Minister kultury Piotr Gliński udzielił wywiadu RMF FM, w którym odniósł się do niedawnego odwołania Magdaleny Sroki z funkcji dyrektora PISF. Oto fragmenty tej rozmowy.
A dlaczego zwolnił
pan szefową PISF-u w połowie jej kadencji?
Jeżeli chodzi o panią dyrektor Srokę to zgodnie z art. 14
ustawy o kinematografii - to jest kwestia naruszenia prawa, czyli, mówiąc już
bardziej szczegółowo, w kodeksie pracy to jest artykuł 100, naruszenie prawa w
postaci działania na szkodę instytucji własnej, a także na szkodę...
Ale błagam.
Chce pan, żebym wyjaśnił?
Tak, tylko tak
normalnym językiem, żebym zrozumiał, bo ja na razie się pogubiłem w tych
wszystkich artykułach i paragrafach.
Minister kultury ma prawo do takiej decyzji w sytuacji,
kiedy dyrektor PISF-u narusza prawo. To prawo zostało naruszone poprzez
działanie na szkodę instytucji, która była prowadzona przez panią dyrektor, a
także na szkodę pracodawcy, czyli ministra kultury.
Dyrektor Sroka -
przypomnijmy - wysłała list do senatora Christophera J. Dodda, szefa
Stowarzyszenia Amerykańskich Producentów Filmowych. To był list, w którym
pisała, że to przerażające, że w Polsce możemy wrócić do absurdalnej cenzury
prowadzeni przez ksenofobicznych nacjonalistów. To się panu nie spodobało.
To nie jest kwestia niespodobania - to jest list, który
wyraża pewne poglądy kierownika instytucji państwowej. Te poglądy...
Ale Magdalena Sroka
twierdzi, że to nie ona napisała list, tylko pracownica.
Sekundę, panie redaktorze, te poglądy - bo warto o treści
tego listu powiedzieć. Wszyscy nad tym przechodzimy do porządku dziennego
mówiąc, że to skandal, że to okropny list, ale... Nie, nie. Treść tego listu
jest bardzo istotna. To jest list, który formatuje i opisuje rzeczywistość w
Polsce - także demokratycznie w Polsce wybraną władzę - jako cenzorów,
ksenofobów, nacjonalistów, którzy opracowują jakieś czarne listy proskrypcyjne
homoseksualistów. To są absurdy, ale to jest coś więcej niż absurd. To jest
odbieranie prawa do funkcjonowania demokratycznie wybranej władzy w ładzie
demokratycznym. Krótko mówiąc - to jest jakby unieważnienie tej władzy i to
jest rzecz nie do zaakceptowania. Tego rodzaju opis na zewnątrz oczywiście
szkodzi wizerunkowi instytutu i Polski.
Czemu pan nie
przekonał do tego aktorów, reżyserów? Całe środowisko protestuje.
Widzi pan, owszem, mam wiele listów protestacyjnych, a
później te same osoby mi mówią: no nareszcie, wreszcie, nie można było już
dłużej. Spotykam się z różnymi opiniami.
No dobrze, ale zaraz,
zaraz. Chce pan powiedzieć, że ci sami ludzie prywatnie mówią panu co innego
niż przed kamerami?
Tak, to mówię właśnie. Łącznie z jednym z liderów tej
opozycji, tego oporu przeciwko zwolnieniu pani dyrektor.
To ciekawe, liderzy
protestujący przeciwko odwołaniu Magdaleny Sroki prywatnie mówią, że dobrze, że
pan ja wreszcie zwolnił.
Wiele osób, ja nie mówię, że wszyscy. Ale...
Rozumiem, że żadne
nazwiska nie padną na potwierdzenie tej tezy...
No oczywiście, że nie padną, ale pan może to wiedzieć panie
redaktorze, bo pan przed chwilą mówił, że ktoś panu też ktoś mówił o tym...
To trochę unieważnia
całą tę tezę. Zostawmy to...
Nie do końca, bo przecież nie będę bez upoważnienia...
Wim Wenders, szef
Europejskiej Akademii Filmowej mówi, że pokazuje pan brak szacunku dla kultury
i wolności artystycznej. Pana to powinno zaboleć.
Oczywiście, że mnie boli, jeśli takie opinie są...
Wim Wenders - to
porządny reżyser.
Tak, porządny. "Lisbon story",
"Paryż-Teksas", "Niebo nad Berlinem"... Bardzo porządny.
Lubię te filmy, ich nastrój, chociaż to specyficzny reżyser, osobny bardzo.
Nie będziemy
rozmawiać o Wendersie.
Możemy. Natomiast ja odpisałem mu bardzo spokojnie, że nie
wiem, czy został wprowadzony w błąd czy może się mało orientuje. Uzasadniłem,
na jakiej podstawie pani dyrektor została zwolniona i że to nie kwestia braku
szacunku, tylko kwestia niezgody na to, że ktoś działa na szkodę państwowych
instytucji w Polsce. I to nie byle kto, bo ktoś odpowiedzialny za polska
kinematografię. Aha. Zaprosiłem pana Wima Wendersa do Polski.
Cała rozmowa tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz