Od 6 czerwca będzie można
pokazywać oficjalnie w polskich kinach horror Bartosza M. Kowalskiego „W lesie
dziś nie zaśnie nikt”. To wspólna decyzja dystrybutora i producenta, którzy od
początku planowali wprowadzić ten film na duże ekrany polskich kin. Film cały
czas będzie też dostępny na Netfliksie.
„W lesie dziś nie zaśnie nikt” to
pierwszy od lat polski horror, w bardzo klasycznym rozumieniu tego gatunku.
Jego reżyserem jest Bartosz M. Kowalski („Plac zabaw”), a producentem Jan
Kwieciński („Atak paniki”). Film opowiada o „grupie dzieciaków uzależnionych od
technologii, która trafia na… obóz offline. Tam dowiedzą się, że życie nie
kończy się na Internecie Życie kończy się bez Internetu”. Kto widział ten wie…
Ja po seansie pisałem o filmie: „W lesie dziś nie zaśnie nikt” to klasyczny
w formie slasher, ten rodzaj krwawego horroru uprawianego przez Amerykanów
głównie w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych (złoty okres!). Bartosz
M. Kowalski odrobił znakomicie lekcję z klasyki, bo jego film to praktycznie
zbiór cytatów z pamiętnych produkcji typu „Teksańska masakra piłą mechaniczną”,
„Halloween”, „Piątek trzynastego” czy późniejszy „Krzyk”. Nie marudzę, cytować
też trzeba umieć, a polski reżyser wykazał się znakomitą wiedzą na temat
gatunku i bardzo dużą sprawnością realizacyjną.
Ten gatunek przeznaczony jest przede wszystkim dla młodych ludzi,
lubiących grozę zmieszaną z krwią, podlaną seksem i humorem. Wszystko w polskim
filmie jest! Przeznaczenie produkcji podkreśla też bardzo dobry zespół młodych
wykonawców i sam scenariusz – niestety najsłabszy element całej filmowej
układanki. Nie mam wątpliwości, że film powstał z myślą o młodych widzach.
Pytanie jednak brzmi, czy nie powstał kilka dekad za późno.
Premiera kinowa „W lesie dziś nie
zaśnie nikt” to bardzo ciekawe posunięcie. Film ten bowiem na dużym ekranie i w
ciemnej sali może zyskać nieco inny charakter. Ciekawe, czy widzowie zdecydują
się wybrać na ten seans i czy w kinach w czasach pandemii koronawirusa zyska on
przychylność publiczności. Twórcy wiele razy podkreślali, że ich film powstał z
myślą o kinie i że dopiero na dużym ekranie i przy dobrze nagłośnionym seansie,
docenić można wiele walorów tej produkcji.
Polski horror to nie jedyna propozycja, która po premierze VOD powróci lub zawita do polskich kin. Podobny plan mają dystrybutorzy filmu "Sala samobójców. Hejter", wiadomo już w kinach będzie film "Żegnaj mój synu". Wkrótce na stronie pojawi się aktualny kalendarz premier w polskich kinach, a w nim sporo ciekawych informacji.
Polski horror to nie jedyna propozycja, która po premierze VOD powróci lub zawita do polskich kin. Podobny plan mają dystrybutorzy filmu "Sala samobójców. Hejter", wiadomo już w kinach będzie film "Żegnaj mój synu". Wkrótce na stronie pojawi się aktualny kalendarz premier w polskich kinach, a w nim sporo ciekawych informacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz