Już w zeszły weekend animacja
"Dom" pokazała się poza USA z jak najlepszej strony. Debiut w
amerykańskich kinach potwierdził, że oto pojawiła się kolejna przebojowa produkcja
studia DreamWorks Animations.
Kilka lat temu DreamWorks był
głównym konkurentem Disneya i kilka jego produkcji to absolutnie animowane
przeboje. "Shrek", "Kung Fu Panda" czy
"Madagaskar" to już renoma. Jednak w ostatnich latach więcej było
rozczarowań niż sukcesów. O ile jednak zawsze filmy DreamWorks zarabiały dobre
pieniądze, to raczej oczekiwania były zazwyczaj większe. Lepiej radziły sobie
ostatnio "Pingwiny z Madagaskaru", ale niekoniecznie w USA, a
bardziej na świecie. Rozczarował finansowo w USA "Jak wytresować smoka
2" i przegrał z Disneyem walkę o Oscara. Generalnie DreamWorks wprowadza
sporo oryginalnych animacji i choć postępuje odważnie, to jednak wyniki nie zawsze
powalają. Tak było przed rokiem z filmem "Pan Peabody i Sherman", a
wcześniej z m.in. "Turbo" i "Megamocnym". Dlatego wszyscy
przyglądali się animacji "Dom" z taką uwagą. Dziś już wiadomo. Jest
dobrze, jest sukces.
Pierwszy weekend w amerykańskich
kinach był dla "Domu" udany. Wpływy z wyświetlania sięgnęły 54 mln
dolarów (1. miejsce) i jest to jedno
z najlepszych otwarć dla animacji DreamWorks w historii. Z rynków na świecie
wpływy w weekend wyniosły 24 mln dolarów, film ma już ogółem 48,2 mln dolarów i
w sumie cały dotychczasowy wynik dla "Domu" zamknął się we wpływach
102,2 mln dolarów. Na sukces w USA miał z pewnością wpływ udział w filmie
animowanym Rihanny, dla której jest to debiut w tego typu filmie. I może dlatego
wśród widowni w USA przeważają kobiety (60 proc.), a 57 proc. widowni nie
skończyła 25 roku życia. My na tę animację poczekamy do 10 kwietnia, bowiem w
okresie świat uważa się powszechnie, że publiczność do kin nie chodzi.
Miniony weekend w amerykańskich
kinach był dla nowości bardzo udany. Drugi sukces jest udziałem komedii
zatytułowanej "Cienki Bolek". Oskarżenia o rasizm i nieprzyzwoitość
oraz brak dobrego smaku okazały się dla filmu bardzo dobrą reklamą. Wpływy
sięgnęły 34,6 mln dolarów (2. miejsce).
To najlepsze otwarcie dla aktorów Willa
Ferrella i Kevina Harta. Większość publiczności na filmie to mężczyźni (54
proc.), a 61 proc. biletów zakupili widzowie powyżej 25 roku życia.
Pomiędzy tymi najpopularniejszymi
filmami jest jedna znacząca różnica. "Dom" kosztował 130 mln dolarów,
a "Cienki Bolek" tylko 40 mln dolarów. Jednak w końcówce to animacja
będzie górą, bowiem na świecie niegrzeczna komedia nie ma szans na zgromadzenie
tak dużej widowni, jak "Dom".
Prawdziwy debiut w amerykańskich
kinach jest też udziałem horroru "Coś za mną chodzi". Dobre recenzje
i świetne początkowe wpływy raczej nie przełożyły się na sukces podczas
szerokiej dystrybucji. Film z 19. miejsca awansował na 5. miejsce w box office. Przybyło o 1186 ekranów, wpływy wzrosły o
ponad 1000 procent do 4 mln dolarów. W sumie film w USA przyniósł 4,75 mln
dolarów. Nie jest znany budżet filmu, ale był on z pewnością niewielki. Nie będzie
to jednak tak wielki sukces, jak w innych tanich horrorach z ostatnich lat.
Z pierwszego miejsca na 3. pozycje
spadł film "Seria Niezgodna: Zbuntowana". Wpływy zmniejszyły się
znacznie, o 58 proc i sięgnęły w weekend 22,1 mln dolarów. W sumie film ma
już w USA 86,4 mln dolarów. Spadek był
więc większy, niż przed rokiem na "Niezgodnej". Miniony weekend na
świecie to wpływy na poziomie 29,9 mln dolarów, a w sumie 93,7 mln dolarów.
Globalny wynik "Zbuntowanej" to 180,1 mln dolarów.
"Kopciuszek" zajął miejsce 4. Wpływy w USA w weekend to
17,5 mln dolarów i w sumie w rodzinnym kraju sięgają one 150 mln dolarów. Poza
USA wpływy w weekend to 38,7 mln dolarów i film ma już 186,2 mln dolarów.
Globalny wynik filmu to 336,2 mln dolarów. Aż 65 mln dolarów film zarobił w
Chinach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz