środa, 31 sierpnia 2016

Na to czekam jesienią w kinach


Mój filmowy wakacyjny czas w kinach uratowały festiwale. Kilka wydarzeń i mnóstwo emocji, tak od strony organizacyjnej jak i filmowych wypraw. Generalnie w kinach nie działo się wiele, więcej było rozczarowań i propozycji średnich, niż filmów wybitnych i ważnych. Nie widziałem wszystkiego i czas przyjdzie jeszcze na nadrobienie zaległości, ale niesmak pozostał. Z tym większą niecierpliwością czekam na filmową jesień. Od września do listopada w polskich kinach pojawi się wiele bardzo oczekiwanych tytułów, a ja czekam na kilkanaście z nich z dreszczem filmowych emocji.

Sporo filmów, które jesienią zagoszczą w kinach, miałem już okazję zobaczy. W dziale Obejrzane znajdują się oceny m.in.: „Destrukcji” (świetny), „Juliety” (rozczarowanie), „Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham” (wybitny), „Służącej” (świetny), „Wejścia smoka!” (???), „Fucoammare. Ogień na morzu” (bardzo dobry/wybitny), „Wszystkie nieprzespane noce” (bardzo dobry), „Belgica” (dobry).

Jesienny maraton filmowy rozpocznie się już w najbliższy piątek, bowiem do naszych kin dotrze jeden z najlepiej przyjmowanych obecnie amerykańskich filmów tego roku. Pytanie tylko czy dotrze do Szczecina… Mowa o „Aż do piekła” i liczę na bardzo mocne sensacyjne kino z ambicjami. I choć punkt wyjściowy wydaje się standardowy, to w środku kryje się podobno wiele fajnych rozwiązań. Oscarowym kandydatem jest w tym roku „Miles Davis i ja” opowiadający o słynnym muzyku. Z rodzimych filmów ciekawie zapowiadają się „Sługi Boże” z Bartłomiejem Topą. Druga połowa miesiąca to „Plan Maggie”, animacja „Sekretne życie zwierzaków domowych” (i to będzie bardzo zabawne), nowa wersja „Siedmiu wspaniałych” i w końcu wydarzenie miesiąca, czyli „Ostatnia rodzina” o traumach domu Beksińskich.

Lubię październik, bo wtedy następuje duży wysyp filmów wartościowych i z wielu względów ważnych. Tak będzie w pierwszy weekend tego miesiąca, kiedy do kina trafią: ekranizacja dobrej książki „Dziewczyna z pociągu” z Emily Blunt, fantastyczny „Osobliwy dom Pani Peregrine” Tima Burtona (czy on zrobi jeszcze kiedyś dobry film?) oraz nasz „Wołyń”. Ten ostatni ma szansę stać się wydarzeniem roku, ale im bliżej premiery tym większe mam obawy. Po prostu „balon” napompowany do granic, a to zawsze nie sprzyja… Studzę więc emocje i cierpliwie czekam. Potem będzie nie mniej ciekawie, w tym m.in. zwycięzca z Cannes „Ja, Daniel Blake”, „Prosta historia o morderstwie” Arka Jakubika, „To tylko koniec świata” Xaviera Dolana oraz „Doktor Strange” ze względu głównie na Benedicta Cumberbatcha.

I w końcu listopad, z nowym filmem wyreżyserowanym przez Mela Gibsona zatytułowanym „Przełęcz ocalonych”, z nowym filmem Macieja Pieprzycy pt. „Jestem mordercą”, z nadzieją na wybitne SF „Nowy początek”, ale też ze „Snowdenem”, „Lion”, „Gimme Danger” oraz powrotem do świata Harry’ego Pottera. Długo by jeszcze wymieniać.

Jest też grono filmów, których unikał będę zdecydowanie. Mam tak na pewno z „Bridget Jones 3”, bo stronie od tematów już znanych i to jeszcze komedii romantycznych, których zwiastun niemal wszystko powiedział. Omijam ostatnio amerykańskie horrory, a tych jesienią będzie dużo i tylko bardzo dobre recenzje skłonią mnie do wybranie się na nowy „Rings” (o matko, płaskie telewizory pokazują upływ czasu!) i powrót w postaci „Ouija: Narodziny legendy”. Ostrożnie będę wybierał też polskie propozycje, bo tutaj sporo będzie komedii i sensacji (drugi „Pitbull” w roku), a te mi jakoś ostatnio nie służą.

W każdym razie lubię wypatrywać i czekać na filmy. Wiele z tych tytułów oglądał będę w dniu premiery, a tak będzie zapewne ze „Smoleńskiem”, które trzeba znać by móc dyskutować o jego wartości i jakości.

Aktualny kalendarz PREMIER I ZAPOWIEDZI znajduje się TUTAJ. Oceny obejrzanych filmów i seriali znaleźć można TUTAJ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz