[RECENZJA] Wiązałem spore nadzieje z kinową wersją „Assassin’s Creed”. W popularnej grze drzemał potencjał na wielkie kino przygodowo-fantastyczne. Nic z tych rzeczy, twórcy nie wykorzystali tej szansy. Gdzie polegli?
Jako człowiek znający grę bardzo pobieżnie
odnoszę się jedynie do jakości samego filmu. Z przykrością stwierdzam, że połączenie
teraźniejszości z przeszłością w tej produkcji nie udało się. Na takie szalone
i niedorzeczne pomysły trzeba było być przygotowanym, wiedząc nawet pobieżnie, co
do zaoferowania ma pierwowzór. Są jednak pewne granice. Problem z „Assassin’s
Creed” leży gdzie indziej. Ten film nie ma po prostu magii, nie ma też
sensownie prowadzonej narracji, całość już po niedługiej chwili staje się mało
znośna i zwyczajnie nudzi. Twórcy, jakby na siłę komplikują i kombinują, ale
nie wciągają widza do swojego świata, ocierając się wręcz o karykaturę kina
wielkiej przygody. Ile jeszcze pojawi się filmów z tajemniczym mrocznym
bractwem, pociągającym „za sznurki” w tym świecie? Czy wszyscy muszą być tacy
sztywni? Mimo potencjału drzemiącego w tej widowiskowej opowieści, twórcy przesadnie
zaufali także słowu mówionemu, wkładając do ust dobrym aktorom liczne bzdury i
każąc im zachowywać się zbyt poważnie. Nie wierzę im, nie wierzę w ten świat,
nie przyjmuję tego konceptu. A najbardziej smuci fakt, że za produkcję filmu
odpowiada Frank Marshall, który dał światu między innymi „Poszukiwaczy
zaginionej arki”.
Wydawało się, że idealnie w
głównej roli sprawdzi się Michael Fassbender, ale niestety i on wypada tutaj
tylko poprawnie. Wokół tak utalentowanego aktora i tak ciekawej postaci,
zdecydowanie powinna toczyć się znacznie ciekawsza i bardziej wartka opowieść.
Rozumiem pewne ograniczenia wynikające z przenoszenia gry do kina, ale
zdecydowanie w takich momentach przychodzą mi na myśl słowa „umiar” i „talent”,
które mógłby skutkować poszukiwaniem własnej drogi w tej filmowej podróży. Przecież
nie trzeba tak twardo trzymać się świata, który działa w grze. Film rządzi się
swoimi prawami. Czy rzeczywiście trzeba było opowiadać tak niedorzeczną i na
swój sposób skomplikowaną historię? Czy upraszczając ją nie można było
zaproponować znacznie bardziej „przyziemnej” opowieści? Czy rzeczywiście
widzowie oczekują takiego kina przygodowego? Rozumiem, że „wszystko już było”,
ale szlachetność przygody w słonecznych piaskach Andaluzji mogła skutkować
znacznie znośniejszym filmem. Zdecydowanie za dużo w tym wszystkim technologii,
za dużo peplania, a za mało przygody.
Mnie „Assassin’s Creed” nie
przekonał, ale znam młodych widzów, którzy przyjęli film znacznie lepiej. Może trzeba potraktować go jako wstęp do
większej całości? Może otwiera on drogę dla serii? Wyniki kasowe na to nie
wskazują, ale kto wie… może warto dać tematowi drugą szansę?
Wydanie Blu-ray
Jakość techniczna filmu
pozostawia wiele do życzenia. Jakby ograniczenia budżetowe zmuszały twórców, do
poszukiwań wizualnej drogi dla „Assassin’s Creed”. Niby jest widowiskowo, ale
mi wydaje się to zbyt bardzo uproszczone. Poszukiwanie „klimatu” skutkowało
zbytnią wiarą we wsparcie efektów wizualnych, które niestety na ekranie nie
działają. Podobnie jak w kinie, tak i podczas domowego seansu poczułem więc
niedosyt. Jeśli obraz nie przekonuje, to zdecydowanie lepiej wypada dźwięk,
choć i tutaj mam wrażenie, że twórcy doszli do jakiejś ściany.
Wydanie Blu-ray filmu daje
możliwość zgłębienia tajników tej produkcji. Najważniejszą jego częścią jest
spory materiał dokumentalny przybliżający pracę nad „Assassin’s Creed”. Składa
się on z pięciu części i trwa w sumie prawie 40 minut. Już na samym początku
pojawiają się fragmenty gry, które wizualnie robią lepsze wrażenie od samego
filmu. Twórcy opowiadają o swoim poszukiwaniu drogi dla filmowej wersji, która
trwała w sumie trzy lata. Nie wszyscy znali grę przed przystąpieniem do
realizacji, ale ekipa z Ubisoftu służyła wsparciem. Twórcy przybliżają w
szczegółach tworzenie filmowego „Assassin’s Creed”, a dzięki temu możemy z nimi
odwiedzić liczne plany zdjęciowe, popatrzeć na tajniki pracy, bez użycia
efektów wizualnych. Poznajemy przygotowania aktorów do ról, przyglądamy się
pracy twórców kostiumów i scenografii, odwiedzamy Maltę gdzie realizowano film,
jest miejsce dla twórców scen akcji. Solidna porcja wiedzy o „Assassin’s Creed”.
Kolejny dodatek to wywiad
reżysera Justina Kurzela, ze swoimi współpracownikami. O swoim wkładzie w film
opowiadają: autorzy muzyki, montażu, efektów specjalnych i scenarzysta. Każdy z
nich dość ciekawie przedstawia swoje podejście do „Assassin’s Creed”.
Sporo frajdy sprawią na pewno sceny
usunięte z filmu. Można je obejrzeć wraz z komentarzem reżysera. Jest ich w
sumie aż dziesięć, trwają w sumie 15 minut i sporo wnoszą do filmowej
opowieści. Dodatek ten pokazuje, z jak dużym materiałem pracowali twórcy i z
jak wielu rzeczy musieli zrezygnować. Ucierpiała na tym przede wszystkim postać
Lary, która pojawia się w wielu fragmentach wyciętych scen. Całość wieńczy
alternatywne zakończenie filmu.
Do tego otrzymujemy galerię zdjęć
i zwiastuny. Całość dodatków została zaopatrzona w polskie napisy i dobrze
wypada jako materiał rozbudowujący wiedzę na temat filmowego „Assassin’s Creed”.
[Ocena 5/10]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz