Z USA napływają bardzo niepokojące dla fanów Marvela informacje o otwarciu filmu „The Marvels”. Disney zaliczył najgorsze otwarcie w historii tej superbohaterskiej marki. Wygląda na to, że widownia znudzona jest już takimi filmami, albo że trzeba dla nich znaleźć nowy pomysł.
Zapewne spora wina w tak niewielkim zainteresowaniu filmem „The Marvels” leży po stronie samej produkcji. Recenzje nie były entuzjastyczne i tylko najwięksi fani bronili tego filmu i tej historii. Na pewno też nie udało się zbudować odpowiedniego zainteresowania tym cyklem. Pierwszy film też nie był przesadnie udany, gościnne występy bohaterki w „Avengers” nie wnosiły do filmu „ognia”, choć ona sama odgrywała w nich znaczącą rolę. Takie na siłę wykreowanie superbohaterki się nie udało… a potem przyszła pandemia, a niedawno strajki aktorów, które ograniczyły spore możliwości promocyjne.
Faktem jest, że „The Marvels” w pierwszy weekend wyświetlania w amerykańskich kinach przyniósł 47 mln dolarów i jest to najgorszy wynik otwarcia w historii MCU. Produkcje Marvela nie są już więc „kurami znoszącymi złote jaja”, ich czas powoli dobiega końca.
W ostatnich 15 latach w MCU powstały 33 filmy, a przed „The Marvels” najgorszymi otwarciami mogły się „pochwalić” dwie produkcje, „The Incredible Hulk” w 2008 roku przyniósł na starcie 55,4 mln dolarów, a „Ant-Man” w 2015 roku jedynie 57,2 mln dolarów. Nigdy jednak filmy MCU nie startowały poniżej pułapu 50 mln dolarów wpływów. Analitycy podkreślają, że dwie inne tegoroczne produkcje MCU w weekend debiutów też nie zachwyciły. Lutowy „Ant-Man and the Wasp: Quantumania” przyniósł 106 milionów dolarów, a majowy „Guardians of the Galaxy Vol. 3” 118 milionów dolarów. Solidne, trzycyfrowe liczby.
Na rynkach międzynarodowych „The Marvels” też nie zachwycił, przynosząc 63,3 mln dolarów z 51 terytoriów. Globalny wynik to 110 mln dolarów i nie ma co liczyć na duży sukces. Film kosztował 220 mln dolarów, jego promocja kolejne 100 mln dolarów.
Gdzie leży problem? Po pandemii filmy o superbohaterach/kach są po prostu przeważnie nieudane i beznadziejne. Tylko kilka z nich jakoś się wyróżniało, ale generalnie jest źle. I widzowie to dostrzegają, podobnie jak to, że i tak niedługo ten czy inny film superbohaterski zobaczą na platformach streamingowych – Disneya czy Warnera.
Czy można uratować jeszcze kino superbohaterskie? Według amerykańskich analityków jest taka nadzieja, ale związana z odważnymi decyzjami, poszukiwaniem ciekawej i oryginalnej drogi dla takich opowieści. Nie skreślajmy więc jeszcze Marvela.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz