Bardzo fajną recenzję/opinię o film „Chłopi” napisał Tomek Bagiński, kiedyś twórca nominowany do Oscara za „Katedrę”, dziś pracujący przy wielkich międzynarodowych projektach, jak np. „Wiedźmin”. Bagińskiemu bardzo spodobali się „Chłopi”, a że jest to fajnie napisane i zdecydowanie bardzo się pod tym podpisuję, to pozwolę sobie zacytować cenionego artystę, który z technologia pracuje na co dzień i który doskonale porusza się we współczesnym świecie ruchomych obrazów.
Dzisiaj o filmie “Chłopi”.
Bardzo mi się podobało. Bardziej niż bardzo.
Ale od początku. „Chłopi” są polskim kandydatem do Oskarów i filmem z pogranicza animacji więc poszedłem na seans niejako z obowiązku, choć tu i ówdzie widziałem już dobre recenzje. Recenzjom jednak ufam coraz mniej, wolę sam się przekonać, a poprzedni film tego samego duetu: „Twój Vincent”, choć doceniam, to nieco mnie wymęczył i kibicowałem wtedy głównie z powodów plemiennych. No więc spodziewałem się, że będzie OK, ale że będę ziewał.
Dostałem jakąś bombę atomową, estetyki, emocji i kinetyki, która ma sekwencje tak transowe i energetyczne, że ostatni raz widziałem to chyba w Mad Maksie. Wywaliło mnie z butów. W ogóle się tego nie spodziewałem. Akurat książkowy oryginał też lubię, więc to pomogło, ale nie spodziewałem się jak dobrze ten film sięga do najbardziej pierwotnych emocji, jak daje się tym emocjom ponieść, z jakim fantastycznym efektem. Jest goły, konsekwentny i dziki. Bez zastosowania animacji pewnie wszystko wydałoby się przegięte, bo świat AD 2023 to świat, gdzie jak się nie umie kontrolować emocji to się idzie do terapeuty a nie napiernicza siekierą po łbach sąsiadów, ale dzięki temu wizualnemu cudzysłowowi jaki daje styl i malarstwo z epoki, to jesteśmy w stanie cofnąć się do tego świata i kupić go w całości.
Trudno jednoznacznie określić ramy gatunkowe. Mniej chodzi o śledzenie fabuły a bardziej o zanurzenie w świecie. Długie sekwencje odbywają się bez żadnych słów, są po prostu zaproszeniem do medytacji, tańca, walki. Trochę mi to formalnie przypominało zrobiony zupełnie innymi technikami i jeszcze bardziej gęsty „Jibaro” z Love Death and Robots, który zresztą też jest filmem wybitnym, choć króciutkim.
Fabularnie jest to opowieść po trosze o nas, o relacjach, ale ta wizyta w świecie „Chłopów” dla świata teraz, dla świata współczesnego jest też wizytą w świecie, którego już nie ma. Jakbyśmy oglądali dramat i thriller o wiosce Amiszów. To też jest ciekawe.
Muzycznie LUC tutaj wycisnął co się tylko dało (co w ogóle można tu napisać o stronie realizacyjnej, bo wszystko jest dociśnięte do dechy) i jest tradycyjnie brzmieniowo, super-słowiańsko, ale jednocześnie ma to energię i moc hardkorowej imprezy rave. Lubię te klimaty.
Kilka słów o estetyce. Pojawiły się tu i ówdzie porównania do filtrów AI i wydaje się, że jest kilka krótkich sekwencji/ujęć w filmie, gdzie jakaś cyfrowa pomoc była wykorzystana (albo były malowane przez mniej doświadczonych malarzy), ale do takiej jakości, różnorodności, organiczności i ekspresji AI jeszcze nie dorasta. I piszę to będąc wielkim zwolennikiem narzędzi AI. Wiem, że AI do tego poziomu dorośnie wcześniej czy później, ale jeszcze nie. A kiedy już dorośnie, to wtedy i my nauczymy się robić z tym coś szalonego i trudnego.
Widać i czuć w filmie tytaniczną, mozolną pracę. To jest nie do podrobienia. Lubię i oglądać i robić roto animacje, jest w tym coś z medytacji i cieszę się, że ktoś robi to w tej skali. To nie mogło być łatwe doświadczenie.
Mógłbym pisać i pisać, dużo wątków do dotknięcia, to jest też film świetnie wpisujący się w trendy post-piśmienne na przykład, dużo widzę tam swoich przemyśleń o przyszłości kina w ogóle. No ale wystarczy. Cieszę się też, że ten film będzie reprezentował naszą kinematografię. Życzę twórcom i filmowi jak największego sukcesu. Warto zobaczyć. Polecam. [autor Tomek Bagiński]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz