[RECENZJA] Jest „Doktor Strange” znaczącym krokiem w rozwoju filmowego uniwersum Marvela. Już bez przesadzonych technologicznych gadżetów i eksperymentów medycznych, teraz przyszedł czas na MAGIĘ! Nie moja bajka, ale zabawa jest znakomita.
Zdecydowanie bardziej lubię „technologiczne”
filmy Marvela, pełne kosmicznych przybyszów, nieziemskich pojazdów, stworzeń,
dziwacznych postaci, a przede wszystkim humoru. Z historią Doktora Strange’a sprawa
ma się inaczej, bo dotykamy tutaj bytów astralnych, zakrzywień
czasoprzestrzeni, dziwów i cudów, od których trzymam się zazwyczaj z daleka.
Trzeba jednak przyznać, że „Doktor Strange” to najbardziej spektakularna i
widowiskowa z opowieści Marvela. Bo jak mówi w filmie sam Stan Lee „czego to
ludzie nie wymyślą”. Trzeba być bardzo otwartym na zaproponowane w tym filmie
pomysły, zabawy i bohaterów. Tutaj wszystko jest możliwe!
Doktor Steven Strange to
odnoszący sukcesy i bardzo ceniony neurochirurg. W wyniku wypadku traci jednak
zdolność wykonywania zawodu i w poszukiwaniu „lekarstwa” trafia na daleki
wschód, gdzie pobiera nauki od tajemniczej czarodziejki. Początkowo sceptycznie
nastawiony do nowego świata naukowiec, staje się z czasem najsilniejszą bronią
stojącą po stronie dobra i walczy z siłami ciemności z mrocznego wymiaru.
Czarodzieje i czarodziejki w
kinie to temat delikatny, zazwyczaj mocno infantylizowany przez filmowców.
Marvel podszedł do sprawy bardzo poważnie, przygotował wiele rozbudowanych
wywodów na temat bytów astralnych, podróży pomiędzy wymiarami itp. cudów. To
nowość w filmowym świecie Marvela, dotykamy bowiem spraw duchowych. Komiksowy
rodowód Doktora Strange’a bardzo tutaj pomaga, a dzięki temu przyjmujemy
wszystkie te teorie i prawdy życiowe bez większych dyskusji. Jeśli tylko
wejdziemy w zaproponowaną konwencję i poczujemy z nią magiczną więź, to czeka
nas ciekawa przygoda.
Od strony technicznej „Doktor
Strange” przekracza już wszystkie granice. Mogąc pozwolić sobie na załamania
czasoprzestrzeni, skoki do innych wymiarów, podróże w głąb i wyjścia na
zewnątrz, twórcy uwolnili pokłady nieskrępowanej wyobraźni. W tym filmie nie ma
już żadnych ograniczeń, a nadmiar atrakcji powoduje ból głowy. Bohaterowie
dowolnie poruszają się w czasoprzestrzeni, światy łamią się i rozbudowują w przeróżnym
kierunku, a to powoduje, że sekwencje akcji wchodzą na nowy poziom. Oczywiście
nieco przypominają one „Incepcję”, ale idą dalej i odważniej w kreacji tej zakrzywionej
„rzeczywistości”.
Rodzi się jednak pewna obawa w
mojej głowie. Wprowadzenie Strange’a do filmowego uniwersum Marvela otwiera
nowe możliwości, ale też prowadzi całą tę menażerię w niebezpiecznym kierunku.
Jeśli Doktor Strange będzie wykorzystywał z powodzeniem swoje zdolności w
kolejnych filmach, to praktycznie jest już „po zabawie”. Nikt bowiem nie będzie
mógł mu się przeciwstawić, skoro wielki mag posiadł umiejętność cofania się w
czasie i ma możliwość jego kontrolowania w dowolny sposób. Jeśli się nad tym
zastanowić, to każdy złoczyńca będzie mógł być pokonany od tej pory, w
dokładnie taki sam sposób, jak nieszczęsny Kaecilius w „Doktorze Strange’u”.
Oczywiście piszę to ze świadomością, że scenarzyści kolejnych filmów Marvela,
zadbają o to, byśmy ciągle byli odpowiednio zaskakiwani. Może jednak lepiej
będzie nie korzystać zbyt często z usług Doktora Strange’a? Czas pokaże.
Dobrze, ale nie rewelacyjnie,
poradził sobie z rolą Doktora Strange’a Benedict Cumberbatch. Zdecydowanie nie
wyobrażam sobie nikogo innego grającego tę postać. Mam jednak wrażenie, że nie
do końca wykorzystano talent aktora i jego umiejętności. Nie ma w tej postaci
zadziorności i aktorskiej odwagi, jaka kojarzy się chociażby z postacią
Tony’ego Starka w interpretacji Roberta Downeya Jr. Wiadomo przecież, że Cumberbatcha
stać na dużo więcej, ale coś czuję, że po prostu postać Strange’a nie dawała mu
możliwości pokazania wszystkich aktorskich talentów. Skupiono się bowiem na
astralnym wymiarze tej roli, na jej działaniu w towarzystwie magicznych
zdolności i nie było już miejsca, na budowanie pogłębionych psychologicznie
aspektów.
Fajnie w roli głównego
przeciwnika wypadł Mads Mikkelsen, ale już wiele razy widzieliśmy go w takim
repertuarze. Podobnie sprawa ma się z Tildą Swinton, której trochę żal dla
takich filmów. Najlepiej broni się Benedict Wong, choć gra tylko praktycznie na
jednej minie. Za to słabo wypadli w swoich postaciach Chiwetel Ejiofor i Rachel
McAdams, którym po prostu nie dano rozwinąć skrzydeł.
Z powodu tych wszystkich plusów i
minusów druga część filmu jawi się bardzo ciekawie. Nie będzie już trzeba
tracić czasu na budowanie i wprowadzanie głównej postaci, od razu twórcy
przystąpią do działania, a jeśli tylko nie przesadzą w swoich magicznych
pomysłach, to może wyjść z tego dużo lepsze kino.
Wydanie Blu-ray
Wydanie Blu-ray filmu „Doktor
Strange” jest bardzo bogate, a materiały dodatkowe sprawią wiele frajdy widzom,
którzy lubią zgłębiać tajemnice filmowe. Wszystkie one zostały zaopatrzone w
polskie napisy, co cieszy szczególnie. Dźwięk i obraz bez zarzutu.
Główny dodatek to Materiały bonusowe, które składają się
z kilku części. „Osobliwa transformacja” to dziesięciominutowy materiał
przybliżający powstanie filmu. Odwiedzamy plan zdjęciowy, w którym zielone
ekrany odegrały ważną, choć nie główną rolę. O pracy opowiada głównie Benedict
Cumberbatch, ale nie tylko. Mads Mikkelsen wspomina, że był to dla niego
zaszczyt wystąpić w filmie z uniwersum Marvela. Ekipa zjechała kawał świata by
odpowiednio opowiedzieć swoją historię. Zdjęcia powstawały między innymi w
miejscach, w których nigdy wcześniej filmów nie realizowano. W materiale
„Nietypowe towarzystwo” przyglądamy się ekipie aktorskiej, która zagrała w
filmie. Jak mówi Kevin Feige zagrało tutaj więcej nagradzanych gwiazd, niż w
jakimkolwiek wcześniejszej ich produkcji. Odcinek „Tkanka rzeczywistości”
poświęcony jest scenografii i kostiumom. Możemy w nim zwiedzieć kilka
kluczowych planów zdjęciowych do filmu, w tym m.in. Katmandu w Nepalu, gdzie
twórcy pracowali przez cztery dni i zobaczyli naprawdę bardzo ciekawe rzeczy.
Zakrzywienia przestrzeni, w której porusza się Strange zostały stworzone za
pomocą efektów mechanicznych, specjalnej beczce dzięki której można było rzucać
aktorem na różne sposoby. O ile poprzednie materiały były dość klasycznym
zestawem tworzącym filmową produkcję, o tyle „W czasie i przestrzeni” wyróżnia
„Doktora Strange’a” na tle innych realizacji Marvela. W tym materiale
poświęcono główną uwagę scenom walki i jak się okazało powstały one głównie
przy wsparciu choreografów sztuk walki oraz tańca. Połączenie tych dwóch
elementów dało na ekranie możliwość zobaczenia nowych pomysłów w produkcji
Marvela. Film wyróżnia się także zastosowaniem niezwykłych efektów wizualnych.
Szczególną trudność przysporzyła twórcom praca nad scenami ukazującymi cofanie
się czasu w finale filmu. „Muzyczne czary” poświęcony został muzyce, która w
filmie zagrała specjalną, pełną mistycyzmu, rolę.
Kolejnym dodatkiem jest zapowiedź
3 fazy produkcji Marvela. Od „Doktora Strange’a” twórcy przechodzą do kolejnych
filmów, a będą to „Strażnicy galaktyki 2”, potem kolejny „Thor”, „Czarna
Pantera” i w końcu dwuczęściowy finał „Avengers”. Jest w tym materiale kilka
fajnych smaczków z produkcji nadchodzących filmów.
„Drużyna Thora: Część 2” to
zabawny filmik dokumentalny znany doskonale fanom z internetu. Odwiedzamy tutaj
Thora w jego domu w Australii, gdzie wypoczywa po trudach walki. Wspólne
mieszkanie wynajmuje z Dylanem, ale ma problem z zapłaceniem połowy czynszu…
Krótkie i zabawne.
„Sceny rozszerzone i
niewykorzystane” to powrót na płycie do „Doktora Strange’a”. Jest ich w sumie
pięć. Pierwsza z nich to spotkanie z Mistrzem Drumm, która w filmie została
pominięta i przez to trudno było zrozumieć pewne aspekty opowieści. Kolejna
scena to krwawe spotkanie w kościele. Potem mamy rozbudowane wejście do
świątyni Kamar Taj oraz spotkanie Strange’a z psem. Na koniec otrzymuje cztery
minuty zabawnych wpadek z planu filmu (czasami aktorzy sami nie wierzyli w te
wszystkie teksty, które przyszło im mówić na ekranie) oraz komentarz audio.
Bardzo dobre wydanie filmu
Marvela, absolutna czołówka tego typu produkcji.
[Ocena: 7/10]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz