The Perfect Guy |
Trochę z obowiązku i przywiązania
dla tej części mojego bloga. Niestety w amerykańskim box office na razie bez
wielkiego poruszenia, choć jest zdecydowanie lepiej niż przed tygodniem. Wygrał
film "The Perfect Guy", ale przewaga nad "Wizytą" M. Night
Shyamalana jest niewielka.
To piąty weekend w amerykańskich
kinach kiedy na czele box office znajduje się film, w którym główne role grają
czarnoskórzy aktorzy. Po sukcesach "Straight Outta Compton" (trzy
weekendy) i "War Room" (zwycięzca sprzed tygodnia) przyszedł czas na
sukces romantycznego thrillera zatytułowanego "The Perfect Guy". Film
zarobił 26,7 mln dolarów przy bardzo wysokiej średniej na kopię, która sięgnęła
12 tysięcy dolarów. Większość widzów to oczywiście Afro-Amerykanie. Drugie
miejsce zajął film/horror/thriller "Wizyta" M. Nighta Shyamalana (moja ocena w dziale Obejrzane),
który zarobił 25,7 mln dolarów, ale przy średniej na kopię 8371 dolarów. Większość
widzów na tym filmie to nastolatkowie i kobiety. "Wizyta"
wystartowała też na świecie z 14 rynków przynosząc 3,8 mln dolarów (nr 1 w
Hiszpanii).
Oba filmy są już dochodowymi
przedsięwzięciami, bowiem kosztowały odpowiednio 12 i 5 mln dolarów. Różnica w
box office nie jest duża, więc po dokładnym przeliczeniu filmy mogą zamienić
się miejscami. Dla Shyamalana to nowe doświadczenie, bowiem do tej pory kręcił
kosztowne hollywoodzkie produkcje, które szczególnie w ostatnich latach
ponosiły spektakularne klęski.
Shyamalan to reżyser świetnego
"Szóstego zmysłu", genialnego "Niezniszczalnego", dobrych "Znaków"
i niezłej "Osady". Na złą opinię Shyamalan zaczął pracował wkrótce
potem, kiedy kręcił jeden film gorszy od drugiego i kolejnego: "Kobieta w
błękitnej wodzie", "Zdarzenie", "Ostatni Władca
Wiatrów" i w końcu "1000 lat po Ziemi". Szansą na powrót był dla
niego skromny horror, ale sprawcą sukcesu jest tutaj głównie Jason Blum, król
tanich horrorów z USA, który tylko w tym roku wyprodukował około 10 takich
filmów. Nie wszystkie się spodobały, ale przy małych nakładach zarobiły sporo
pieniędzy, a takich producentów wielkie studia lubią najbardziej. W 2015 roku
Jason Blum pracował przy takich produkcjach, jak: "The Boy Next
Door", "The Lazarus Effect", "Area 51",
"Naznaczony. Rozdział 3", "Szubienica", "Dar",
"Sinister 2" i w końcu "Wizyta". I choć większość z tych
filmów to dość przeciętne filmy, zyski mówią same za siebie. A przecież w tym
roku w kinach pojawi się jeszcze jego flagowa produkcja, kolejna część
"Paranormal Activity". Mnie cieszy, że Blum potrafi też brać udział w
takich produkcjach jak "Whiplash".
Debiutem w USA jest też film "90
Minutes in Heaven" (skromne 2,2 mln dolarów). Skromnie wystartowały też "Time Out of
Mind" z Richardem Gerem oraz "Sleeping With Other People".
W międzynarodowym box office
rządzi "Mission: Impossible. Rogue Nation", który zarobił na starcie
w Chinach 86 mln dolarów. Druga część "Więźnia labiryntu" też
pokazała się od dobrej strony zarabiając 26,8 mln dolarów. Padło też znaczące
osiągnięcie historyczne. "Minionki" stały się 2. najbardziej kasowym
filmem animowanym w historii zagranicznego box office.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz