środa, 12 lipca 2023

Polski film dzieli Francję. Znowu Polański

O tej sprawie pisałem kilka dni temu, ale temat został ciekawie rozwinięty na KRK FILM i stąd nieco więcej informacji na ten temat. Jednym zdaniem, francuskie kina boją się Polańskiego.

Głośny film polskich reżyserów, Mateusz Kudla i Anna Kokoszka-Romer, podzielił francuskie społeczeństwo. Dystrybutor obrazu „Promenade à Cracovie” (polski tyt. „Polański, Horowitz. Hometown”) skarży się na cenzurę właścicieli kin, którzy boją się wyświetlać dokument. O sprawie mówią największe francuskie media: publiczne radio i telewizja France, dzienniki „Le Monde”, „Le Figaro”, tygodniki „Le Point”, czy „L’Express”.

„Polański, Horowitz. Hometown” to polski dokument o dzieciństwie nagrodzonego Oscarem reżysera Romana Polańskiego i światowej sławy nowojorskiego fotografika Ryszard Horowitz. Przyjaciele poznali się w krakowskim getcie i zostali ocaleni przed Zagładą. Polański przetrwał Holocaust z pomocą polskiej, ubogiej rodziny, która ukrywała go w swoim domu we wsi Wysoka (w filmie znalazła się scena uhonorowania Polaków przez Yad Vashem medalem „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata”), a Horowitza uratował niemiecki fabrykant Oskar Schindler, którego historię zekranizował Steven Spielberg. Przyszły fotografik nie uniknął zesłania do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, gdzie był jednym z najmłodszych więźniów - miał wówczas zaledwie pięć lat.

Dokument Anny Kokoszki-Romer i Mateusza Kudły 5 lipca br. miał premierę nad Sekwaną. Francuscy widzowie mają jednak ograniczoną możliwość obejrzenia dokumentu. Dystrybutor filmu, ARP (ten sam, który kilka miesięcy wcześniej wprowadzał do Francji inny polski tytuł - nominowany do Oscara „IO” Jerzego Skolimowskiego) skarży się na cenzurę.

„Właściciele kin nie chcą go nawet obejrzeć. Mówią, że lepiej nie umieszczać go w repertuarze. Wygląda na to, że to powrót do czasów makkartyzmu i polowania na czarownice” - mówi Michèle Halberstadt, dyrektor ARP która twierdzi, że nagradzany film będący świadectwem Ocalonych z Holocaustu padł ofiarą „cancel culture”.

„Film był z powodzeniem wyświetlany w kinach w Polsce i we Włoszech, gdzie został dobrze przyjęty przez publiczność. Współczesne kontrowersje nie powinny utrudniać nam zainteresowania się dzieciństwem człowieka w czasach Zagłady” - mówiła Halberstadt podczas dyskusji w studiu publicznej telewizji France.

Jak informuje dystrybutor, na ten moment film wyświetlany jest w jedenastu francuskich kinach: dwóch w Paryżu („Arlequin” i „Balzac”) oraz dziewięciu poza stolicą (w Lyonie, Grenoble, Nicei, Cachan, Lille, Strasbourgu, Clermont-Ferrand, Aix-en-Provence i Limoges). Właściciele kin, które odmówiły wyświetlania filmu bronią się, że obraz nie nadaje się na srebrny ekran, a dokumenty nie cieszą się zainteresowaniem.

„Widzowie są innego zdania. Film zdobył aż trzy nagrody publiczności, został doceniony na festiwalach w Nowym Jorku, Perth i w Krakowie. Przed ekrany kin w Polsce i we Włoszech przyciągnął w sumie ponad 20 tys. widzów. Jak na dokument to znakomitym wynik” - mówi Anna Kokoszka-Romer, współreżyserka filmu „Polański, Horowitz. Hometown”.

„Kupię bilet do kina każdemu francuskiemu dziennikarzowi, który skrytykował film nie wiedząc, o czym on jest. Wielu widzów chce zobaczyć ten powrót dwóch chłopców do krakowskiego getta, usłyszeć poruszające świadectwo” - mówi Mateusz Kudła, współreżyser filmu. „Tylko w weekend otwarcia do zaledwie dwóch paryskich kin przyszło blisko 2 tys. widzów. Wczoraj, po kolejnym pokazie, publiczność nagrodziła dokument owacjami” - dodaje reżyser.

W obronie obrazu, który otrzymał dwie nominacje do prestiżowych Polskich Nagród Filmowych „Orły”, a jego autorzy w uznaniu ich pracy zostali przyjęci do Europejskiej Akademii Filmowej, stanęła także znana francuska filozofka, Sabine Prokhoris. „Z kilku powodów to istotne dzieło młodych twórców jest filmem, który każdy, a w szczególności młodsze pokolenia, powinien móc obejrzeć. Przede wszystkim dlatego, że daje nam dostęp do żywej pamięci tamtych mrocznych czasów” - pisze Prokhoris w artykule opublikowanym na łamach tygodnika „L’Express”.

Film zbiera też pozytywne recenzje krytyków. „Powrót do Krakowa w reżyserii dwoje polskich filmowców to poruszający dokument. Złożony ze słów, śmiechu i ciszy, gdzie rywalizują inteligencja, humor i skromność” - czytamy w opublikowanej w „LeJournal” recenzji francuskiej dziennikarki i pisarki Sandrine Treiner. „Najbardziej zakłamani dystrybutorzy kwestionują jakość filmu, najuczciwsi przyznają, że boją się protestów społecznych” - komentuje autorka.

W dzienniku „La Monde” ukazał się, z inicjatywy dystrybutora, plakat filmu z apelem „Nie wymazujmy pamięci” oraz podziękowaniem skierowanym do kin, które zdecydowały się wyświetlić dokument. [źródło: KRK FILM / Facebook]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz