Muszę to napisać. „Broad Peak” to niewykorzystana szansa na opowiedzenie całej i bardzo trudnej historii związanej z wyprawą polskich himalaistów w 2013 roku. Bo tam na tej górze wydarzyło się znacznie więcej, niż pokazuje film i czarne plansze na końcu. Nie ma wątpliwości, że dramatyczny przebieg wydarzeń pomógłby filmowi, ale zapewne odgrzebałby rany i mocno uderzył w ludzi, którzy wtedy z tamtej góry powrócili, uderzyłby też w wiele rodzin i środowisko himalaistów.
U podstaw niespełnionego filmu leży więc jakiegoś rodzaju strach, o uczucia bliskich i rodziny Macieja Berbeki oraz zapewne reakcję środowiska himalaistów. Bo choć „Broad Peak” to dobry film, żałuję bardzo, że nie powstał obraz genialny. Pamiętano by o nim po latach… Niestety produkt, który otrzymaliśmy i który skierowano głównie do Netflixa, nijak ma się do potencjału tej historii. Czy można było opowiedzieć to inaczej? Jak mówili na konferencji prasowej w Gdyni twórcy, od początku zakładali oni pominąć kontrowersje związane ze śmiercią Macieja Berbeki i Tomasza Kowalskiego (zainteresowani dotrą do sprawy, bo ciągnęła się ona przez lata i do dziś budzi emocje). I mnie takie założenie produkcji filmu, uwiera.
Zastanawiam się bowiem, jaka jest powinność takiego filmu? Przyjaźń z rodziną Berbeki, udział w produkcji wszystkich chyba liczących się organizacji skupiających wspinaczy wysokogórskich, doprowadził do wprowadzenia jakiegoś rodzaju autocenzury. Nie chciałbym być w butach producentów i twórców, którzy musieli wybrać drogę dla swojej filmowej wspinaczki. Piszę to z bólem, ale ten kompromis zaszkodził filmowi, całej tej pracy, która tak niezwykła i wymagająca, została przecież zatrzymana w połowie opowieści. Zbudowano za to więź i przyjaźń między twórcami, a żyjącą rodziną czy innymi osobami, które brały udział w tamtych wydarzeniach.
Kibicowałem projektowi od momentu oficjalnego ogłoszenia produkcji filmu i gościł on na blogu kilkadziesiąt razy. Ta tragiczna historia to był temat na wielki film, a droga do finału, była bardzo ciężka. Dziś budzi się we mnie zwyczajny sprzeciw, bo „Broad Peak” to jeden z tych filmów, które nakręcone „na kolanach”, pokazują słabość polskiej kinematografii. Kolejna wielka historia rokująca na wielki film, a w efekcie… jakiś półprodukt, zawód i rozczarowanie. „Broad Peak” to film straconej szansy i pewnie inaczej się nie dało, ale czy gra była warta tego wysiłku?
„Broad Peak” ma moc, ma świetną stronę realizacyjną, bardzo dobrego bohatera. Te góry tam widać, te wysokości tam czuć. Całość ogląda się dobrze, ale mogłoby lepiej…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz