Trzy oczekiwane premiery pojawiły się w amerykańskich
kinach, a na szczycie box office znalazła się produkcja z Jackiem Blackiem
zatytułowana "Gęsia skórka". W czołówce są też "Crimson Peak.
Wzgórze krwi" Guillermo del Toro i "Most szpiegów" Stevena Spielberga.
O ile na "Gęsią skórkę" polscy widzowie będą
musieli poczekać 4 miesiące, o tyle "Crimson Peak" wejdzie do kin za
tydzień, a nowy Spielberg miesiąc później. Co zrobić…
"Gęsia skórka" to familijna opowieść o duchach i
strachach, stworzona w 3D "pod" czekające nas niedługo Halloween. To
ekranizacja słynnych książek dla dzieci, ale wynik otwarcia nie rzuca na kolana,
bo to tylko 23,5 mln dolarów. Jeśli chodzi o familijne produkcje to ta sama
wytwórnia (Sony) ma jeszcze w zestawieniu "Hotel Transylwania 2",
który znalazł się na 5. miejscu i
przyniósł 12,3 mln dolarów. Klęska filmu "Piotruś Pan. Podróż do
Nibylandii" w USA stała się faktem. Film zgubił podczas drugiego weekendu aż
62 procent widzów, zarobił skromne 5,6 mln dolarów i w sumie ma 25,7 mln
dolarów. Żeby Sony się tak nie cieszyło, odnotujmy też znaczący spadek
zainteresowania filmem "The Walk", który stracił aż 68 procent
widzów, przyniósł w weekend 1,2 mln dolarów i w sumie uzbierał w USA skromne
9,2 mln dolarów.
Powróćmy do poważniejszych filmów. W grze jest jeszcze
"Marsjanin", który w trzeci weekend spadł tylko na 2. miejsce box
office, w USA przynosząc 21,5 mln dolarów, a w sumie na rynku krajowym zarobił solidne
143,8 mln dolarów.
Ten weekend w USA to także premiery kilku innych dużych
filmów. "Most szpiegów" Stevena Spielberga to propozycja dla starszej
widowni. Aż 90 procent widzów kupujących bilety na film to osoby powyżej 25
roku życia, a aż 43 procent powyżej 50 roku życia. Liczba ekranów sięgnęła
2811, co przełożyło się na 15,4 mln dolarów wpływów. Film kosztował 40 mln
dolarów, nie należał więc do przesadnie przeinwestowanych, oceny są dobre,
nadzieje na nagrody duże. Film częściowo kręcony był w Polsce, we Wrocławiu,
ale organizatorom rozpoczynającego się tam niedługo American Film Festival nie
udało się go pozyskać.
Wydaje mi się, że wokół "Crimson Peak. Wzgórze krwi"
wykonano słabą robotę promocyjną. Tak skutecznie ukryto tę produkcję, tak
stopniowano napięcie wokół filmu, tak się "cackano" z budowaniem
klimatu i ukrywano przed światem efektu końcowego, że dziś nie budzi on
specjalnie wielkiego zainteresowania. Być może hollywoodzkiego producenta
wystraszył ten gotycki horror? Widzowie dopisali bardzo średnio przynosząc z
kin 12,9 mln dolarów na 2984 ekranach. Wystarczyło na 4. miejsce. Oczekiwania
nie były pewnie za wysokie bo film kosztował skromne 20 mln dolarów. "Crimson
Peak" pojawił się też na 55 międzynarodowych rynkach przynosząc 13,4 mln
dolarów. Globalnie więc uzbierano już 26,2 mln dolarów. Będzie skromny ale
jednak zyskowny sukces. Niestety oceny nie są przesadnie wysokie, choć nie ma
też dramatu.
Rozpędza się "Steve Jobs", który trafił już na 60
ekranów, przyniósł 1,6 mln dolarów, co dało na ekran mocne 25,8 tysiąca
dolarów. Za tydzień film zaatakuje kina w USA, w Polsce pojawi się na
zakończenie American Film Festival, a do ogólnej dystrybucji u nas trafi za
miesiąc.
W ograniczonej dystrybucji w USA jest już film
"Pokój", z Los Angeles oraz Nowego Jorku przyniósł 120 tysięcy dolarów,
a wyświetlany był tylko w czterech kinach. Gorzej wypadł film
"Truth", który z sześciu kin przyniósł 76,6 tysięcy dolarów.
"Beasts of No Nation", pierwszy oryginalny film Netflixa, z 27 kin
przyniósł 50 tysięcy dolarów. Wszystkie te tytuły mają oscarowe aspiracje.
Na świecie wydarzenie związane jest z premierą w Chinach
filmu "Ant-Man", który zarobił tam aż 43,2 mln dolarów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz