym sobie z tym nie poradził, a doszły do tego narkotyki, wypadek, problemy ze zdrowiem. Dowodzi tego między innymi jego autobiografia, w której szczerze opowiadał o swoim życiu (przyznaję, nie czytałem). Była nadzieja, że to oczyszczenie wyprowadzi go na prostą, ale tak się nie stało. 54 lata, to zdecydowanie za szybko. W przyszłym roku „Przyjaciele” obchodzą rocznicę 30 lat od powstania i 20 lat od zakończenia produkcji. Nie będzie na tych uroczystościach Matthew Perry’ego.
***
Matthew Perry był pięciokrotnie nominowany do nagród Emmy. Poza „Przyjaciółmi” zagrał w takich produkcjach, jak m.in.: „Studio 60 on the Sunset Strip”, „Go On”, „Fools Rush In” i „17 Again”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz