środa, 30 marca 2016

Hollywood ma nową modę, to „requel”


Po latach kręcenia remake’ów, rebootów, prequeli i innych wynalazków, w Hollywood najwięcej uwagi poświęca dziś się nowej modzie. To „requele”.

Requel to wykorzystanie elementów reboota z sequelem, czyli połączenie starego z nowym, co ma przedłużyć zainteresowanie słynnymi seriami, wprowadzić nowe elementy, a to prowadzić ma do nowego odkrycia znanego już wszechświata.

Najnowszy „Batman v Superman” to dowód na słuszność nowej linii produkcyjnej i potwierdzenie jej silnej pozycji w Hollywood. Jest bowiem ten film z jednej strony sequelem „Człowieka ze stali”, ale też restartem serii o Batmanie.

W ostatnich latach kilka takich przedsięwzięć okazało się bardzo zyskownymi. W zeszłym roku Steven Spielberg odświeżył „Jurassic Park”, serię którą uznawano za straconą. Tymczasem „Jurassic World” okazał się dość niespodziewanie wielkim kasowym przebojem, czego dowodem 1,67 miliarda dolarów wpływów. Sześć miesięcy później jeszcze lepiej poradził sobie film „Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy”. To było umiejętne połączenie klasyki serii z wprowadzeniem nowych postaci i światów. Produkcja Disneya/LucasFilm przyniosła 2,06 miliarda dolarów.

Co nam mówi ta tendencja? Że warto sięgać po słynne serie, ale należy nadawać im nowy charakter. W ostatnich latach powstawało wiele nowych wersji znanych serii, ale nie wszystkie uznać można było za udane – jak chociażby nowego „Terminatora”, czy ostatnio „Zoolander 2”. Czasami udaje się powrócić, jak to miało miejsce ze „Star Trekiem”, ale nie jest to zjawisko występujące przesadnie często.

Trzeba więc bardzo ostrożnie podchodzić do produkcji kolejnych requeli. Czeka to między innymi nowego „Indianę Jonesa” i ciekawie zapowiada się rozwój tej serii. Są obawy o to, co producenci zrobią z „Dniem niepodległości” i czy jest w ogóle nadzieja i szansa dla nowego „Ghostbusters”? Ten ostatni produkt ma w obsadzie epizody klasycznych bohaterów, ale to może być za mało, by przekonać widzów. Ciekawie i ambitnie zapowiada się nowy „Łowca androidów”, który doprowadzi do kolejnego powrotu Harrisona Forda w kanonicznej roli. Czy spodoba się nowe spojrzenie na świat „Harry’ego Pottera”? Requele zaleją kina na najbliższe lata, a potem przed nami kolejne klony sprawdzonych tematów – Hollywood na pewno coś takiego wymyśli. (na podstawie Hollywood Reporter)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz