W piątek ogłoszono polskiego kandydata do Oscara w kategorii
Najlepszy Film Międzynarodowy. Polską kinematografię reprezentowało będzie „Boże
ciało” w reżyserii Jana Komasy. Jak przebiegał ten wybór w gronie osób
decydujących o wyborze polskiego kandydata i jak wyglądała będzie kampania „Bożego
ciała” do Oscara.
Polska Komisja Oscarowa pracowała pod przewodnictwem
producentki Ewy Puszczyńskiej, a w jej skład weszli też: dyrektor PISF Radosław
Śmigulski, operator Łukasz Żal, szefowa działu produkcji filmowej i rozwoju
projektów filmowych PISF Małgorzata Szczepkowska-Kalemba, producent Mariusz
Łukomski, kompozytor Jan A.P. Kaczmarek oraz reżyserka Anna Zamecka.
Jak podkreślił Śmigulski po ogłoszeniu decyzji, "obrady
komisji nie były burzliwe", a decyzję "podjęto jednogłośnie".
"To, co wydarzyło się w ciągu ostatniego miesiąca wokół 'Bożego Ciała',
mam na myśli przyjęcie filmu zarówno przez publiczność, jak i przez krytyków na
festiwalu w Toronto i w Wenecji, spontaniczne artykuły w prasie
międzynarodowej, które nieformalnie nazywały ten film silnym polskim kandydatem
do Oscara - sądzę, że to przeważyło i bardzo ułatwiło nam dzisiejsze spotkanie.
Spodziewaliśmy się, że będziemy długo rozważać różne warianty. I faktycznie
były rozważane, ale mimo wszystko w cieniu 'Bożego Ciała'" - powiedział
dziennikarzom.
Dodał, że Komisja Oscarowa przygotowała "różne
koncepcje, jak włączyć się w promocję polskiego filmu". "Każdy z
członków komisji miał swoje pomysły. Przedstawimy to producentom, ale też
fundamentalne będzie to, kto będzie dystrybutorem w USA tego filmu. Wiem, że w
tym momencie trwają negocjacje między czterema firmami, które mogłyby się tego
podjąć. Z tego dwie z nich są naprawdę gigantami. Mam nadzieję, że (...)
chociażby ten sygnał z Polski będzie kolejnym argumentem dla agenta sprzedaży,
producenta w pozyskaniu jak najlepszego dystrybutora w USA" - zaznaczył
dyrektor PISF.
Również Jan A.P. Kaczmarek, który jest członkiem
Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej, podkreślał, że pozytywne
przyjęcie "Bożego Ciała" w Wenecji i Toronto to "zapowiedź, że
film trafia do ludzi, wywołuje pełne pasji reakcje". "Akademia tak
właśnie reaguje - głównie sercem, w drugiej kolejności głową. Filmy formalne,
eksperymentalne z reguły nie robią wrażenia. Natomiast filmy, które dotykają
ważnych treści, relacji międzyludzkich czy tematów, które elektryzują dzisiaj
świat - one wygrywają" - zwrócił uwagę. [źródło PAP]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz