[RECENZJA] Niemal rok po premierze kinowej
filmu „Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy” pojawiło się na rynku kolekcjonerskie
wydanie specjalne Blu-ray. Taki zestaw powinien znaleźć się w kolekcji każdego
fana nowych „Gwiezdnych wojen”.
W oczekiwaniu na „Łotra 1” i
niemal rok po premierze kinowej „Przebudzenia Mocy” śmiało mogę napisać, że restart
„Gwiezdnych wojen” bardzo mi przypadł do gustu. To takie umiejętne połączenie klasyki
z nowoczesnością, świetne wprowadzenie w kolejną trylogię, z udziałem nowych postaci
i z należytym hołdem dla legendarnych bohaterów. Dobrze się stało, że zachowano
klasyczny wygląd filmu, że zrezygnowano z przesadnej ilości efektów specjalnych
i wizualnych, a wiele z nich stworzono za pomocą tradycyjnych metod i w
mechaniczny sposób. Nadało to „Przebudzeniu Mocy” klasy i o tym głównie
opowiada Edycja kolekcjonerska tego filmu. Prawdziwa uczta dla osób, które chcą
zgłębić tajniki produkcji nowych „Gwiezdnych wojen”.
Na pochwałę zasługuje już samo
przygotowanie tego wydana. Trójwymiarowa polskojęzyczna okładka w twardym
kartonowym opakowaniu z papierową
obwolutą opisującą zawartość. W środku znajduje się ładnie przygotowany zestaw
Blu-ray z trzema płytami. Po jego rozłożeniu otrzymujemy wersję 3D
„Przebudzenia Mocy”, wersję 2D tego filmu oraz płytę z dodatkami. Te ostatnie
znakomicie przybliżają nową odsłonę „Gwiezdnych wojen”.
Wydanie Blu-ray
Wyprawę rozpoczyna dodatek „Za kulisami Przebudzenia Mocy: filmowa
podróż”. Materiał wideo podzielony został na cztery części, a twórcy (ku własnemu
zabawnemu zaskoczeniu) odkrywają w nim wszystkie tajemnice nowej części
„Gwiezdnych wojen”. Po krótkim wstępie następują opowieści, które
przeprowadzają nas przez historię powstania nowego filmu. Na początku w
archiwalnym nagraniu pojawia się George Lucas (2012 rok), który opowiada o
swojej emeryturze i następcach, a my możemy zobaczyć historyczny moment
podpisania umowy dotyczącej sprzedaży LucasFilm firmie Disney. Fajnie jest też
zobaczyć słynne spotkania zarządu Disneya, na przykład z ogłoszenia wyboru
reżysera „Przebudzenia Mocy”.
Początki procesu twórczego nie
były łatwe, a budowa historii trwała dłuższy czas. Jedną z pierwszych osób
zaangażowanych w produkcję był scenarzysta „Imperium kontratakuje” Lawrence
Kasdan. Dziś starszy już pan wniósł do projektu potrzebną energię i nawiązanie
do klasycznej trylogii. Warto uważnie oglądać te fragmenty bowiem zobaczyć
tutaj można wiele grafik koncepcyjnych i pomysłów na nowe „Gwiezdne wojny”.
Zapewne serce mocniej zabije gdy pojawi się rysunek starego Luke’a z maską
Dartha Vadera, a zaręczam, że takich smaczków jest więcej. Ważne było też
symboliczne spotkanie wiekowych twórców, z nową ekipą. I tak geniusz efektów
specjalnych Dennis Muren był konsultantem „Przebudzenia Mocy”, a do pracy nad
muzyką ponownie zaproszono Johna Williamsa. Na czele tego projektu stanęła
Kathleen Kennedy, nowa szefowa LucasFilm i to jej wkład w powstanie nowego
filmu był najważniejszy. W materiale odwiedziliśmy magazyny scenograficzne
zawierające całą historię „Gwiezdnych wojen”. Ta część dokumentu kończy się
słynnym pierwszym spotkaniem starej i nowej ekipy filmu, a my możemy posłuchać
Marka Hamilla czytającego scenariusz „Gwiezdnych wojen”.
Druga część tego materiału to
wyprawa na plan zdjęciowy filmu J.J. Abramsa. Zaczynamy od pierwszego dnia i
kręcenia ujęć z miasta na pustyni. Podczas podróży spotykamy m.in. Simona
Pegga, który marzył o zagraniu w tej serii, a umożliwiła mu to znajomość z reżyserem.
Świetnie wyglądała też praca z BB-8 na pustyni. Potem ekipa przeniosła się do
Pinewood Studios, gdzie kręcono też pierwsze klasyczne części „Gwiezdnych
wojen”. Z łezką w oku będziecie zwiedzać
Sokoła Millennium, po którym oprowadzają nas z kamerą twórcy filmu. Zresztą to
wzruszenie towarzyszyć będzie widzom w wielu momentach, bowiem w materiale
położono główny nacisk na liczne nawiązania do klasyki.
W części trzeciej materiału
najpierw odwiedzamy kantynę Maz, a potem bazę rebeliantów, po drodze natykając
się na chwilę na Andy’ego Serkisa. Warto też kochać „Gwiezdne wojny” miłością
bezgraniczną. Okazuje się, że w produkcję filmu zaangażowany został człowiek,
który samodzielnie zbudował model R2-D2 i to jego robot zagrał w „Przebudzeniu
Mocy”.
Rozdział czwarty materiału
zaczyna się od głównego i dramatycznego wydarzenia z „Przebudzenia Mocy”.
Twórcy wiedzieli, że muszą opowiedzieć taką historię Hana Solo. Pożegnanie z
Harrisonem Fordem na planie było naprawdę wzruszające. Potem twórcy przenoszą
nas do historii Luke’a Skywalkera. Zapamiętajcie ten adres: wyspa Skelling,
dawna chrześcijańska samotnia, dziś ruiny starodawnego klasztoru i miejsce,
które pomieścić może jednocześnie 50 osób, a na szczyt wzgórza prowadzi 600
kamiennych stopni. „Zobaczymy się jeszcze. Wierzę w to” – słyszymy na końcu
głos Rey. Całość trwa ponad godzinę.
Drugi dodatek na płycie nosi
tytuł „Przebudzenie scenariusza: ekipa
czyta skrypt” i trwa jedynie cztery minuty. To słynne pierwsze czytanie
scenariusza filmu, o którym pisałem wcześniej, a które już na etapie produkcji
wywołało wielkie poruszenie wśród fanów. Scenariusz do „Przebudzenia Mocy”
przeczytał wtedy Mark Hamill, a aktorzy odgrywali swoje role.
„Ożywianie filmowych stworów” to oczywiście wyprawa do miejsca
gdzie powstały te wszystkie świetne kosmiczne postaci. Projektanci zbudowali
105 stworów, najczęściej mechanicznych, sterowanych jak pacynki lub za pomocą
elektroniki. Fajnie jest spotkać po latach Warwicka Davisa, który powrócił do
„Gwiezdnych wojen” wraz z córką. Sporo też miejsca poświęcone zostało
odtworzeniu postaci Chewbacki. Ten i kolejne materiały trwają od 6 do 9 minut.
W materiale „Budowa BB-8” przyjrzymy się bliżej tej postaci. Oto jak rodził się
ten popularny dziś robot, jak go konstruowano i jak pracował na planie.
Ciekawostką jest zobaczenie jak ewoluował pomysł na tego robota, na etapie
pierwszych planów koncepcyjnych i jak wiele wersji posiadał.
„Scenariusz walki: epicki pojedynek”, czyli walka na miecze świetlne
Kylo i Rey w zaśnieżonym lesie była dla J.J. Abramsa sceną bardzo ważną. Dzieje
się w nocy, pada śnieg, dokoła las. Materiał przedstawia budowę planu, na
którym pojawiły się prawdziwe drzewa, a potem możemy prześledzić naukę walki na
miecze świetlne pomiędzy bohaterami.
Wiele frajdy miłośnikom efektów
wizualnych sprawi materiał „ILM: Magia
efektów specjalnych w Przebudzeniu Mocy”. Największe uznanie podczas pracy
nad filmem wzbudziła postać Maz oraz Snoke’a. Nie mogło zabraknąć Sokoła
Millennium, który odwzorowany został w najdrobniejszych szczegółach.
Odnajdziecie tutaj także ukłon dla „Indiany Jonesa”.
„John Williams: wyzwania kompozytora” poświęcone są muzyce tego
geniusza, która towarzyszy „Gwiezdnym wojnom” od samego początku. To już siódmy
film z tej serii pod jego dowództwem. Faktem jest, że bez tej muzyki „Gwiezdne
wojny” byłyby zdecydowanie inne.
I przechodzimy do „Scen niewykorzystanych”. W sumie to
tylko 6 minut, ale ile radości i ile ważnych elementów fabuły. Na przykład
świetna scena z udziałem Warwicka Davisa, ale niespodzianek będzie znacznie
więcej.
„Moc zmian” to połączenie legendy ze współczesnością i historia
licytowania słynnej małej roli w „Przebudzeniu Mocy”. To także przybliżenie
akcji charytatywnej, która odbiła się szerokim echem na świecie.
„Opowieść o mocy dźwięków” to odwiedziny Skywalker Studios,
słynącego z tworzenia elementów dźwiękowych do najsłynniejszych filmów. Oto jak
pracowano nad dźwiękiem w „Przebudzeniu Mocy”. Kontynuujemy tę wyprawę w „Brzmieniu Gwiezdnych wojen”, które
poświęcone są efektom dźwiękowym w „Przebudzeniu Mocy”. Uwaga, niespodzianka.
BB-8 w pierwszej wersji miał normalnie mówić… Jest taki fragment w tym
materiale.
W „Galaktycznej modzie” przyglądamy się pracy twórców kostiumów do
filmu, na czele których stał Michael Kaplan. I trzeba przyznać, że robotę
wykonano doskonale. Warto obejrzeć ten materiał chociażby po to, by zobaczyć
jak mógł wyglądać Han Solo w długim płaszczu.
„Złomiarka i Szturmowiec – Daisy Ridley i John Boyega” ukazuje
relacje dwójki głównych bohaterów, a zostało to przedstawione za pomocą rozmowy
pomiędzy aktorami. Na koniec zaś twórcy przygotowali widzom niespodziankę.
Ostatni materiał nosi nazwę „Wizyta w zbrojowni” i jest on
oczywiście poświęcony broni wykorzystywanej w filmie. Miecze, blastery i wiele
innych wynalazków. Niby klasyka, ale w nowym wydaniu. Niby materiał ten
powinien znaleźć się w środku dodatków, ale to właśnie w nim i tylko w nim mamy
malutkie odniesienie do VIII części „Gwiezdnych wojen”.
Podsumowanie
Przejście przez taką liczbę
materiałów to nie jest łatwa sprawa. Lepiej rozłożyć sobie oglądanie całości w
czasie. Nie ma jednak wątpliwości, że jest to wyprawa bardzo satysfakcjonująca,
a w dodatku wszystkie dodatki mają polskie napisy. Dopiero to wydanie daje
doskonały wgląd w „Przebudzenie Mocy”. W końcu można poznać tajniki pracy,
liczne ciekawostki, spojrzeć za kulisy i do pracowni wielu magików kina.
Prawdziwa satysfakcja i wielka uczta dla fanów „Gwiezdnych wojen”. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz