Ceniony serwis internetowy
IndieWire przygotował listę 100 najlepszych filmów dekady. W zestawieniu tym
znalazł się trzy filmy naszej kinematografii.
Zestawienie przygotowane przez
dziennikarzy IndieWire, jak wszystkie tego typu opracowania, budzi spore
kontrowersje i zdecydowanie zachęca do dyskusji. Popatrzmy więc na tą listę z
pewnym dystansem, potraktujmy wybór cenionego serwisu, jako ich subiektywne
spojrzenie na ostatnie dziesięć lat w kinie światowym. I przede wszystkim
cieszmy się, że w zestawieniu tym znalazły się trzy film reprezentujące naszą
kinematografię – dwie produkcje z dominującym wkładem naszych twórców i jedna
koprodukcja z wkładem mniejszościowym.
Kino się zmienia i na przestrzeni
ostatniej dekady widać to szczególnie mocno. Zmienia się bowiem świat dokoła
nas, ewolucja w kulturze jest bardzo widoczna, do głosu dochodzą środowiska do
tej pory pracujące w głębokiej niszy, powstają coraz odważniejsze filmowe
propozycje, kino na świecie jest różnorodne, festiwale wygrywają dzieła, które
dwie czy trzy dekady wcześniej zapewne przeszłyby niezauważone w szerokim
odbiorze społecznym. Zmienia się kino, zmienia się sposób oglądania filmów,
coraz mocniejszy jest internet, era 3D dobiega końca, nowe pomysły na oglądanie
filmów są testowane, filmy finansują widzowie, wzrosło znaczenie chińskiego
rynku, bez którego dziś trudno o komercyjny sukces. Produkcja filmów
niezależnych wygląda dziś inaczej niż kilkadziesiąt lat wcześniej, dostęp do
taniej filmowej technologii umożliwił powstawianie większej liczby filmów. Czy
przyniosło to wzrost jakości? Tego nie jestem pewny, ale w tym zalewie tak
wielu produkcji, zawsze jest szansa odkryć kilka wybitnych talentów, które
znajdą swoje miejsce w kinowej przestrzeni. Żyjemy w bardzo ciekawych czasach
dla kina i filmów i z uwagą należy śledzić rozwój sytuacji.
Mnie w tym niepokoi to, że filmów
jest tak wiele, że nie jest łatwo sprostać wyzwaniu ogarnięcia najważniejszych
przestrzeni kinowych. Dokonywać należy coraz trudniejszych decyzji dotyczących
wyboru filmu do obejrzenia, coraz więcej trzeba oglądać, aby znaleźć w tym
świecie istotny głos, jakiś talent, wielkie kino. Przed dziennikarzami i ludźmi
kształtującymi gusta filmowe jest jeszcze sporo wyzwań i spora
odpowiedzialność. To też znak naszych czasów.
To dlatego lista najlepszych
filmów dekady według IndieWire budzi takie zainteresowanie. Jest ona
zdecydowanie bardzo subiektywna, trudno się z nią w pełni zgodzić, a jednak
jest bardzo wartościowa.
Czołowa dziesiątka tego zestawienia to:
1. “Moonlight”
2. “Under the Skin” (Pod skórą)
3. “Certified Copy” (Zapiski z
Toskanii)
4. “The Act of Killing” (Scena
zbrodni)/”The Look of Silence” (Scena ciszy)
5. “Inside Llewyn Davis” (Co jest
grane, Davis?)
6. “Holy Motors”
7. “Carol”
8. “The Master” (Mistrz)
9. “Mad Max: Fury Road” (Mad Max:
Na drodze gniewu)
10. „Lady Bird”
Wśród stu najlepszych filmów
dekady znalazło się wiele wartościowych pozycji, jak: “Inception”, “Inherent
Vice”, “Call Me By Your Name”, “The Wolf of Wall Street”, “Spider-Man: Into the
Spider-Verse”, “Mission: Impossible — Fallout”, “Support the Girls”, “Leave No
Trace”, “Jackie”, “Tangerine”, “Elle”, “The Grand Budapest Hotel”, “Parasite”,
“The Lost City of Z”, “Hereditary”, “Zero Dark Thirty”, “Paddington 2”, “First
Reformed”, “Phantom Thread”, „Fire at Sea”, „Inside Out” i “Burning”. Są też
tutaj „Narodziny gwiazdy”, „La La Land”, „Melancholia”, „Złodziejaszki”, „Twarze,
plaże”, „A Ghost Story”, „Roma”, „Miłość”, „Boyhood”, „Toni Erdmann”, „Social
Network”, „Kieł”, „Lewiatan”, „Drzewo życia”. Pojawiło się też kilka z
tegorocznych filmów, chociażby tych docenionych na tegorocznym festiwalu w
Cannes, jak: “Parasite” czy “Portrait of a Lady on Fire”. Są też i wątpliwości,
bo co robią na tej liście: “Magic Mike XXL” (wysokie 26. miejsce!), “Star Wars:
The Last Jedi”, “Black Panther”, „Uciekaj!”… Tak, tak – nie jestem fanem tych
filmów. Innych mi brakuje, ale mniejsza z tym.
Bardzo to ważne i cenne, że na
liście tej znalazło się też miejsce dla filmów naszej kinematografii. 97.
miejsce zajął film Michała Marczaka „Wszystkie nieprzespane noce”, który w naszym
kraju budził takie emocje, a który mnie osobiście bardzo poruszył. Zatarcie
granicy pomiędzy dokumentem a fabułą to wielka wartość tego niezwykłego filmu.
Marczak zaproponował niemal nowy język kina, choć oczywiście widać tutaj
odniesienia do wielkich klasyków. Na 81. miejscu znalazł się film Claire Denis
zatytułowany „High Life”, który był polską koprodukcją i przy którym pracowali
polscy twórcy. I jest jeszcze na 54. miejscu „Zimna wojna” Pawła
Pawlikowskiego. Brawo nasi!
CAŁA LISTA ZNAJDUJE SIĘ TUTAJ.
CAŁA LISTA ZNAJDUJE SIĘ TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz