Na początku maja zaprezentowałem swoją listę najbardziej oczekiwanych filmów tegorocznego lata w kinach. Była ona skupiona oczywiście na propozycjach rozrywkowych. Dziś przyszedł czas na podsumowanie tego zestawienia. Widać tutaj wyraźnie kto zawiódł, a kto spełnił pokładane w nim nadzieje.
Lista najbardziej oczekiwanych filmów podczas lata 2017
znajduje się tutaj. A jak wygląda ta lista, już po tym gdy lato w kinach
dobiegło końca? Generalnie nie był to okres obfitujący w zbyt wiele udanych
produkcji w kinie dla szerokiej widowni. Faworyci nie zawiedli, a szczególnie
ten na samym szczycie listy, ale przecież mogło być znacznie lepiej.
Najlepsze filmy lata
w kinach (kino rozrywkowe/hollywoodzkie):
1. Dunkierka
Na nowy film Christophera Nolana czeka się średnio jakieś
dwa lata i dlatego dzień wejścia do kin każdego jego kolejnego przedsięwzięcia,
to wydarzenie. Nie inaczej jest z „Dunkierką”, która jest jego powrotem do kina
po trzech latach od nakręcenia „Interstellar”. Dodam tylko, że dla mnie jest to
powrót pod każdym względem bardzo udany.
2. Wojna o Planetę Małp
Godny finał trylogii.
3. Baby Drive
Fajne kino, lepsze na początku niż w środku i z równie
udanym finałem. Trochę starego stylu, świetne pomysły, genialnie wrzucona
muzyka. Zdecydowanie odpocząłem.
4. Wonder Woman
Jedna z lepszych produkcji DC w ostatnim czasie.
Zdecydowanie lepiej film wypada w pierwszych scenach z Amazonkami, wojenna
część też jest ok, ale finał to mocne przegięcie i postać Aresa kompletnie
kładzie cały film. Szkoda, ale
i tak Gal Gadot jest beauty.
5. Spider-Man:
Homecoming
A wydawało się, że ze Spidera nic się już nie da wycisnąć. Dobre
włączenie w świat Marvela, świetny nowy aktor.
6. Atomic Blond
Wiele hałasu... Dobre kino, w kategoriach kina akcji.
Niestety zwiastuny ponownie oszukały i film nie sprostał moim oczekiwaniom. Na
duży plus zapisać należy klimat filmu, który dzieje się w okresie zburzenia
muru berlińskiego. Na pewno świetna jest Charlize Theron i sceny akcji/walki z
jej udziałem. Rewelacyjna jest muzyka, w dodatku z piosenkami z moich młodych
lat. Po drodze jednak dzieje się niewiele, zagadka nie zaskakuje, kilka
zakończeń w tym nie pomaga. Mam niedosyt, bo liczyłem na jakiś przełom w
gatunku, coś zaskakującego i porywające - jak pierwszy "John Wick",
by przypomnieć niedawny jeszcze film.
7. Strażnicy Galaktyki Vol. 2
A jednak nie udało się zrobić tak dobrego filmu jak
poprzednio. Środkowa część zdecydowanie odstaje i mnie znudziła. Ciągle to
fajnie kolorowa historyjka, ale coś czuję, że opowieść pisana była "na
kolanie".
8. Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara
Lepszy od poprzedniego filmu z tej serii. Dobrze się ogląda,
fajna weekendowa rozrywka rodzinna. Nic nowego nie zaproponowano, ale całość
trzyma poziom.
Największe
rozczarowania:
Obcy: Przymierze
Rozumiem, że próba mnożenia „atrakcji” w filmie jest
dostosowana do potrzeb współczesnego widza, który chce podobno „więcej i
mocniej”. Na pewno? Wizjoner kina zrobiłby inaczej, wbrew oczekiwaniom,
podjąłby ryzyko, szukałby nowych rozwiązań na przykład w nieco skromniejszym
przedstawieniu całego spektaklu. W Hollywood trudno o odważne decyzje, ale
przecież liczne porażki filmów SF powinny skłonić producentów do szukania nowej
drogi. To właśnie Ridley Scott powinien być takim twórcą, bezkompromisowym i
odważnym. Tymczasem jego seria sięgnęła właśnie jakiejś ściany, mistrz nie ma
już nic twórczego do powiedzenia i odcina kupony od popularnego tematu. Kasa,
kasa…
Valerian i Miasto Tysiąca Planet
Szału nie ma. Dobre wejście, świetne wizualne pomysły +
efekty wizualne, mnóstwo ciekawych stworzeń (sekwencja początkowa),
niespodziewanie bardzo fajna Cara Delevingne. Zabrakło w filmie
"błysku", jakiegoś kinowego szaleństwa, może odwagi, jakby mistrz
stracił umiejętność trzymania całości na wysokim poziomie, przez cały film. Do
"Piątego elementu" jest jednak bardzo daleko. W pewnym bowiem
momencie "Valeriana" następuje powolne zaniżanie i przynudzanie. Niby
dużo się dzieje, bo to ciągle fajne światy, ale już mnie przestają obchodzić -
co jednak dla takiego kina jest "grzechem". Zawiódł scenariusz, w
którym Besson chciał zawrzeć tak dużo, a po chwili mocno go rozwodnił. Szkoda,
że nie utrzymał poziomu z początku, gdzie tak fajnie wypadły postaci drugo i
trzecioplanowe, gdzie można było zachwycić się kolorowymi wizjami, gdzie wielki
targ po prostu powala. Chciałbym po prostu więcej, mocniej, szybciej, a przede
wszystkim bardziej sensownie. Za taką kasę, można przecież wymagać filmowej
mocy.
Transformers: Ostatni Rycerz
Koszmar, filmowa wydmuszka, zero atrakcji, a pisząc to
pomijam historię opowiedzianą w filmie. Bo przecież scenariusz jest tutaj
najmniej istotny. Film jest dokładnie taki sam, jak poprzednie złe odcinki.
Niby dużo się dzieje, ale kompletnie nie wiadomo jaki jest sens tego
wszystkiego, Jeśli 12-latek mówi, że nigdy więcej nie idzie na
"Transformers" to znaczy, że coś jest nie tak. Zamykam więc rozdział
i piszę z przyjemnością UFF... KONIEC MĘCZARNI.
Bardzo średnio:
Król Artur: Legenda miecza
Annabelle: Narodziny zła
Mroczna wieża
Mumia
Auta 3
Barry Seal: Król przemytu
Ostra noc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz