W wieku 83 lat zmarł amerykański aktor Gene Wilder. Od wielu
lat miałem nadzieję, że jeszcze zobaczę go w błyskotliwej kreacji, ale to się
już nie wydarzy. Pozostają wspomnienia wielu wspaniałych ról, z których
najlepiej wspominam te zagrane u Mela Brooksa.
U Mela Brooksa zagrał Gene Wilder w ciągle zabawnych „Producentach”
(niezmiennie wybitna „Wiosna dla Hitlera”), potem w „Płonących siodłach” i jeszcze w genialnym w „Młodym
Frankensteinie”. Był dwukrotnie nominowany do Oscara (rola drugoplanowa w filmie „Producenci”, scenariusz
filmu o Frankensteinie), zagrał legendarnego Willy’ego Wonkę, a przede
wszystkim czterokrotnie wystąpił w duecie z Richardem Pryorem w zabawnych komediach
(m.in. „Czyste szaleństwo”, „Nic nie widziałem, nic nie słyszałem”).
Zagrał też w filmach: „Bonnie i Clyde”, „Wszystko co
chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać”, „Mały książę”, „Największy
kochanek świata” (także reżyseria), "Przygody najsprytniejszego z braci Holmes" (także reżyseria), „Frisco Kid”, „Kobieta w czerwieni” (także reżyseria). a początku lat 90-tych
praktycznie zniknął z ekranów kinowych. Powodem tego była śmierć jego
42-letniej żony, która odeszła po walce z rakiem. Potem aktor pojawiał się już tylko
w telewizji.
Naprawdę nazywał się Jerome Silberman. Przez ostatnie trzy lata Gene Wilder walczył z chorobą
Alzheimera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz