„Pewnego razu w… Hollywood”
trafił właśnie do kin w USA i w weekend otwarcia wpływy sięgnęły 40 milionów
dolarów. To najlepszy wynik w karierze Quentina Tarantino. Film już wzbudza
zainteresowanie członków Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej, co
potwierdza poważne aspiracje filmu w walce o Oscary.
Weekend otwarcia przyniósł 40,4
milionów dolarów i jest to lepszy wynik od tego, jaki w 2009 roku osiągnęły „Bękarty
wojny”, które w pierwszy weekend mogły się pochwalić wpływami 38,1 miliona
dolarów.
W miniony weekend w Los Angeles
odbył się pierwszy pokaz filmu dla członów Amerykańskiej Akademii Sztuki i
Wiedzy Filmowej. Do sali mieszczącej tysiąc osób nie zmieścili się wszyscy
chętni. Takie sytuacje nie zdarzają się często i raczej mają miejsce w
najgorętszym oscarowym okresie, czyli w okolicach nominacji i głosowania na
Oscary. A tymczasem film Tarantino ściągnął tłumy członków Akademii w środku
lata.
Wygląda na to, że oscarowa
kampania filmu właśnie się rozpoczęła. Branża filmowa z Los Angeles ogląda film
o bardzo znanych im miejscach i znanych im czasach (przynajmniej przez tych
nieco starszych). Wygląda na to, że Hollywood pokocha ten film i co uczyni go
faworytem w walce o Oscary.
Przed specami zajmującymi się
walką o Oscara stoją spore wyzwania. Muszą oni utrzymać zainteresowanie filmem
przez kilka miesięcy i spróbować odeprzeć ataki konkurencyjnych tytułów, które
pojawią się jesienią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz