W poniedziałek w Teatrze Polskim
w Warszawie rozdane zostaną Orły, Polskie Nagrody Filmowe. Czy „Boże ciało”
Jana Komasy zdominuje rozdanie polskich Oscarów?
Wszystko na to wskazuje, że „Boże
ciało” zdominuje rozdanie Polskich Nagród Filmowych. Klasa filmu, rozgłos,
nominacja do Oscara i 15 nominacji do Orłów sprzyjają takim rozważaniom. Są
takie kategorie, w których „Boże ciało” wygra zdecydowanie, ale są i takie,
gdzie moim zdaniem film powinien nieco ustąpić pola innym polskim produkcjom.
Byłoby fajnie, gdyby Polska Akademia Filmowa doceniała też inne filmy, polskie
kino w 2019 roku to nie tylko przecież „Boże ciało”. Jak widzę tegoroczne
rozdanie Orłów?
W kategorii Najlepszy Film naprzeciw
„Bożemu ciału” staje między innymi „Obywatel Jones”, który okazał się już
lepszy do filmu Jana Komasy na festiwalu w Gdyni. Obie nagrody bardzo od siebie
odbiegają, ale Agnieszka Holland ma w Polskiej Akademii bardzo silną grupę
wsparcia, była jej przewodniczącą, a sama nagroda dla niej to także poparcie
jej działań społecznych (Gdynia!). Jeden problem w tym, że jej film jest od „Bożego
ciała” słabszy. Gdyby tylko to decydowało o wygranej… O tytuł najlepszego
polskiego filmu 2019 roku rywalizują także: „Supernova”, „Ikar. Legenda Mietka
Kosza” i „Pan T.”. Wszystkie zacne, ale w tle za dwoma liderami.
Za „Bożym ciałem” przemawia
jeszcze jeden argument i może najważniejszy. Film w polskich kinach obejrzało
1,5 miliona widzów. Nagroda Publiczności wydaje się więc dla „Bożego ciała” już
przesądzona. Które jeszcze kategorie wygra film Komasy? Na pewno jest faworytem
głównej kategorii oraz tych doceniających reżyserię, scenariusz i główną rolę
męską. Jan Komasa, Mateusz Pacewicz i Bartosz Bielenia są dziś w absolutnej
czołówce, pełno ich w mediach, wykonali znakomitą robotę. Podkreślenie klasy „Bożego
ciała” powinny skutkować tymi Orłami.
Czy „Boże ciało” zdominuje Orły i
prawem serii zdobędzie większość nagród? Wiele na to wskazuje, ale w kilku
kategoriach wybory nie są tak oczywiste.
Najlepsza aktorka to spora szansa
na nagrodę dla Aleksandry Koniecznej występującej w „Bożym ciele”, ale bardzo
silna jest tutaj także Krystyna Janda, za rolę w „Słodkim końcu dnia”. Mija już
rok od wygranej na Sundance, wokół pani Krystyny ciągle panuje napięta
atmosfera. Zagrała bardzo dobrą rolę, ale Orzeł to też rodzaj poparcia jej
działań na rzecz wolności artystycznej.
Bardzo ciekawie robi się w
aktorskich kategoriach drugoplanowych. Wśród aktorów trzymam kciuki za dwóch
młodych wykonawców: Tomka Ziętka za „Boże ciało” i Sebastiana Stankiewicza za „Pana
T.”. I wcale nie jest łatwo wskazać laureata. Wśród aktorek sprawa jest
trudniejsza, ale faworytką wydaje się Eliza Rycembel za „Boże ciało”.
Konkurentki są bardziej utytułowane i rozpoznawane, ale szczerze pisząc, Eliza
Rycembel wykonała najlepszą robotę.
W kategorii Najlepsze Zdjęcia
moim faworytem jest praca Adama Bajerskiego do „Pana T.”. Konkurent główny to
Piotr Sobociński Jr. za „Boże ciało”. Oczywiście! W scenografii „Boże ciało”
nie powinno wygrać. Twórcy „Pana T.” i „Obywatela Jonesa” mieli znacznie więcej
do pokazania i choć pracowali w innej przestrzeni historycznej, ich dokonania
wydają się ciekawsze. Podobnie sprawa ma się z kostiumami.
Ciekawie będzie w nowej kategorii
doceniającej charakteryzację. Aż 10 nominacji, chyba najwięcej w historii. Ja
trzymam kciuki za „Krew Boga”. Za muzykę faworytem jest Leszek Możdżer, ale
docenienie Andrzeja Korzyńskiego będzie bardzo symboliczne. Moja nagroda dla „Bożego
ciała”. Nagroda za dźwięk dla „Ikara”, ale montaż ponownie wraca do „Bożego
ciała”.
W kategorii Odkrycie dwie
nominacje otrzymał Bartosz Kruhlik za „Supernovą” i powinien tę za reżyserię
jednak otrzymać. Jego główny konkurent to Mateusz Pacewicz, ale jeśli otrzyma
głównego Orła za scenariusz, to podział ten byłby bardzo fair.
W kategorii doceniającej filmy
europejskie dojść może do ciekawej sytuacji. Jak Polska Akademia Filmowa
przyjmie nagrodę dla „Oficera i szpiega” Romana Polańskiego? Jest tam na liście
też „Wysoka dziewczyna” oraz film Pedro Almodovara. Jest gorąco.
Wśród dokumentów mój faworyt to „Miłość
i puste słowa”, a wśród seriali… żadnego nie przebrnąłem w całości, ale wydaje
się, że „Wataha” jest w środowisku faworyzowana.
Jak będzie? Zapraszam jutro
wieczorem na blog „Spór w kinie”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz