Jak można przeczytać na łamach „Gazety
Wyborczej” i Onet.pl wszyscy członkowie Zespołu Selekcyjnego, którzy wskazali
filmy do konkursu głównego 44. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych złożyli
rezygnację z prac w Radzie Programowej tego wydarzenia. Wojciech Marczewski
opowiada o tym, jak doszło do niefortunnych decyzji Komitetu Organizacyjnego.
Wczoraj na swoich profilach w
mediach społecznościowych o rezygnacji z udziału w Radzie Programowej i w
Zespole Selekcyjnym poinformowali Jagna Janicka i Jakub Czekaj. Dzisiaj
przewodnicząca Zespołu Kinga Dębska poinformowała, że decyzję o rezygnacji
podjęli wszyscy członkowie tej grupy doradczej, także ona, Leszek Dawid i
Wojciech Staroń.
"Zostaliśmy zaproszeni do
zespołu przez pana Wojtka Marczewskiego, który jest dla nas gwarantem
porządnego podejścia do zadania, którego chcieliśmy się podjąć najuczciwiej jak
potrafimy" - powiedziała przewodnicząca Zespołu Selekcyjnego Kinga Dębska.
"Mieliśmy wybrać osiem filmów, które nie podlegają potem dyskusji, a
łącznie wskazać 20. Tak się jednak nie stało" - dodała. "Wierzyliśmy,
że komisja selekcyjna ma jakieś znaczenie. Tak było zawsze. Okazało się, że
jest inaczej. Zostałam zaproszona do czegoś innego niż się okazało finalnie.
Teraz jesteśmy rozgoryczeni. Obok filmów Marka Lechkiego, Xawerego Żuławskiego
i debiutu Bartosza Kruhlika, które wypadły z wybranej przez nas ósemki, był też
film Doroty Kędzierzawskiej. Okazało się, że reżyserka sama go nie
wycofała" - dodała. Dębska stwierdziła też, że "jej rola przy
festiwalu w Gdyni się skończyła" oraz, że "Zespół Selekcyjny już nie
istnieje". "Kiedyś było tak, że przewodniczący komisji selekcyjnej
uczestniczył w odbywającym się dzień później spotkaniu komitetu
organizacyjnego. Wyraziłam taką chęć, nie zostało to jednak rozpatrzone
pozytywnie" - powiedziała.
Zadaniem Zespołu Selekcyjnego -
wybranego z Rady Programowej festiwalu w Gdyni - było wybranie 20 filmów z
około 40 zgłoszeń. - Na liście, którą
przekazać mieli do Komitetu Organizacyjnego, pierwsze 8 obrazów miało absolutnie,
bezdyskusyjnie wchodzić do konkursu, a kolejne 8 Komitet miał uzupełnić swoimi
kandydaturami. Po połowie - taka była umowa między środowiskiem filmowym, a
organizatorami - tłumaczy Wojciech Marczewski w rozmowie z Onetem.
- Nagle na zebraniu usłyszałem, że to nie są dobre filmy. Nagle ktoś
oświadcza, że nigdy o żadnej umowie nie słyszał. To przypominało zły sen.
Skreślili cztery z ośmiu filmów. Zacząłem protestować, dyskutować. Usłyszałem,
że w regulaminie nie ma nic o umowie, co odpierałem przypominając, że był to
tak zwany "gentleman's agreement" - podkreśla. - Umowa
ustna prawnie, według polskiego prawa, ma taką samą wartość, jak umowa spisana.
Została ona przyjęta w obecności kilkunastu osób przez Komitet Organizacyjny;
ten sam, którego część na kolejnym posiedzeniu twierdziła, że takiej umowy w
ogóle nie było. Dyrektor festiwalu potwierdził jednak, że taka umowa była, na
co przewodniczący Komitetu również przyznał, że umowa została zawarta, ale była
to "miękka umowa" - tłumaczy Marczewski w rozmowie z Onetem.
Marczewski zaznacza, że żaden z
filmów nie został odrzucony z powodów natury politycznej. - Nie ma w nich polityki; chyba, że opowiadanie o młodych ludziach jest
aktem politycznym - dodaje, podkreślając, że "Supernova" to
przede wszystkim psychologiczna opowieść o ludziach. - W trakcie zebrania Komitetu Organizacyjnego byłem prowokowany do
obrony każdego z filmów osobno. Nie chciałem na to przystać. Nie chcę bronić
konkretnych filmów, tylko zasad. Bronię umowy, która była zawarta między nami,
powszechnie znaną w środowisku, omawianej publicznie. Wychowałem się w takim
środowisku, w którym umów się dotrzymuje - dodaje.
Dyrektor festiwalu Leszek Kopeć
powiedział, że w najbliższym czasie Komitet Organizacyjny ogłosi swoje
stanowisko, w którym m.in. odniesie się do słów Wojciecha Marczewskiego.
"Rozważania nad umowami ustnymi są dość skomplikowane, mamy do czynienia z
pewnym nieporozumieniem. Na pewno nie zostawimy sprawy tak, jakby jej nie
było" - stwierdził Kopeć.
- Nie chcę przyjąć do wiadomości wariantu, że te filmy nie będą
włączone, zwłaszcza, że dyrektor Kopeć oświadczył, że jest w stanie je
zmieścić. Jest miejsce, jest czas, festiwal jest w połowie września, filmy są
gotowe. Jeszcze mogą znaleźć się w tym konkursie. Jeżeli nie nastąpi zmiana, w przyszłym
roku nikt się nie zgodzi wziąć udziału w Zespole Selekcyjnym. Można uznać
wariant, że Zespół zastąpi Komitet Organizacyjny, ale podważam kompetencje
profesjonalne znacznej części tej komisji; to nie są zawodowi filmowcy, ludzie,
którzy będą w stanie rozpoznać wartość eksperymentalnego filmu, "wyłapać
go". Trzeci wariant to pojawienie się dyrektora artystycznego, który na
swoje barki weźmie odpowiedzialność za to, jakie filmy zakwalifikują się do
konkursu głównego - tłumaczy. [źródło: Onet.pl, „Gazeta Wyborcza”]
W skład Komitetu Organizacyjnego
wchodzą: dyrektor festiwalu Leszek Kopeć, przewodniczący Rady Programowej
Wojciech Marczewski, wiceminister kultury Paweł Lewandowski, Jacek Bromski
(prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich), Radosław Śmigulski (dyrektor
Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej), Jacek Kurski (prezes TVP), Krzysztof
Olendzki (dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza), Rafał Wiśniewski (dyrektor
Narodowego Centrum Kultury), Artur Adamski (wicedyrektor Departamentu Edukacji
i Wydawnictw NBP), Agnieszka Odorowicz (Cyfrowy Polsat) oraz przedstawiciele
pomorskiego samorządu i miasta Gdynia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz