Polska szkoła plakatu filmowego. Nie jest tak, że w Polsce powstają tylko złe plakaty filmowe. Gdyby sięgnąć głębiej, to okazałoby się, że także te kinowe dają od czasu do czasu szansę zmierzenia się ze sztuką („Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham”). Tymczasem właśnie pojawił się plakat do polskiej komedii „Na układy nie ma rady” i jest to dowód, że z plakatem filmowym jest bardzo źle. Z drugiej strony pokazano plakat do filmu „Książę i dybuk”, który reprezentował będzie nas w Wenecji i to jest praca znakomita. Dwa światy, dwie szkoły, dwa różne cele i podejścia.
Oczywiście kinowe wersje plakatów i te festiwalowe to dwie
różne sprawy, ale pewnych pomysłów się nie wybacza, a pewne należy z całą
świadomością doceniać. Patrząc na plakat komedii zadaję sobie pytanie, kiedy skończy się takie podejście do plakatu, czy rzeczywiście eksponowanie krzykliwych akcji i znanych twarzy to jedynie słuszna droga do zainteresowania widzów swoim produktem?
GENIALNY:
KOSZMAR:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz