Dziś poznamy laureatów nagród w Konkursie Głównym 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Przed czytelnikami bloga „Spór w kinie” mój osobisty ranking filmów zaprezentowanych w najważniejszej sekcji festiwalu. Nie będzie wielkich zaskoczeń.
Po pierwsze dlatego, że bardzo
łatwo jest wskazać na najlepsze filmy festiwalu w Gdyni, a swoich preferencji przez
ostatnie dni nie kryłem. Wiadomo bowiem powszechnie, że to młodzi twórcy i ich
debiutanckie propozycje wypadły na festiwalu najlepiej. Dobrze też spisali się
twórcy drugich filmów, za to „reżyserów z dorobkiem” godnie reprezentowała w
tym roku przede wszystkim Urszula Antoniak. Nieco rozczarowali twórcy z
dorobkiem. Pojawiło się też kilka chybionych propozycji, których w konkursie
zwyczajnie być nie powinno, co chyba jednak obnażyło proces kwalifikacyjny. Z
drugiej jednak strony, cieszę się, że obejrzałem także te słabsze filmy, bo
dziś po prostu wiem więcej…
Mój festiwal wygrały trzy filmy.
Wszystkie trzy to debiuty, po których nie widać, że wyszyły spod ręki twórców
na początku drogi reżyserskiej. „Wieża.
Jasny dzień” to propozycja autorska, odważna i oryginalna, opowiedziana wyraźnym
własnym głosem. To film, który działa na wielu ciekawych poziomach, pozwala
skupić się na opowieści i szukać w niej własnych tropów. Ten film miał
najbardziej wyrazisty na festiwalu charakter, jest osobny, bardzo światowy i
absolutnie nie czuć w nim polskiego kina. To nie jest zarzut, po prostu Jagoda
Szelc myśli o kinie nie patrząc na żadne granice ją otaczające – te fizyczne i mentalne.
„Cicha noc” to film jak najbardziej polski, stąd wyszedł i zapewne
nie będzie mu wcale łatwo wyjść poza nasz mały świat. Inna sprawa, że jest to
po prostu bardzo udane kino prezentujące obraz naszej małej rzeczywistości. Z
jednej strony emigracja zarobkowa i koszty z nią związane, z drugiej rodzina
gdzieś na peryferiach naszego świata. Wigilijne spotkanie, bardzo umiejętne
budowanie opowieści, koncert gry aktorskiej. To wszystko u Piotra Domalewskiego
zagrało perfekcyjnie, ten ponury obraz świata robi takie wrażenie między innymi
dlatego, że jest tak realistyczny i tak szczery.
I jeszcze „Atak paniki”, który tak bardzo odbiega od tego, co na festiwalu
pokazano. Wielowątkowa opowieść to w kinie żadne novum i łatwo wskazać
inspiracje. Patrzę jednak na polskie kino, naszych w większości aktorów, ten
hybrydowy i mocno szalony scenariusz, który na ekranie z każdą chwilą nabiera przyspieszenia
i dostrzegam wielką miłość do kina. Paweł Maślona i jego ekipa przeprowadzili
perfekcyjną i bardzo trudną filmową operację, wyszli z niej obronną ręką, baa…
zwyciężyli. Jeśli szukać w polskim kinie rozrywki, to właśnie takiej.
Nie zawiódł mnie Bodo Kox, bo „Człowiek z magicznym pudełkiem” to
także kino wymykające się z naszego małego filmowego świata. Ten charyzmatyczny
reżyser rzucił się na opowieść fantastycznonaukową, zabawił się opowieścią,
fajnie sięgnął po klasykę i zrobił stosunkowo prostą historię o miłości. Nie
treść mnie tu jednak ujęła, a forma, pomysły, kreacja i wielki dystans do
siebie i kina. Widziałem już takie filmy, co nie umniejsza znakomitej pracy
tego twórcy.
Bardzo ważnym filmem było też najnowsze
przedsięwzięcie Urszuli Antoniak zatytułowane „Pomiędzy słowami”. Miejsce rodaka na emigracji, jego świat, ten
obcy i próba przewartościowania swojego życia. Chyba nikt jeszcze nie pokazał w
taki sposób Polaka pracującego za granicą, pewnego siebie, przebojowego, ale
chłodnego i samotnego. Pojawienie się ojca, to dla bohatera jest punkt zwrotny.
Świetnie porusza się autorka w tej przestrzeni, bo emigrację zna z własnych
doświadczeń. Reżyseria jest perfekcyjna, bardzo dobrze gra muzyka, czarno-białe
zdjęcia nie są – jak mówi sama Urszula Antoniak – zabiegiem estetycznym, a
bardzo ważnym elementem całej opowieści. To chyba jedyny film „mistrzów”, który
tutaj na festiwalu, tak bardzo mnie poruszył.
Ale takich udanych doświadczeń
było więcej. W czołówce są jeszcze „Zgoda”
Macieja Sobieszczańskiego i animowany „Twój
Vincent”. Z propozycji komercyjnych warto pamiętać o udanej „Sztuce kochania”, a szeroką widownię znajdzie
zapewne też „Najlepszy” Łukasza
Palkowskiego.
Osobną grupą filmów są „Pokot”, „Amok” i „Ptaki śpiewają w
Kigali”, których nie sposób nie docenić, ale które na mnie nie wywarły tak wielkiego
wrażenia, jak oczekiwałem. Podpisane przez reżyserki z dorobkiem, są to
propozycje bardzo autorskie, które mają swoich zwolenników – i niech tak
zostanie.
Są też rozczarowania i porażki
festiwalowe, a tutaj „Catalina”, „Czuwaj”, „Reakcja łańcuchowa”, „Volta” i w
końcu „Wyklęty”, którego obecność w konkursowej stawce bardzo obnażył jego
niedostatki i w konfrontacji z innymi filmami debiutantów, jest to zdecydowanie
pozycja zaniżająca poziom festiwalowych zmagań.
W konkursie Inne Spojrzenie
zaprezentowano „Dzikie róże” i tak
sobie dziś myślę, że film ten zdecydowanie powinien znaleźć się w Konkursie
Głównym, bo w niczym nie ustępuje wielu filmom, a do tej pobocznej sekcji
zwyczajnie nie pasuje. Za to na pewno pasują tam takie filmy jak „Niewidzialne” Pawła Sali (najbardziej
depresyjny film w historii moich kinowych doświadczeń), „Szatan kazał tańczyć” Katarzyny Rosłaniec czy w końcu bawiący się
historią kinowego niemieckiego ekspresjonizmu „Todmachine”, niezależna i pomysłowa zabawa filmowa.
W krótkim metrażu wygrana filmu „Nic nowego pod słońcem” bardzo mnie
ucieszyła, bo przecież to ten obraz właśnie miałem okazję oklaskiwać na
tegorocznym Krakowskim Festiwalu Filmowym. Cieszy też wyróżnienie dla „60 kilo niczego” Piotra Domalewskiego.
To był dobry festiwal, nie będę narzekał,
kilka tytułów zostanie, o tych mniej udanych zapomnę bez bólu. Narodziło się
kilkoro bardzo utalentowanych twórców, aktorsko stoimy na bardzo wysokim
poziomie, będzie o czym rozmawiać. Polskie kino jest ciągle w świetnej
kondycji.
RANKING FILMÓW 42. FPFF (tylko konkurs główny):
1. CICHA NOC / WIEŻA. JASNY DZIEŃ
2. ATAK PANIKI
3. POMIĘDZY SŁOWAMI
4. CZŁOWIEK Z MAGICZNYM PUDEŁKIEM
5. TWÓJ VINCENT
6. ZGODA
7. SZTUKA KOCHANIA
8. POKOT
9. PTAKI ŚPIEWAJĄ W KIGALI
10. NAJLEPSZY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz