To się nazywa news dnia! Najnowsze filmy Agnieszki Holland oraz duetu Małgorzata Szumowska/Michał Englert znalazły się w Konkursie Głównym 80. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. „Zielona granica” oraz „Kobieta z…” powstały bez wsparcia PISF. Poza konkursem zaprezentowany zostanie także film Romana Polańskiego „Pałac”, który powstał w polskiej koprodukcji i ze wsparciem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Na czele jury Konkursu Głównego stanął Damien Chazelle, autor „La La Land”.
„Zielona granica” Holland z datą polskiej premiery
W Konkursie Głównym festiwalu w Wenecji mamy dwa polskie filmy, "Zieloną granicę" Agnieszki Holland i "Kobietę z..." Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta.
Jak przeczytać można w oficjalnym komunikacie: "Zielona granica" Agnieszki Holland jest opowieścią fikcją, ale scenariusz filmu powstał na podstawie prawdziwych wydarzeń, które dzieją się tuż obok nas. Przygotowania do filmu objęły setki godzin analizy dokumentów, wywiadów z uchodźcami, strażnikami granicznymi, mieszkańcami pogranicza, aktywistami i ekspertami. Przejmująco aktualna "Zielona granica" to kino zaangażowane w istotny i aktualny temat. Kino, które otwiera oczy, trafia prosto w serce i nikogo nie pozostawia obojętnym. W filmie przeplatają się trzy perspektywy - uchodźców, polskich aktywistów i strażników granicznych. Mam taką nadzieję, że zamykając usta krytykom Agnieszka Holland spojrzy na temat szeroko, z autorską wrażliwością i odwagą.
W obsadzie międzynarodowej koprodukcji wystąpili m.in.: Maja Ostaszewska, Tomasz Włosok, Piotr Stramowski, Jaśmina Polak, Marta Stalmierska, Agata Kulesza, Maciej Stuhr i Magdalena Popławska oraz zagraniczni aktorzy – Jalal Altawil, Behi Djanati Atai, Mohamad Al Rashi, Dalia Naous i Joely Mbundu. Polska premiera filmu 22 września, w weekend kończącego się festiwalu w Gdyni. „Zielona granica” jest koprodukcją Polski, Czech, Francji i Belgii.
Równie ciekawie ma się sytuacja z filmem Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta „Kobieta z…” (wcześniej znanym, jako „Let Me In”). To opowieść o Adamie - dobrym mężu i ojcu, mieszkającym w małym miasteczku w Polsce. Mężczyzna zaczyna czuć się coraz bardziej nieswojo w swoim ciele, które nie odzwierciedla jego prawdziwej tożsamości - kobiety o imieniu Aniela. W głównych rolach wystąpią w nim Małgorzata Hajewska-Krzysztofik i Joanna Kulig. O filmie pisano wcześniej, że będzie opowiadał o osobie transpłciowej, a akcja rozegra się na przestrzeni 45 lat.
"Wiedza na poruszany przez nas w filmie temat wciąż jest niewielka. Pełna starych stereotypów. Będzie to trudny, ale ważny film, bo podejmujemy w nim delikatny temat" - mówiła Szumowska w rozmowie z portalem Variety, zdradzając, że razem z Michałem Englertem myśleli o stworzeniu takiego filmu przez ostatnich dwadzieścia lat. Inspiracją do jego powstania była jedna z pierwszych wykonanych w Polsce operacji korekty płci, w której wziął udział Englert poproszony o jej sfilmowanie. "Każdy pomysł musi dojrzeć. Od tamtego czasu spotkaliśmy się z wieloma transpłciowymi osobami, które opowiedziały nam łamiące serce historie i dopuściły nas do swojego życia. Razem z nimi edukowaliśmy się i my. Próbowaliśmy zrozumieć ten fenomen, który z czasem i dla nas stał się tematem osobistym. Teraz możemy w końcu wykorzystać nasze doświadczenia i opowiedzieć tę wyboistą historię miłosną. Ze wsparciem społeczności transseksualnej" - mówi Englert. "Opowiemy o tym, jak pamiętamy Polskę lat 70., 80. aż do współczesności. Transformacja Polski i naszej bohaterki to bardzo interesujący temat. Nasz kraj się zmienił, ale sytuacja takich ludzi nie poprawiła się jakoś znacznie. Tolerancja i wiedza są wciąż deficytowe, więc walka o nie również stała się naszym udziałem" - mówią Szumowska i Englert, którzy podkreślają, że opowieść o Adamie/Anieli nie będzie filmem historycznym tylko melodramatem o rodzinie, związkach międzyludzkich i skrywaniu prawdziwej tożsamości.
Temat również budzący w naszym kraju skrajne emocje. W ostatnich latach powstało kilka filmów dokumentalnych, poświęconych zmianie płci i tematyce transpłciowości, ale na przykład „Mów mi Marianno”, został zablokowany w oficjalnych kanałach przez nieprzychylne mu instytucje, próbowano film „ukryć” przed widzami. Fabularna „Kobieta z…” startująca w weneckim konkursie wprowadza ten temat na wyższy poziom.
I jest jeszcze trzeci przedstawiciel polskiego kina w głównych sekcjach festiwalu w Wenecji. To „Pałac” (The Palace), najnowszy film Romana Polańskiego, do którego scenariusz współtworzył nominowany w tym roku do Oscara, Jerzy Skolimowski. Akcja filmu będzie rozgrywać się w noc sylwestrową 1999 roku w luksusowym hotelu w Szwajcarii. Widz będzie miał okazję obserwować, jak krzyżują się losy gości oraz pracowników. W filmie zagrali m.in.: Mickey Rourke, John Cleese, Oliver Masucci, Fanny Ardant oraz Joaquim de Almeida. Polański w wielu krajach nie jest mile widziany i jego film będzie miał zapewne problemy z dystrybucją, ale Wenecja się nie boi bojkotów i protestów. Ciekawe, czy reżyser pojawi się osobiście na Lido, czy stawi czoła tym, którzy próbują wykluczyć go z życia publicznego. Na marginesie dodam tylko, że poza konkursem będzie pokazany też najnowszy film Woody’ego Allena…
W programie festiwalu jest też mniejszościowa polska koprodukcja, film "Housekeeping for Beginners" w reżyserii Gorana Stolevskiego, który pokazany zostanie w sekcji Horyzonty.
O Złotego Lwa w Wenecji będą rywalizowały m.in.: "Poor Things" Yorgosa Lanthimosa, “Ferrari" Michaela Manna, "Maestro" Bradleya Coopera, “Priscilla" Sofii Coppoli, "The Killer" Davida Finchera, "Origin" Avy DuVernay, "Io Capitano" Mattea Garrone, "El Conde" Pabla Larraina, "Godman" Luca Bessona czy "Evil Does Not Exist" Ryûsuke Hamaguchiego. Konkurencja jest więc znakomita.
80. edycja festiwalu filmowego w Wenecji odbędzie się w dniach 30 sierpnia - 9 września 2023. O filmach zakwalifikowanych do Konkursu Głównego i pokazywanych w innych sekcjach napiszę w osobnym artykule.
***
„Zielona granica” Agnieszki Holland jest od jakiego czasu przedmiotem nieporozumień i sporej krytyki, choć tak naprawdę nie wiadomo, jak reżyserka i jej scenarzyście potraktowali temat granicy białorusko-polskiej. Organizatorzy festiwalu w Wenecji wypowiedzieli się jednoznacznie. W Polsce „Zielona granica” budzi emocje, czego doświadczył blog „Spór w kinie”, pod postem na Facebooku informującym o polskiej dacie premiery filmu. Zakwalifikowanie do Konkursu Głównego jednego z najważniejszych festiwali filmowych na świecie to znaczące wyróżnienie. Brak filmu w programie festiwalu w Gdyni, to szczególnie teraz, co najmniej nietakt. Czy drzwi dla Agnieszki Holland do Gdyni właśnie się otworzyły, czy „Zielona granica” ma szansę na pokaz poza konkursem? I gdyby ktoś chciał użyć tego argumentu, to napiszę tylko, że nie ma żadnego znaczenia, że producenci nie zgłosili filmu do konkursu w Gdyni.
Aktualizacja
PISF poinformował w swoich kanałach o udziale w Wenecji filmów Holland i Szumowskiej/Englerta.
Krzysztof, jak nie ma znaczenia argument, że nie został zgłoszony do Gdyni? Bez chęci producentów festiwal ma sam sobie pokazać film? W sumie, dlaczego nie został zgłoszony do Konkursu?
OdpowiedzUsuńZ powodów politycznych
Usuń