Sean Connery urodził się 25
sierpnia 1930 roku i obchodzi dziś 90 urodziny. Dla wielu odbiorców filmowych
wrażeń jest najlepszym w historii odtwórcą roli Jamesa Bonda, ale na pewno jest
jedynym z Oscarem na koncie. Tych znaczących ról ma jednak znacznie więcej.
Sean Connery swoją ostatnią
kinową rolę zagrał w 2003 roku w filmie „Liga niezwykłych dżentelmenów” i nie
było to znaczące pożegnanie z dużym ekranem. Już wtedy miał 73 lata, ale
przecież nie był stetryczałym staruszkiem. Na ekranie radził sobie dobrze, ale
film poniósł klęskę bo był zwyczajnie bardzo nieudany i nie była to wina aktora.
Sean Connery postanowił jednak zakończyć karierę aktorską i od 17 lat trwa w tej decyzji. Trochę szkoda, bo w kategorii „aktorów w pewnym wieku”
sprawdzał się znakomicie. Faktem jest, że nie tylko on, ale też Jack Nicholson
czy Gene Hackman przeszli na emeryturę i dziś zwyczajnie żyją na uboczu.
Urodził się w Edynburgu jako
Thomas Sean Connery. Jego rodzina pochodziła z klasy robotniczej i on sam swoją
pierwszą pracę wykonywał jako mleczarz. W 1946 roku jako młody chłopak wstąpił
do Królewskiej Marynarki Wojennej, a pamiątką po tej służbie były dwa tatuaże –
jeden w hołdzie rodzicom, drugi Szkocji. W wieku 19 lat zmuszony został jednak porzucić
karierę wojskowego, a powodem były wrzody na dwunastnicy. Był potem kierowcą
ciężarówki, ratownikiem na kąpielisku i modelem dla studentów rzeźbiarstwa. Nieprzypadkowo,
bo w wieku 18 lat zaczął uprawiać kulturystykę, by w 1950 roku zająć trzecie
miejsce w konkursie Mr. Universe. Nie tak jednak widział swoją przyszłość. Mógł
zostać piłkarzem Menchester United, ale wybrał aktorstwo i jak sam mówi „była
to jedna z moich bardziej inteligentnych decyzji”.
Czy od początku kariery zwiastowano
mu sukces w zawodzie? Zdecydowanie początki nie należały do łatwych. Ten
pochodzący ze Szkocji urodziwy i muskularny aktor dochodził do swojej pozycji
przez lata. Najpierw gdzieś około 1951 roku kręcił się za kulisami King’s
Theatre i powoli budował swoją pozycję w teatrze. Na ekranie zaczynał grać w
połowie lat pięćdziesiątych w produkcjach telewizyjnych i w pomniejszych rolach
kinowych. Pierwsza znacząca i ta, z której kojarzę nieco nieopierzonego
młodzieńca przyszła w 1959 roku w produkcji Disneya zatytułowanej „Darby O'Gill
i krasnoludki”. Dziś to klasyk, ale wkrótce po premierze szału nie było i
występ aktora się nie spodobał. Śpiewający Sean Connery u boku małych ludzi to
do dziś jednak spora przesada, ale kariera wymaga i takich poświęceń.
Niedługo potem otrzymał rolę,
która na zawsze zmieniła jego życie. W 1962 roku pojawił się pierwszy film z
Seanem Connerym w roli Jamesa Bonda. Wybór ten nie wszystkim przypadł do gustu.
Ian Fleming, autor literackiego pierwowzoru, widział w tej roli Davida Nivena,
dystyngowanego dżentelmena i mówił o Connerym, że „Szuka Komandora Bonda, a nie
przerośniętego kaskadera”. Decydujący głos miała jednak wtedy żona producenta
filmów o Bondzie. Na szczęście! Connery obsadzony został po warunkach i choć on
sam jakoś nie był zachwycony tym angażem, to wiedział, że rola ta jest trampoliną
do kariery. „Dr No” podbił kina, czyniąc z Connery’ego gwiazdę pierwszej
wielkości i zapoczątkował serię filmów, które święciły triumfy przez lata. A co ciekawe, wkrótce
po premierze filmu Ian Fleming zmienił zdanie o aktorze. Sean Connery wcielił się
w Jamesa Bonda jeszcze sześciokrotnie i stał się męskim symbolem seksu. Na
wiele lat utknął jednak w tej roli i był z Bondem kojarzony przez dekady, co
zdecydowanie nie pomagało mu w rozwoju kariery aktorskiej.
Bond idealny |
Kolejne lata to udział Connery’ego
w wielu ciekawych projektach, gdzie przeważnie kojarzony był jednak ciągle z rolą Bonda
i do niej porównywano jego aktorskie występy, choć on sam w produkcjach tych robił co mógł, aby zerwać z tamtą postacią. Kilka filmów z lat siedemdziesiątych i wczesnych osiemdziesiątych to dziś klasyki, czasami małe role: „Morderstwo
w Orient Ekspresie”, „Wiatr i lew”, „Człowiek, który chciał być królem”, "Zardoz" (ale strój!), „Powrót
Robin Hooda”, „O jeden most za daleko”, „Wielki napad na pociąg”, „Bandyci
czasu”. Były też mniej udane produkcje i z czasem Connery utracił swoją pozycję
mega gwiazdy. Trochę z tego powodu powrócił też do roli Bonda w zrealizowanym
poza główną serią filmie „Nigdy nie mów nigdy”, co w tytule było żartem z
deklaracji aktora sprzed 10 lat. Produkcja była koszmarem, trener scen walki –
niejaki Steven Seagal – złamał aktorowi nadgarstek, były kłótnie w zespole i
generalnie spore trudności podczas realizacji filmu. Sean Connery na dwa lata
zrobił sobie przerwę od aktorstwa. Wyszło mu to bardzo na zdrowie…
Zardoz |
W latach osiemdziesiątych Sean
Connery fizycznie się zmienił, zdecydowanie upływ lat zrobił swoje, ale utraty
włosów już nie musiał ukrywać, a nawet zrobił z tego atut. Renesans aktorskiej
kariery zapowiadał w 1986 roku udział w filmie fantasy „Nieśmiertelny”, gdzie zagrał mistrza fechtunku i otoczył opieką głównego bohatera. Znakomita rola mentora! Jego
Ramirez powrócił jeszcze w drugiej części, ale była to bardzo zła aktorska
decyzja. Jednak to kolejny film z jego udziałem uczynił z Connery’ego ponownie
mega gwiazdora. Tą produkcją było „Imię róży” na podstawie słynnej książki
Umberto Eco i z aktorem w roli średniowiecznego detektywa. Sean Connery wypadł
znakomicie, nadał postaci klasy, humoru, sprytu i nowoczesności w mrocznych
czasach. Dla mnie to absolutnie najlepsza z jego ról. Jednak to kreacja w
kolejnym filmie przyniosła mu Oscara dla aktora drugoplanowego. I słusznie, bo Malone w „Nietykalnych” to bardzo przekonująca postać twardego irlandzkiego gliniarza
robiącego porządek w skorumpowanym mieście. Moja druga ulubiona rola Connery’ego.
Od tego momentu i tych dwóch ról
kariera Seana Connery’ego nabiera rozmachu, a on otrzymuje propozycje grania w
bardzo znaczących produkcjach z Hollywood, także tych odnoszących kasowe sukcesy.
Był ojcem Indiany Jonesa w „Ostatniej Krucjacie” i dowódcą okrętu podwodnego w „Polowaniu
na Czerwony Październik”, zagrał w takich filmach jak: „Rodzinny interes”,
epizod w „Robin Hoodzie” z Kevinem Costnerem, „Wydział Rosja”, „Uzdrowiciel z
tropików”, „Wschodzące słońce”, „W słusznej sprawie”, „Rycerz króla Artura”, „Ostatni
smok” (tylko głos, ale jaki!), „Twierdza”, „Szukając siebie” i „Osaczeni”. Nie
wszystkie z tych filmów były udane, ale prawdziwe porażki to „Rewolwer i
melonik” oraz wspomniana „Liga niezwykłych dżentelmenów”, która dostarczyła mu
licznych stresów i przyspieszyła decyzję o zawodowej emeryturze.
Przełom wieków był więc dla aktora zmierzchem kariery, propozycje nie były już tak ekscytujące, a role ograniczały się do kina popularnego. Nie miał niestety Sean Connery swojego Martina Scorsese, który pozwalałby powracać mu w znacznie ciekawszych i ambitniejszych kreacjach. Connery popełniał też błędy i na przykład nie przyjął roli Gandalfa we „Władcy Pierścieni”, podobno dlatego, że nie zrozumiał scenariusza. Gaża i 15 procent z biletów dałoby mu 450 mln dolarów na koncie. Na emeryturę przeszedł oficjalnie 8 czerwca 2006 roku, kiedy odbierał jedną z nagród za całokształt swoich aktorskich dokonań, ale często mówił też o „idiotach kręcących filmy w Hollywood”.
W trakcie kariery zdobył jednego
Oscara, dwie nagrody BAFTA, trzy Złote Globy. Uznany został w Szkocji za „Największego
żyjącego Szkota” i „Największy żyjący skarb narodowy”, co zbiega się z jego
poparciem dla marzeń Szkotów o niepodległości, choć w kraju tym miał spore podatkowe problemy. Magazyn „People” wybrał go w
1989 roku „Najseksowniejszym żyjącym mężczyzną”, a w 1999 roku „Najseksowniejszym
mężczyzną stulecia”. W 2000 roku Sean Connery otrzymał od królowej Elżbiety II tytuł szlachecki za
zasługi na polu filmowym. Tylko oskarżenia o znęcanie się nad kobietami nie
służyły jego legendzie.
Przełom wieków był więc dla aktora zmierzchem kariery, propozycje nie były już tak ekscytujące, a role ograniczały się do kina popularnego. Nie miał niestety Sean Connery swojego Martina Scorsese, który pozwalałby powracać mu w znacznie ciekawszych i ambitniejszych kreacjach. Connery popełniał też błędy i na przykład nie przyjął roli Gandalfa we „Władcy Pierścieni”, podobno dlatego, że nie zrozumiał scenariusza. Gaża i 15 procent z biletów dałoby mu 450 mln dolarów na koncie. Na emeryturę przeszedł oficjalnie 8 czerwca 2006 roku, kiedy odbierał jedną z nagród za całokształt swoich aktorskich dokonań, ale często mówił też o „idiotach kręcących filmy w Hollywood”.
Jako ojciec Indiany Jonesa |
Sean Connery zaczął grać w 1954
roku, zakończył w 2003 roku. Jego kariera trwała więc niemal dokładnie 50 lat. Przyszedł
czas na bardzo zasłużoną emeryturę, która jest dla niego podobno „świetną
zabawą”.
A niedawno sobie o nim myślałam, co tam u Seana Connerego. 90 lat, niesamowite! Nie pozostaje nic innego jak życzyć 100 lat :D
OdpowiedzUsuń