Filmy z serii „Mission:
Impossible” są z każdym odcinkiem coraz bardziej widowiskowe, pełne ciekawych
zwrotów akcji i mnóstwa spektakularnych scen. Twórcy muszą bardzo starać się
zadowolić współczesnych widzów. I wychodzą z tego zadania zwycięsko.
„Mission: Impossible” to taka
wyluzowana wersja przygód Jamesa Bonda. W tym roku agent amerykańskiej
organizacji IMF oraz jego kolega pracujący dla Jej Królewskiej Mości zmierzyli
się w niemal bezpośredniej rywalizacji. Z tej konfrontacji to Ethan Hunt
wyszedł obronną ręką, a tymczasem James Bond nadyma się mocno próbując zaprowadzić
swojego bohatera na poziom kina z ambicjami.
To znamienne, że oba tegoroczne
filmy o superagentach mają u podstaw tę samą historię i bardzo zbliżony zestaw filmowych
postaci. Bond mierzy się ze złowrogą Spectre, a Hunt z Syndykatem. Obie mroczne
organizacje są dla tych bohaterów słynnymi nemezis, obaj agenci muszą odbyć
wielką podróż by je pokonać, używają do tego celu wymyślnych sposobów, sami nie
przebierają w środkach, obu wspierają piękne kobiety i zaradni spece od
wszystkiego, a rodzima „firma” rzuca im kłody pod nogi. Mało prawdopodobny
zbieg okoliczności. Nieprzypadkowo najnowsze „Mission: Impossible”
przyspieszyło swoją premierę kinową z grudnia na sierpień, bowiem oglądanie
obok siebie tych dwóch filmów byłoby męczące. Charakter produkcji z Tomem
Cruise’em niezmiennie kojarzy się z letnią rozrywką i na tym poziomie Ethan
Hunt góruje nad brytyjskim kolegą. Bond ma zdecydowanie lepszego reżysera, ale przez
twórcą „Rogue Nation” nie stawiano przesadnie wysokich wymagań.
Cenię „Mission: Impossible” za
uczciwość w podejściu do swojego miejsca we współczesnej rozrywce. Produkcja ta
nie sili się na nic więcej, niźli dostarczenie dobrej zabawy i nieprzerwany
strumień spektakularnych scen akcji. Założenie jest bardzo proste, a przez to
widz nie musi przesadnie angażować głowy w rozwikłanie zagadki. „Rogue Nation”
odpowiada idealnie takim potrzebom. W najnowszym odcinku organizacja, w której
pracuje Ethan Hunt zostaje zamknięta, ale nasz bohater nic sobie z tego nie
robi i rusza by odnaleźć legendarny zbrodniczy Syndykat. A potem to już tylko
akcja, akcja, akcja… Od naszego nastawienia zależy jak dobrze będziemy się
bawić podczas seansu tego filmu.
Wydanie Blu-ray
Widowiskowe kino to dziś głównie
obraz i dźwięk wzniesione na bardzo wysoki poziom. DTS-HD Master Audio to już
standard, podobnie dzieje się z dźwiękiem Dolby Atmos. I jak to bywa z takimi
produkcjami oba elementy stoją na bardzo wysokim, choć nie wybitnym, poziomie.
Podobnie jest z dodatkami,
których na jednopłytowym wydaniu z filmem jest 45 minut. Całość zgromadzona w
dziale „Reportaże z planu”. „Podpalić lont” to pięciominutowy making of, w
którym Tom Cruise oraz reżyser Christopher McQuarrie przybliżają początki tej
produkcji. Reżyser mówi, że jego celem było obejrzenie poprzednich 4 części i
wyeliminowanie z nich słabych punktów. I jest „Rogue Nation” takim trochę „the
best of” całej serii. I choć scenariusz pisany był pod aktorów, by mieli coś do
zagrania, to sceny akcji miały jednak dominować w tej historii. We wszystkich
materiałach możemy podpatrywać twórców na planie. Trwający 6 minut „Producent
Cruise” to spojrzenie na inną rolę gwiazdora, który tym razem skupił się na
przygotowaniu tej produkcji. Pojawia się tutaj m.in. J.J. Abrams wspominający
współpracę z Cruise’em przy „M: I 3”. Udział Cruise’a jako producenta wpłynęło
na jego zaangażowanie w projekt i widać, że na planie pracował z wszystkimi
działami dzieląc się z nimi swoimi uwagami. O tym, że „Rogue Nation” to
spotkanie przyjaciół mówi dodatek „Bohaterowie” (8 minut). Każdej z postaci
poświęcono tutaj chwilę uwagi, każdy z aktorów przybliża swoje podejście do roli
oraz charakter pracy nad filmem. „Cruise na wysokościach” (8 minut) to materiał
poświęcony spektakularnej scenie akcji z udziałem aktora zwisającego z
ogromnego samolotu. I okazuje się, że te sceny kaskaderskie Cruise nakręcił
osobiście. Warto zobaczyć przed jakimi problemami stanęli twórcy, by scenę tę zrealizować.
„Mission: Impossible pod wodą” poświęcony jest scenie podwodnej, pierwszej
pokazanej w tej serii. Tom Cruise chciał oczywiście nakręcić ujęcia
spektakularne, a pod wodą potrafi wstrzymać oddech na… 6 minut. „Sand Theft
Auto” to materiał (5 minut) o kręceniu scen akcji z udziałem motocykli i
samochodów. Tom Cruise przeszedł specjalny trening uczący go specjalistycznej
jazdy motorem i samochodem, by mógł sam prowadzić auto i motor w scenach
kaskaderskich. „Misja trwa” (7 minut) opowiada o tym czym różni się ta seria od
innych w świecie akcji i jakie niespodzianki potrafi przygotować, z odcinka na
odcinek zaskakując swoich widzów niesamowitymi pomysłami.
Oglądając film mamy też możliwość
posłuchać komentarza Toma Cruise’a i Christophera McQuarriego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz