Tomek Bagiński nie zdradza zbyt wielu informacji na temat przyszłości serialu „Wiedźmin”, ale gdy zabiera głos to robi się i tak ciekawie. Oto fragmenty takiej rozmowy.
Gazeta.pl piórem Małgorzaty
Steciak przeprowadziła rozmowę z Bagińskim o szykowanym „Wiedźminie”. Z
licznych mało ważnych informacji wyciągam, to co najcenniejsze.
O tym, że zmieniono plan nakręcenia filmu kinowego w serial Bagiński
mówi:
Nie jest tajemnicą, że pracujemy nad tym projektem już od kilku lat.
Początkowo chcieliśmy zrealizować film pełnometrażowy, ale historie Andrzeja
Sapkowskiego są na tyle rozbudowane i wartościowe, że bardzo szybko stało się
jasne, że nie mieszczą się one w ramach jednego filmu. W tej chwili cała nasza
energia skupia się na serialu i wydaje mi się, że to jest naturalna forma dla
prozy Sapkowskiego.
Żyjemy w czasach renesansu seriali. Mamy 2017 rok, filmy, które są
dostępne w kinach, to są w większości tzw. produkcje "eventowe". Nie
są traktowane w kategorii kina, lecz pewnego wydarzenia czysto rozrywkowego,
skierowanego do bardzo szerokiej widowni. To są filmy, które wciąż są szalenie
popularne, ale mam wrażenie, że opowieść o Geralcie z Rivii do tego nurtu
nieszczególnie pasuje.
Bagiński jest zadowolony, z pomysłu nakręcenia serialu
Widz, jakiego szukamy, jest w tej chwili w telewizji i na platformach
subskrypcyjnych, które niebywale rozwinęły się na przestrzeni ostatnich lat,
m.in. dzięki Netfliksowi, HBO czy Amazon Prime. Dłuższe narracje, nie tak
bardzo zestandaryzowane, bardzo dobrze się sprawdzają w tej formule. Nie ma
jednego pomysłu na serial. Nie trzeba tak mocno przykrawać konceptu do
narzuconego odgórnie formatu. Te platformy nie działają w oparciu o model
reklamowy znany z tradycyjnej telewizji, lecz utrzymują się z subskrypcji
użytkowników. To daje twórcy znacznie więcej wolności. Telewizja i platformy
streamingowe stały się miejscem odważnych eksperymentów narracyjnych, tam rodzą
się nowe talenty, które później podbijają świat kina.
O współpracy z amerykańskimi producentami, Seanem Danielem i Jasonem
Brownem:
- Jesteśmy w bardzo bliskim kontakcie, na tym etapie jest dużo pracy
organizacyjnej i synchronizacji między zespołami w Polsce i w Stanach Zjednoczonych.
Sean Daniel kończy obecnie pracę nad "Mumią" z Tomem Cruisem, Jason
Brown wciąż jest mocno zaangażowany w produkcję serialu "The
Expanse". To są bardzo zajęci ludzie, ale z czasem wszyscy nauczyliśmy się
sobie ufać. Jesteśmy profesjonalistami i mamy wyraźny podział obowiązków. To
jest zresztą kolosalna, niewidzialna robota. Gdybym dziesięć lat temu wiedział,
że tak w dużej mierze wygląda praca reżysera, to pewnie bym wolał do końca
życia siedzieć przed komputerem i robić symulacje wybuchów [śmiech].
Czy „Wiedźmin” będzie kręcony w Polsce?
Odpowiem dyplomatycznie. Pomysł na "Wiedźmina" wpisuje się w
koncept kulturotechu opisywany przeze mnie wspólnie z moimi kolegami z Platige
Image, rozumiany jako splot produktów, usług i doświadczeń związanych z
kulturą, technologią, nowymi mediami i odpowiednio przygotowanymi modelami
biznesowymi. Uważam, że Polska ma ogromny potencjał, by stać się mocnym graczem
na międzynarodowej arenie biznesowo-kulturowej, ale musi stworzyć odpowiednie
narzędzia, by umieć zainteresować swoją kulturą resztę świata. Pomysł naszego
słowiańskiego kulturotechu na pewno będzie obecny w "Wiedźminie". Ile
jednak będzie odcinków, jakie to będą lokacje, scenariusze, kto będzie
showrunnerem, kto zagra główną rolę - to są na razie pytania, na które
odpowiedzi są objęte tajemnicą.
Cały wywiad tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz