W Konkursie Głównym 47. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni pojawił się film, który bardzo nie pasuje do tego wydarzenia, ale który czyni festiwal nieco lżejszym i bardziej przystępnym. Po tak wielu ciężkich i trudnych filmach obejrzeliśmy nową propozycję Xawerego Żuławskiego i jego „Apokawixa” zachwyciła…
Xawery Żuławski przyjął zlecenie na nakręcenie filmu o zombie i zrealizował film inny niż wcześniejsze jego wypowiedzi. Bałem się tego wyboru, ale bardzo niesłusznie, bo jak mówi sam reżyser, udało się znaleźć kompromisowe rozwiązania, zadawalające wszystkie strony. Efekt prac końcowych jest znakomity. „Apokawixa” to bardzo przystępne, totalnie komercyjne, zabawne, zakręcone, krwawe i świetnie zrealizowane kino o młodzieży i głównie dla młodzieży. W końcu powstał w Polsce film, który bardzo dobrze prezentuje się na tle światowego trendu filmowego, w którym młodzież rozprawia się z zombie. Pozytywne przyjęcie filmu w Gdyni przez wytrawnych krytyków, zachwyconych zazwyczaj totalnym kinem artystycznym, też cieszy.
„Apokawixa” nie przystoi do bardzo artystycznego Konkursu Głównego festiwalu w Gdyni, ale daje wszystkim odrobinę oddechu. Bardzo go tutaj potrzebujemy. Zresztą sam Żuławski na konferencji prasowej nie krył, że zaproszenie do Gdyni bardzo go zaskoczyło. Cóż… miał być przegląd różnorodnego polskiego kina i ja popieram ten pomysł, ale już widzę to zdziwienie twardogłowych przedstawicieli naszej kinematografii, którzy zazwyczaj odrzucają filmy odstające od głównego festiwalowego nurtu.
Można w filmie Żuławskiego doszukiwać się ważnej wypowiedzi na temat zagrożeń ekologicznych współczesnego świata (zombiaki wychodzą z Bałtyku, a mogłyby z Odry :), ale to tylko pomniejszy element tej opowieści, całej układanki, która trafnie przedstawia różne kolory naszego społeczeństwa (bogaci, biedni, gangsterzy, biznesmani, policjanci i bandyci, różne orientacje itd). Wszystko to prowadzi nas na wielką imprezę i gigantyczną walkę z zombiakami.
Co tam się dzieje… Trudno to wszystko ogarnąć, ale dystans i poczucie humoru wywarzone zostały bardzo dobrze. Mocno przesadzony Sebastian Fabijański wnosi do filmu tak potrzebny temu kinu luz. Cezary Pazura i Tomasz Kot zgrywają się na całego i odnajdują w tej konwencji, ale aktorski system rozwala GENIALNA Matylda Damięcka, moja faworytka do aktorskiej nagrody za drugi plan.
Nie gwiazdy jednak wygrywają tę filmową walkę, a znakomita młoda obsada, która świetnie sprawdza się w swoich rolach. To już nie są narodziny jednej gwiazdy, to cały tłum nowonarodzonych gwiazd młodego polskiego kina. Mikołaj Kubacki, Waleria Gorobets, Monika Mikołajczak, Mariusz Urbaniec, Alicja Wieniawa-Narkiewicz, Natalia Pitry, Aleksander Kaleta, Mikołaj Matczak, Oskar Wojciechowski, Marta Stalmierska (urodzona w Szczecinie :) są siłą tego filmu. Każda z granych przez nich postaci jest nieco inna, każda w scenariuszu i filmie świetnie przybliżona, wszyscy doskonale poruszają się w grupie i sprawiają, że film staje się tym, w czym sprawdzić ma się najbardziej.
Bo to po prostu kino rozrywkowe na dobrym poziomie, pełne błyskotliwych zagrań, śmiałych scen, dobrych efektów, do tego z humorem, który mnie nie obraża, bo w konwencji został bardzo dobrze osadzony. Brawo scenarzyści, za odrobienie lekcji z klasyki gatunku, brawo ekipo za zrozumienie współczesnych trendów i umiejętne znalezienie swojej drogi. Po tych miałkich produkcjach Netflixa, które obrażają nawet przeciętnego widza informuję, że TAK SIĘ ROBI KINO DLA MŁODEJ WIDOWNI i fajnie, żeby młody widz skorzystał z tej właśnie propozycji. Premiera filmu w kinach 7 października.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz