Wybrałem się po raz drugi na seans „Dunkierki”, ale
postanowiłem obejrzeć film w IMAXie. To kino zdecydowanie odpowiednie do
przeżycia tego doświadczenia, bo „Dunkierka” powstała by „rozkoszować” się nią
właśnie na tym gigantycznym ekranie i z tym potężnym dźwiękiem.
IMAX nie robi na mnie szczególnego wrażenia. Kilka
wcześniejszych seansów było doświadczeniami rozczarowującymi, ale dziś sprawa
bardzo się zmieniła. Christopher Nolan nakręcił „Dunkierkę” kamerami
przeznaczonymi dla IMAXa, a co za tym idzie obraz jaki udało się stworzyć
ekipie, właśnie na tym ekranie robi tak wielkie wrażenie. Jeśli byłem fanem
tego filmu po pierwszym seansie (obraz nie wypełniał ekranu kinowego!), to po
doświadczeniu IMAXa „Dunkierka” należy do absolutnej czołówki tegorocznych
filmów, ale też do czołówki filmów nakręconych przez Nolana.
Seans w IMAX to niezwykłe i potężne filmowe doświadczenie.
Wielkie obrazy nie porywają rozmachem, ale w zbliżeniach zachwycają
intensywnością emocji i napięcia. Delektuję się drobnymi elementami, porywają
mnie poszczególne obrazy i mocne uderzenia muzyki Hansa Zimmera. Bo na to
szczególne doświadczenie wielki wpływ miał także dźwięk, który tylko wydaje się
zbyt mocny, a po chwili uświadamia widzowi, jak wielką rolę ma do odegrania.
TEN OBRAZ I TA INTENSYWNOŚĆ DŹWIĘKÓW ATAKUJĄ WIDZA ZE
WSZYSTKICH STRON I ZE ZDWOJONĄ MOCĄ, ale powodują też niezwykle ciekawe wejście
w świat kina. Przez te kilka chwil filmowego seansu byłem na plażach Dunkierki,
w wodzie kanału czy w powietrzu nad nim.
Fantastyczne filmowe doświadczenie, jedno z najlepszych w
ostatnich miesiącach, a może i latach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz