sobota, 19 sierpnia 2017

Nie żyje gwiazda „Predatora”


W wieku 76 lat zmarł Sonny Landham, którego fani „Predatora” pamiętają z roli Indianina Billy’ego. Aktorka można było też zobaczyć w kilku innych charakterystycznych rolach, głównie w kinie akcji.

Nie ma się co oszukiwać, aktorem nie był wybitnym, ale charakterystycznym, co sprowadzało się do obsadzania go w specyficznym repertuarze. Na dobre zaczął się pojawiać w kinie w latach siedemdziesiątych, ale zdecydowanie były to filmy klasy niższej. Indiańskie pochodzenie kwalifikowało go przeważnie do dość charakterystycznych występów. Trzeba jednak przyznać, że to właśnie Sonny Landham przezwyciężył bariery i stał się jednym z pierwszych rdzennych Amerykanów, którzy weszli do mainstreamowego kina.

W 1979 roku zagrał w filmie Waltera Hilla „Wojownicy”, a niedługo potem w „Śmiertelnych manewrach” i „Duchu”. Potem Walter Hill ponownie zaprosił go ponownie do współpracy, przy filmie „48 godzin”. Lata osiemdziesiąte to dla Landhama udział w filmach kina akcji, które wtedy przeżywało swój najlepszy czas. Aktor zagrał kilka pamiętanych ról. Przede wszystkim Billy w „Predatorze” z Arnoldem i to była rola nadająca filmowi niesamowitej siły, potem „Osadzony” ze Sly’em i jeszcze „Szalony Jackson” z Carlem Weathersem.

Kariera aktora zbladła w latach dziewięćdziesiątych, ale przecież nie tylko jego. Z filmu wycofał się w 1996 roku po wyreżyserowaniu i zagraniu w filmie akcji „Billy Lone Bear”, gdzie obsadził się w głównej roli razem z Brionem Jamesem i Frankiem Stallone’em.

Był czas, że Landham zajął się polityką, ale bez większych sukcesów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz