Za filmem "Avengers: Czas
Ultrona" pierwszy weekend w światowych kinach. Pierwsze trzy dni
wyświetlania przyniosły 201 mln dolarów wpływów. Za tydzień film będzie
pokazywany w USA, za dwa tygodnie zobaczymy go oficjalnie w Polsce.
201,2 miliona dolarów to wpływy
"Avengers: Czas Ultrona" z 44 rynków międzynarodowych, na których w
piątek zadebiutował ten oczekiwany film. We wszystkich krajach, w których
wystartował, zanotował on rekordowe otwarcia. Na razie film wyświetlany jest na
55 procentach wszystkich rynków światowych i w tak kluczowych krajach, jak m.in.:
Francja, Niemcy, Włochy, Wielka Brytania, Rosja, Korea Południowa i Australia.
Trochę szkoda, że polski dystrybutor obawiając się długiego majowego weekendu
zdecydował się na premierę dopiero 7 maja. Później od nas film ten obejrzą
tylko Chińczycy (12 maja) oraz Japończycy (4 lipca).
W prognozach Disney/Marvel
szacował weekendowe wpływy na poziomie 160-175 mln dolarów. Można więc uznać
osiągnięty wynik za bardzo zadowalający. Dziś szacuje się, że 70 procent
wpływów osiągane jest przez film właśnie na zagranicznych rynkach, poza USA. A
jeszcze dwie dekady temu wpływy na rynkach międzynarodowych przynosiły mniej
niż połowę wszystkich pieniędzy. Na wynik finansowy "Avengers: Czas
Ultrona" ma też wpływ siła dolara i ekonomiczne problemy w Europie oraz
Rosji. W ostatnich latach i od poprzedniej części "Avengers" kurs
euro względem dolara spadł o około 20 procent, a rubel stracił aż 46 procent. W
Rosji te wahania kursu są szczególnie odczuwalne, bowiem druga część filmu
zyskała tam aż o 44 procent większe zainteresowanie. Dodatkowo cieszy
imponujące otwarcie filmu w kinach IMAX, które wygenerowały 10,4 mln dolarów
wpływów.
Za tydzień film debiutuje w USA,
a tam spodziewane jest pobicie rekordu otwarcia z pierwszego weekendu, które należy
do pierwszej części "Avengers" i wynosi 207,4 mln dolarów. Wiele
wskazuje na to, że poprawienie tego osiągnięcia jest możliwe.
W AMERYKAŃSKICH KINACH TYMCZASEM…
W miniony weekend w amerykańskich
kinach zadebiutowało kilka filmów, ale ich atak odparł po raz kolejny
przebojowy film akcji "Szybcy i wściekli 7". Wpływy nie spadają już w
tak wielkim tempie, a film ciągle przynosi duże pieniądze. W weekend produkcja sięgnęła po 18,2 mln dolarów, a do dziś na jej koncie jest 320,5 mln dolarów
(i w sumie na całym świecie 1,3 miliarda dolarów, co dziś czyni go 5. najbardziej
kasowym filmem w historii). Drugie miejsce w USA obroniła komedia "Paul
Blart: Mall Cop 2", która też zaliczyła spadek około 35 procent. Wpływy na
poziomie 15,5 mln dolarów i w sumie 43,9 mln dolarów zapewne cieszy producentów,
bowiem film kosztował 30 mln dolarów.
Dopiero na trzecim miejscu pierwszy
z debiutantów – romantyczny "Wiek Adaline" z m.in. Harrisonem Fordem.
Wpływy 13,3 mln dolarów jak na tego typu produkcję są spore, film zanotował
jeden z najlepszych weekendowych współczynników na kopię. Inne nowości w
amerykańskich kinach nie odniosły większego sukcesu, choć trzeba przyznać, że
debiut reżyserski Russella Crowe'a "Źródło nadziei" wystartował tylko
na 320 kopiach i zgromadził solidne 1,25 mln dolarów, przy dobrej średniej na
jedną kopię.
Za tydzień rusza lato w
amerykańskich kinach, a to będzie czas wielkich blockbusterów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz