Oglądając trzeci odcinek
finałowego sezonu „Gry o tron” zastanawiałem się, dlaczego to wszystkie jest
takie ciemne, dlaczego nic nie widzę. Winę zrzuciłem na telewizor,
niedostateczne zaciemnienie pokoju lub słaby sygnał z HBO. Tymczasem okazało
się, że bardzo ciemne zdjęcia w filmie, które uniemożliwiły dostrzeżenie
szczegółów i które praktycznie zepsuły najbardziej oczekiwany odcinek sezonu,
to zamierzone działania twórców. W sprawie wypowiedział się między innymi autor
zdjęć do tego nieszczęśliwego epizodu.
To miał być najważniejszy odcinek
finałowego sezonu, największa bitwa w historii telewizyjnych produkcji. Od tygodni
twórcy zachwalali to właśnie wydarzenie, producenci i spece od marketingu,
nakręcali oczekiwania fanów, wydłużono odcinek, mieliśmy zobaczyć coś, czego
wcześniej widać nie było. I praktycznie nic nie zobaczyliśmy, bo było tak
ciemno, że niewiele tam można było dostrzec. No chyba, że pojawiał się ogień i
nagle coś pojawiało się na ekranie. Ja do dzisiaj nie wiem, jak skończyła się
bitwa smoków…
Realizacyjnie było to spore
rozczarowanie, ale treściowo był to odcinek bardzo satysfakcjonujący. Dużo się
w nim działo, wiele wyjaśniło. Ale wydarzeniem miała być BITWA!
Przygotowanie bitwy z Nocnym
Królem i jego armią oraz sama realizacja tych scen i tego odcinka zajęła
podobno 8 miesięcy, z 11 tygodniami nocnych zdjęć.
Jeśli TMZ nie ściemnia (he he),
to udało się im porozmawiać z autorem zdjęć do tego odcinka, Fabianem Wagnerem.
Twórca ten broni swoich artystycznych wyborów i mówi, że „jeśli uważasz, że ten
odcinek serialu był za ciemny, to jest to twoje zdanie”. Wagner powiedział, że
serial „zawsze był bardzo mroczny i bardzo kinowy” i dodał, że idealne warunki
do oglądania serialu, to mocno zaciemnione pomieszczenie, dzięki czemu można
uzyskać najlepszy odbiór. Wagner idzie dalej w swojej ocenie tego odcinka i
mówi, że wyszedł on dokładnie taki, jak planował to on i reszta ekipy. Tak
mrocznego i ciemnego świata chcieli od niego producenci serialu i reżyser.
Sceny bitewne miały być intensywne, klaustrofobiczne i dezorientujące, aby były
na małym ekranie bardziej realistyczne. „Staraliśmy się dać widzom i fanom
fajny odcinek do obejrzenia” – powiedział Fabian Wagner.
No dobrze, miałem za kiepskie
warunki do oglądania tego odcinka „Gry o tron”… A szczerze pisząc, to niestety
ktoś mocno przekombinował i dziś robi dobrą minę do złej gry. TAM NAPRAWDĘ NIEWIELE
WIDAĆ, a ja nie mam kinowego ekranu i prywatnej sali kinowej, jak zapewne
większość twórców pracujących przy „Grze o tron”, KTÓRZY PROBLEMU NIE ZAUWAŻYLI.
A że można było inaczej, dowodzi ten materiał wideo:
A że można było inaczej, dowodzi ten materiał wideo:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz