Na odbywającym się w Las Vegas wydarzeniu branżowym o nazwie CinemaCon zaprezentowano hollywoodzki repertuar filmowy na najbliższe miesiące. Jedna z najważniejszych prezentacji dotyczyła filmu „Blade Runner 2049”.
6 października dowiemy się
ostatecznie, jak udał się powrót do „Łowcy androidów”. Wielu fanów jest dobrej
myśli, bo za reżyserię odpowiada Denis Villeneuve, twórca „Labiryntu” i „Nowego
początku”. Ja jestem na razie sceptyczny, bo nie takim utalentowanym reżyserom
zdarzały się wpadki, a przecież tym razem dotykany jest bardzo delikatny i
drażliwy temat. Litości nie będzie.
W Las Vegas zaprezentowano
fragmenty filmu i jak donoszą widzowie tego seansu, fani nie będą rozczarowani,
bowiem twórcy bardzo umiejętnie nawiązują do klasycznego „Łowcy androidów”.
Na prezentacji obok grającego w
filmie Ryana Goslinga pojawił się prezes studia Sony Tom Rothman, który
zachęcał do oglądania takich filmów właśnie w kinie, a na temat panującego
obecnie trendu oglądania filmów na Netflixie wypowiedział się dość
niecenzuralnie ('Netflix, my ass!'). Oczywiście problem jest większy i studia
słusznie boją się odejścia widzów z kin. Czas pokaże co się wydarzy, choć
tendencje nie są niestety optymistyczne.
Materiał zaprezentowany na
CinemaCon do „Blade Runner 2049” ukazywał fragmenty filmu, których nie było na
pierwszym zwiastunie. I dzięki temu widownia została bardzo usatysfakcjonowana.
Dowiedzieliśmy się też kilku ciekawych informacji o samym filmie. Jego akcja
dzieje się w Los Angeles, ale też w Las Vegas, a świat zniszczony został przez
burze piaskowe i zdominowany przez androidy. Materiał ukazał kilka spektakularnych
scen wiążących film z klasycznym oryginałem. Podobnie jak pamiętny „Łowca
androidów”, tak nadchodząca produkcja będzie miała ograniczoną liczbę efektów
wizualnych, a twórcy koncentrują się głównie na efektach fizycznych i
praktycznych. Swoje uznanie dla projektu wyraził oczywiście Ryan Gosling, który
podkreślił, że „każde miejsce pokazane w filmie było prawdziwe, w pełni
funkcjonowało, żyło i oddychało tym światem”.
Zaprezentowane fragmenty ukazały
też postać Jareda Leto, który podobno wyglądał znacznie bardziej przerażająco
niż jako Joker w „Legionie samobójców”. W jednej ze scen Leto delikatnie pieści
jeden z nagich androidów. Pojawiła się też scena miłosna między Ryanem
Goslingiem, a Aną de Armas.
Więcej zapewne zobaczymy wkrótce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz