Na 40. Festiwalu Filmowym w Gdyni premierowo zaprezentowano "Demona" w reżyserii Marcina Wrony. Słusznie był to jeden z najbardziej oczekiwanych tutaj tytułów. To wielkie kino i poznali się już na tym pierwsi widzowie "Demona". Na konferencji prasowej reżyser opowiedział o przyjęciu filmu za oceanem. Amerykanom bardzo on przypadł do gustu i już zaczynają się kombinacje...
Zacznę od swojej opinii. Pod każdym względem "Demon" to film wybitny, ale wiadomo, że kocham ten gatunek więc proszę mi wybaczyć ten cały entuzjazm. Połączenie tradycji i cytatów z horrorów z kulturą żydowską i polską mentalnością dają piorunujący efekt. W takich filmach najważniejszy jest klimat, a ten jest tutaj przedstawiony perfekcyjnie, w obrębie praktycznie jednej scenografii. W sposób wybitny operuje się tutaj światłem i filmowym kadrem. Intensywność opowieści, emocjonalny jej charakter, nieprzewidywalność zdarzeń decydują o wielkości tego filmu. To dzieło na światowym poziomie, które genialnie działa podskórnie, jak demon wchodzi i powoli przejmuje władzę. W dodatku elementy groteski dodają mu niesamowitej oryginalności a aktorzy, zdjęcia, muzyka i cała strona realizacyjna to najwyższy kunszt filmowy. Dla mnie jak na razie najlepszy film tegorocznego festiwalu w Gdyni.
Film jest dopiero po kilku pierwszych pokazach dla publiczności i na razie przyjmowany jest bardzo dobrze. Marcin Wrona studzi jednak entuzjazm i czeka na rozwój wydarzeń związanych z "Demonem". Jego ogólnopolska premiera zapowiadana jest na 16 października i bardzo mnie ciekawi przyjęcie filmu przez polską widownię. Złote Lwy festiwalu w Gdyni bardzo by filmowi pomogły. To odważne, oryginalne i naprawdę wybitne polskie kino, które z dumą możemy pokazywać na świecie.
Nawiązywał do tego sam Marcin Wrona wspominając swoją niedawną wizytę na festiwalu w Toronto. Pełne sale na filmie, liczne pochwały, pierwsze kontakty i propozycje. Nieco żartobliwie, ale fakt godny jest odnotowania, pojawiła się nawet propozycja nakręcenia amerykańskiego remake'u "Demona". Trochę sobie tego nie wyobrażam - mówił na konferencji prasowej reżyser i dodawał już nie kryjąc swojego uśmiechu, że oczywiście oryginalna obsada pojawi się także w nowej wersji.
Żarty na bok. Nie spodziewam się hollywoodzkiego remake'u "Demona", choć ostateczny głos w tej sprawie mają zapewne producenci, a jak wiadomo Amerykanie potrafią przedstawić konkretne argumenty przemawiające za realizacją takiego pomysłu. Zgadzam się jednak z reżyserem, że amerykańska wersja "Demona" to oczywiście chybiony pomysł, bo ten film osadzony jest bardzo mocno w naszym świecie. Można jednak sobie wyobrazić, że w USA "Demon" byłby całkowicie przerobiony, że pozostałby po prostu wątek opętania przez dybuka, że akcja mogłaby dziać się na weselu, a całość nakręcona może być kamerą z ręki, bo taka jest dziś moda i nie jest to droga realizacja.
Pozwolę sobie więc w tym miejscu zaapelować, by nie oddawać "Demona" w amerykańskie ręce, bo zdecydowanie nie powstanie z tego nic dobrego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz