Pierwsze recenzje, zachwyt krytyków, uspokajające nagłówki w mediach. Jest taki moment w oczekiwaniu na premierę bardzo oczekiwanego filmu, w którym pojawiają się pierwsi świadkowie i przeważnie w zachwytach piszą o swoich wrażeniach po przedpremierowym seansie. Nie zawsze ma to potem potwierdzenie w rzeczywistości, ale życzę wszystkim by opinie o „Blade Runner 2049” się potwierdziły.
Ludzie specjalizujący się w promocji wiedzą doskonale, jak
podgrzać atmosferę oczekiwania na film. „Blade Runner 2049” to najbardziej
obecnie oczekiwana premiera w kinach, do ogólnoświatowego debiutu pozostało 10
dni, napięcie rośnie, czas wyciągnąć najcięższe działa. Życzę filmowi sukcesów,
ale nie przepadam za wciskaniem produktu w tak szablonowy i prosty sposób. Wolę
to miłe dla mnie oczekiwanie na pierwszy seans i szansę wypowiedzenia własnej
opinii.
Wczoraj pojawiły się pierwsze recenzje „Blade Runner 2049” i
są one rzecz jasna bardzo pozytywne. Proponuję jednak zachować
wstrzemięźliwość, bowiem podobnie sytuacja miała się z wieloma innymi „wielkimi
filmami”, które po ostudzeniu emocji okazywały się już nie tak bardzo udane.
Możliwość obejrzenia filmu wcześniej jest dla piszącego sporą frajdą, a jeśli dodatkowo
kocha kino, to szczególnie raduje go taka możliwość i potem przelewa w podobnym
zachwycie swoje opinie na „papier”. Pamiętam to uczucie, jest ono bardzo fajne.
„Blade Runner 2049” to bardzo skrywana tajemnica producentów,
którzy nie zdecydowali się na pokazanie filmu na przykład na festiwalu w
Wenecji. Skoro to tak bardzo dobre kino i nie bano się krytyków, to dlaczego
film tak skrzętnie skrywano przez widzami? Ktoś napisze, że „film nie był
jeszcze skończony”, ale w Hollywood proces produkcji jest długi i taki film
jest już gotowy zazwyczaj na kilka miesięcy przed premierą. Decyzja o ukryciu
filmu budzi niepokój. Oczywiście, że budowanie napięcia i oczekiwania na
premierę to także sposób na sprzedaż filmu, szczególnie takiego jak sequel „Łowcy
androidów”. Z drugiej strony takie zagrania są po prostu przewidywalne i przez
to zwyczajnie nudne. Strach przed utratą dochodów jest ogromny, a nam widzom
chodzi po prostu o to, by film był jak najbardziej udany. Za kilka dni okaże
się, kto w tej rozgrywce producent-krytyk-widz okazał się wygranym. Mam
nadzieję, że wszyscy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz