Podczas 44. Festiwalu Polskich
Filmów Fabularnych w Gdyni rozgorzała gorąca dyskusja na temat przyszłości tego
wydarzenia. W jednej kwestii wszyscy są zgodni. Musi wrócić na festiwal funkcja
dyrektora artystycznego, kogoś kto będzie odpowiadał za kształt tego
przedsięwzięcia. Padły pierwsze pomysły i propozycje. Z taką też wyszedł Michał
Oleszczyk, który przez trzy lata piastował tę funkcję. I choć wiele osób
namawia go na powrót, to sam zainteresowany wychodzi z inną propozycją. Bardzo
też ciekawie przedstawia swoje przemyślenia na temat roli dyrektora artystycznego festiwalu
filmowego.
Oto jego post w tym temacie,
zamieszczony w internecie. Wiele z jego obserwacji jest bardzo trafnych. Może
warto wziąć te uwagi pod rozwagę podczas kształtowania się szczegółowych praw i
obowiązków dyrektora artystycznego. Oto co pisze Michał Oleszczyk:
Może jestem dziwakiem, ale w
ostatnich miesiącach dużo myślałem o instytucji dyrektora artystycznego na
festiwalu filmowym. I wyszło mi, przynajmniej na mój śląski rozum, co
następuje:
(1) że gdyby zatrudnianie
dyrektora artystycznego było pomysłem złym, to najlepsze festiwale na świecie
już dawno by z takowego zatrudniania zrezygnowały (czego nie czynią);
(2) że dyrektor artystyczny to
taka osoba, która bierze na klatę odpowiedzialność za decyzje trudne, za które
ciała gremialne odpowiedzialności nigdy wziąć nie będą chciały. Ciała gremialne
mają bowiem to do siebie, że zawsze jest się w nich "za kim schować",
podczas gdy dyrektor artystyczny ma imię, nazwisko, telefon, adres biura, a
także — last but not least — tzw. klatę. Najlepiej, by była to klata wyćwiczona
w przyjmowaniu ciosów — zarówno tych wymierzonych pochopnie, jak i tych
wymierzonych słusznie, ilekroć dyrektor artystyczny podejmie decyzję nietrafną;
(3) że dyrektor artystyczny
festiwalu filmowego to taki człowiek, który ogląda światowe kino na potęgę;
śledzi trendy; rozmawia z twórcami; przykłada ucho do szyn kinematografii i
stara się usłyszeć, jaki pociąg przejedzie tymi szynami za miesiąc, za rok i za
dwa. I który następnie, układając program, tak komponuje paletę filmów, paneli
i wydarzeń towarzyszących, by krzesała ona dyskusję, ferment, rozmowę,
współpracę, wymianę myśli -- i kontakty biznesowe;
(4) że dyrektor artystyczny
pracuje przez okrągły rok — jeżdżąc po festiwalach, nawiązując kontakty
międzynarodowe, zapraszając na zatrudniający go festiwal coraz to nowych
fachowców, których kontakt z prezentowanym na festiwalu kinem i obecnymi na nim
artystami może przyczynić się do wzrostu rodzimej branży i do ciągłego
promowania spuścizny artystycznej swojego kraju;
(5) że dyrektor artystyczny nie
dopuściłby do sytuacji, w której goszczący na festiwalu znakomici kuratorzy
zagraniczni mówią, że co prawda marzyli o obejrzeniu któregoś z
odrestaurowanych cyfrowo klasyków z myślą o ewentualnym ich promowaniu, ale
zabrakło pokazu z angielskimi napisami, względnie odpowiedniego
zakomunikowania, które seanse klasyki posiadają napisy (sprowadzenie każdego
gościa zagranicznego to spore koszta; tacy goście powinni być precyzyjnie
informowani i prowadzeni przez festiwal w sposób przemyślany i maksymalnie
efektywny);
(6) że dyrektor artystyczny jest
tą osobą, która w ramach dużej imprezy ogarnia całość programu i pamięta o
każdej jego śrubce, tak by te śrubki i tłoki wzajemnie się nie wykluczały i nie
powodowały absurdalnych kolizji;
(7) że dyrektor artystyczny jest
w ciągłym kontakcie z ekipą festiwalową i pozostaje osobą łączącą zacne gremia
organizacyjne z kobietami i mężczyznami pracującymi w pocie czoła na miejscu:
na pokładzie, pod pokładem i w kotłowni festiwalu, tak by rozwiązywać kryzysy i
usprawniać komunikację;
(8) że dyrektor artystyczny
festiwalu krajowego powinien działać w ścisłej współpracy z filmowcami tego
kraju i z każdym rokiem pracy uczyć się wsłuchiwać w ich głos coraz to lepiej i
coraz to uważniej; bo to właśnie ci filmowcy tworzą kino, a dyrektor jest
zaledwie kuratorem i symbolicznym gospodarzem miejsca, które ma jak najlepiej
eksponować ich talent i pracę: od talentów reżysera po talent montażysty i
scenografa;
(9) że dyrektor artystyczny to
funkcja niełatwa do pełnienia, ale potrzebna i pożyteczna.
Co więcej, myślę sobie nawet, że jeśli jakiś zacny, potrzebny,
wspaniały, unikalny (choć wciąż wymagający rozwoju) festiwal z chlubną,
44-letnią tradycją, chciałby nie tylko dorównać światowym imprezom, ale na
dodatek je w pewnym dość newralgicznym zakresie prześcignąć — to że taki
festiwal powinien mianować na stanowisko dyrektora artystycznego kobietę.
Byłoby to rozwiązanie szanujące ducha czasu i zarazem symbolizujące nowe
otwarcie i nową jakość -- jakże potrzebne w czasie postrzeganym przez wielu jako
kryzys.
***
Warto znać to zdanie. Pierwsza
kobieta kandydująca na stanowisko dyrektor artystycznej festiwalu w Gdyni już się zgłosiła. Koło Młodych
istniejące przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich zaproponowało na to
stanowisko Annę Wróblewską, między innymi wieloletnią rzeczniczkę prasową
festiwalu w Gdyni.
Wkrótce podzielę się z
czytelnikami bloga swoimi przemyśleniami na temat pomysłu na funkcję dyrektora
artystycznego festiwalu w Gdyni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz