Podjęcie decyzji o wskrzeszeniu
Mad Maxa było bardzo ryzykowne. Ku radości społeczności filmowej udało się nie
tylko zrealizować film znaczący, ale też przewyższający dotychczasowe produkcje
z Melem Gibsonem. "Mad Max: Na drodze gniewu" to czysta adrenalina. Film
w jakości Blu-ray świetnie sprawdza się w domowych warunkach.
Od wielu lat planowano nakręcić
kolejny odcinek "Mad Maxa", ale ostatecznie zdecydowano się na restart
i to bez udziału Mela Gibsona. Na przeszkodzie realizacji stało wiele
czynników, od pieniędzy przez pogodę do politycznych zawirowań na świecie.
Koniec końców udało się trudności pokonać i w lipcu 2012 roku rozpoczęto
zdjęcia w Afryce. Po ponad dwóch latach prac "Mad Max: Na drodze
gniewu" znalazł się na ekranach i zachwycił publiczność oraz krytyków na
całym świecie. Dziś wielu widzi w tym filmie kandydata do Oscarów w głównych
kategoriach. Odważnie…
Jest na pewno "Na drodze
gniewu" imponującym przykładem filmowego rzemiosła i perfekcyjnej kreacji post-apokaliptycznej
rzeczywistości. Twórcy przez niemal cały film skupili uwagę widzów na obrazach
maszyn pędzących z zawrotną prędkością, nie gubiąc przy tym tempa i dostarczając
wysokiego poziomu kinowej adrenaliny. Widz nie ma chwili wytchnienia, niesiony
dość prostą historią o poszukiwaniu wolności oraz podróży tam i z powrotem. Cieszą
bardzo takie filmy, pozwalające przenieść się w czasie, doświadczyć emocji,
poczuć strach i przerażenie, nie bojące się pokazać przemocy i scen na granicy
kontrowersji. To jest kino właśnie!
Wybitna jest praca zespołu dowodzonego
przez reżysera George'a Millera: speców od efektów kaskaderskich, wizualnych i
specjalnych, autorów scenografii, kostiumów, zdjęć i muzyki oraz całej ekipy
post-produkcyjnej, która przygotowywała film przez około 2 lata. Wysiłek ten
widać na ekranie. Dość zaskakująco najsłabiej, choć przecież nieźle, wypadają
tutaj aktorzy, którzy są tylko dodatkiem do wizji tego świata. Nie można im
niczego zarzucić. Tom Hardy po prostu jest dobry w roli Maxa, podobnie jest z Charlize
Theron wcielającą się w Furiosę, ale chyba najwięcej do zagrania miał tutaj
Nicholas Hoult w roli Nuxa. Nie kreacje aktorskie mają budzić nasz zachwyt i
nie one odgrywają tutaj najważniejszą rolę. By jednak docenić wysiłki aktorów i
trudy w pracy na planie, warto obejrzeć wszystkie dodatki wydania Blu-ray z
filmem "Mad Max: Na drodze gniewu".
Pojawiające się opinie, że
"Mad Max: Na drodze gniewu" podczas oglądania w domu traci na
jakości, są przesadzone. To ciągle wielkie i imponujące kino, ale już bez zaskoczenia
i zachwytów charakteryzujących premierowy pokaz na dużym ekranie.
Wydanie Blu-ray
Seans Blu-ray pozwala skupiać się
na szczegółach i głębiej wejść w wizję świata po zagładzie, a co dla mnie
najcenniejsze umożliwia chłonąć w nieskończoność poszczególne sceny i niezwykłe
obrazy. W tak udanym odbiorze filmu pomagają przede wszystkim wysokiej jakości
parametry techniczne tego wydawnictwa. Obraz to 1080p High Definition ze
świetnym 16x9. Oryginalna wersja dźwiękowa to Dolby Atmos, a polska z lektorem
to Dolby Digital 5.1. Oczywiście wydanie posiada polskie napisy.
By docenić film koniecznie należy
przebrnąć przez liczne materiały dodatkowe. Twórcy odkrywają bowiem przed
widzami liczne tajniki produkcji "Na drodze gniewu".
Całość zaczyna się od "Maximum Fury: Filming Fury Road".
To dokumentu który trwa solidne 28 minut i w całości poświęcony jest pracy
kaskaderów na planie. Widomo to powszechnie, że bez ich udziału, zaangażowania
i poświęcenia nie obejrzelibyśmy aż tak widowiskowego filmu. Warto zobaczyć jak
kręcono wielkie samochodowe kraksy, jak znaleziono pomysły na kilka
spektakularnych ujęć. Zdecydowana większość tych popisów robiona była bez
pomocy efektów komputerowych, co podkreśla klasę tego filmowego
przedsięwzięcia. George Miller i jego zespół chciał zachwycić widzów, stąd właśnie
na ekranie tak wiele nowych popisów kaskaderskich, wymyślonych specjalnie na
potrzeby tego filmu.
"Mad Max: Fury on Four Wheels" to dodatek trwający 22
minuty i poświęcony pojazdom, które zagrały w filmie. Trzeba było tutaj popisać
się sporą pomysłowością, by stworzyć całą flotę maszyn z przyszłości opierając
się na autach z przeszłości. Te potwory jeździły naprawdę, zostały specjalnie
zbudowane lub przerobione na potrzeby filmu. I przede wszystkie miały swoje własne
imiona. Imponująca techniczna robota.
"The Road Worriors: Max and Furiosa" jak sam tytuł
wskazuje to materiał poświęcony dwójce głównych bohaterów filmu. Sporo ich
łączy. Oboje są twardzi, a Furiosa już w początkowych założeniach reżysera
miała być równorzędną partnerką dla Maxa. To się udało, bo przecież ta postać
to twarda wojowniczka swoich czasów. Sporo miejsca poświęcono zmianie odtwórcy roli
Maxa, bo wiele osób tęskniło za Melem Gibsonem. Reżyser George Miller widział sporo
podobieństw pomiędzy pierwszym i drugim Maxem, a sam Tom Hardy ucieszył się, że
otrzymał swoiste błogosławieństwo od Mela Gibsona i przejął po nim tę rolę. W sumie
11 minut ciekawych obserwacji twórców i aktorów na temat postaci i pracy na
planie.
Materiał zatytułowany "The Tools of the Westland"
poświęcony jest "drobnym" szczegółom scenograficznym i kostiumowym, z
których zbudowany jest cały film. Jest ich mnóstwo, wszystkie zostały wykonane
ręcznie i mają przypominać świat post-apokaliptyczny. To one budują klimat
filmu i przybliżają nam krainę o nazwie Westland. 14-minutowy materiał ukazuje
wiele mniejszych i większych elementów, na które w filmie nie zdążyliśmy
zwrócić uwagi, ale na które teraz spojrzymy inaczej i zaczniemy je dostrzegać
przy kolejnym seansie.
"The Five Wives: So Shiny, So Chrome" opowiada o pięciu
żonach Wiecznego Joe, które w filmie ogrywają tak ważną rolę. Każda z nich z
założenia miała być inna, ale w wizji reżysera miały być czymś na kształt
pięciogłowej Hydry. Aktorki grające te role w 11-minutowym materiale opowiadają
o swoich postaciach i wyzwaniach, jakie postawił przed nimi reżyser George
Miller. Były takie momenty, które pomagały przetrać trudne chwile, jak na
przykład pojawienie się na pustyni człowieka z lodami…
4-minutowy filmik "Fury Road: Crash & Smash"
to jeden z najlepszych materiałów na płycie. Twórcy pokazują tutaj kompilację widowiskowych
i wybuchowych scen kręconych bez użycia efektów komputerowych. Jeśli coś robi
wrażenie, to właśnie te niesamowite ujęcia, podkreślające podejście twórców do
swojego przedsięwzięcia. Pędzące samochody, ich spektakularne kraksy i
imponujące pirotechniczne popisy. Teledyskowa forma, ale idealnie oddająca
charakter filmu.
"Sceny usunięte" to oczywiście zawsze najbardziej
wyczekiwany materiał wydania Blu-ray czy DVD. Twórcy nakręcili zdecydowanie
więcej scen, niż udało się im zmieścić w filmie. Niestety nasze wydanie posiada
tylko trzy takie krótkie sceny: "I Am Milker" (scena z udziałem
niemowlaka przechodzącego rekrutację do Trepów), "Turn Every Grain of
Sand!" (ostatnia scena z udziałem opiekunki żon oraz rozpoczęcie pościgu
za uciekinierami) oraz "Let's Do It" (Max ocenia drogę). Całość to
jedynie kilka dodatkowych chwil z filmem. Zdecydowanie za mało.
Podsumowując. Nie ulega wątpliwości, że sam film i dodatki do niego
stanowią o atrakcyjności wydania Blu-ray. Całość materiałów posiada polskie napisy,
obejrzenie ich zajmie około 2 godzin i będzie to wspaniałe podsumowanie
kolejnego seansu filmu "Mad Max: Na drodze gniewu". A takich przed
fanami tego odcinka i całej serii jeszcze wiele.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz