Pojawiła się w sprzedaży nowa
filmowa książka. Jest ciężka (waży jakieś 2 kg i przez to nie wszędzie będzie można
ze sobą ją zabrać :), ale to tak naprawdę pozycja stosunkowo lekka, bowiem
napisana została językiem przystępnym i zdecydowanie nie skierowanym do
fachowców filmoznawców i ludzi kina. To książka dla osób, które chcą zmierzyć
się z bogatą historią kina, w bardzo skróconej formie. „Historia filmu. Od
Edisona do Nolana” daje im taką możliwość. Oto moja recenzja.
Ktoś by powiedział „kolejna
encyklopedia”, ale tylko na pierwszy rzut oka. Wspólna praca pod kierunkiem Rafała
Syski i Joanny Wojnickiej (wsparcia udzielił także Michał Lesiak) nie sili się
na prezentowanie przesadnie obszernie filmoznawczych zagadnień i chwała jej za
to. Propozycja autorów, na tle wszystkich tego typu prac, próbuje się wyróżniać.
To bardzo przyjemna i bardzo otwarta podróż przez historię kina, od samego
zarania jej dziejów do czasów nam współczesnych, z uwzględnieniem wydarzeń
filmowych z 2015 roku.
Książka złożona jest z 28
rozdziałów prezentujących historię X muzy. W większości nie są one przesadnie
długie, za to w formie stosownej „pigułki” rzetelnie i z filmową pasją, w każdy
z tych okresów wprowadzają nas bardzo umiejętnie. Są momenty w książce, które
zajmują nieco więcej miejsca, ale nie mogło być inaczej gdy autorzy piszą o m.in.
wczesnych latach Hollywoodu, nurtach nowofalowych, kinie PRL-u czy współczesnym
kinie zachodnioeuropejskim.
Każdy z rozdziałów jest bogato
ilustrowany, każdy z osobna posiada swoje podrozdziały, a często i w nich znaleźć
można jeszcze dodatkowe prezentacje twórców lub zagadnień. Jeśli czego mi tutaj
brakuje, to skróconego kalendarium najważniejszych wydarzeń/zdarzeń czy też
list z kluczowymi nagrodami (może w formie luźniejszych tabelek, które
wprowadziłby stosowny oddech do lektury). Rozumiem jednak, że w takim wypadku
objętość książki byłaby znacznie większa, a i tak wszystkie takie dane są dziś
dostępne w internecie. Osobiście wolę po prostu książki. Nie jest to też
encyklopedia w tego słowa znaczeniu, nie ma więc ambicji stania się kompendium pełnej
wiedzy filmowej.
Sięgając po „Historię filmu. Od
Edisona do Nolana” musimy sobie uświadomić, że książka nie chce stać się podręcznikiem dla studentów filmoznawstwa.
W moim odczuciu chce raczej zachęcić miłośników kina, do podjęcia stosownego
edukacyjnego wyzwania. Wielką zasługą tej pozycji jest umiejętna próba
zbliżenia czytelnika-widza do czekającej w pobliżu szerokiej i ogromnej wiedzy
filmowej.
Z całą odpowiedzialnością mogę
napisać, że warto zacząć swoją wczesną edukację z historii kina właśnie od tej
pozycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz